Na oczach kilkuletniego chłopca giną jego rodzice. Małolat niemal sam traci życie, ale w ostatniej chwili zabójcę dopada kara z ręki zamaskowanego mściciela. Skulldigger, bo tak brzmi jego pseudonim, nie wierzy w resocjalizację i zamiast odesłać łotra do więzienia, rozłupuje mu łepetynę, jakże groteskowo, stalową czachą na łańcuchu. Młody trafia pod opiekę policji, ale szybko jego drogi znów krzyżują się z drogami mrocznego wybawcy… Czy to nowa, szokująca geneza kolejnego antybohatera, czy może początek pięknej przyjaźni? A może żadne z nich?
Wszystko to pachnie motywami znanymi każdemu fanowi popkultury. Podstawowymi składnikami tworzącymi Skulldiggera i Kostka oraz całą ich historię są Punisher i Batman. Oraz pomniejsze heroiczne ptactwo. Czaszkowa stylówa i radykalne metody na pierwszy rzut oka dominują postać Skulldiggera. Ale jest coś jeszcze. Lemire lubi klimaty traumatyczno-familijne. Przetwarza więc motyw herosa i jego pomagiera na swój sposób. Nie da się tu nie dojrzeć relacji Mrocznego Rycerza i Robinów. Liczba mnoga nie jest tu pomyłką, bo tutejszy sidekick ma w sobie najwięcej z charakteru Red Hooda, ale gdzieś tam w cieniu widać Damiana Wayne’a. I tu Kanadyjczyk pięknie spina wszystko pokoleniowo i to w swój ulubiony, mrocznie obyczajowy sposób z odrobiną światełka nadziei.
Jeff Lemire stawia pytanie o sens motywów, jakimi kieruje się Skulldigger. I tym samym cała rzesza mu podobnych, po obu stronach frontu komiksowego. Nie jest to moralizatorskie przynudzanie ani świętoszkowate potępienie. Skulldigger i Kostek to historia ukazująca raczej bezsens całej tej komiksowej walki ze złem w imię zemsty, sprawiedliwości i całej reszty mocnych słów, które dobrze brzmią na papierze. W życiu zaś są śmieszne, wręcz żałosne i finał historii jasno to pokazuje. Dla niektórych może być on nadto poprawny, ale przełamuje to, czego od dekad przełamać nie potrafią wielcy wydawcy w swoich sztandarowych tytułach.
Rysunki w Skulldigger i Kostek przywodzą na myśl nieco styl Diniego czy Cooke’a. Autorów, którzy pod kreskówkową stylistyką przemycali dojrzałe treści. Tončiemu Zonjić’owi idzie to równie dobrze i pasuje to do nasyconej silnymi emocjami historii. Mamy okazję poznać też Spiral City z innej, mniej prestiżowej architektonicznie strony. Tytułowi bohaterowie mają swą bazę pod sklepem mięsnym, któremu daleko do uznanych delikatesów wędliniarskich. I tu kolejny raz Lemire trochę kpi sobie z tajnych siedzib mścicielskich herosów. Miejsce zamieszkane przez Skulldiggera to nie monumentalna jaskinia, a kanciapa dorosłego chłopa, który ubiera się w ciuchy rodem z Ozzfestu. Zonjić ukazuję twardą, mścicielską twarz antybohatera, ale jednocześnie przedstawia konsekwencje takiej postawy i dokonanych wyborów. I aż chciałoby się zobaczyć jego prace w komiksach z Nietoperzem.
Uniwersum Czarnego Młota ma potencjał na bycie samodzielnym światem superbohaterskim, nie wchodzącym w drogę wielkiej dwójce. Jego rozrost powinien następować jednak powoli, bez ryzyka popadnięcia w kalkowanie gigantów z ich eventami. Powinien iść drogą pomniejszych historii, takich jak ta, gdzie poobijani przebierańcy, bo właściwie trudno ich nazwać superbohaterami, pokazują, że nawet popkulturowe szablony mogą dać nową opowieść. Skulldigger i Kostek to dzieło poruszające w ciekawy sposób tematykę tych mniej grzecznych superludzi, ale odrobinę za krótkie, by w pełni wyczerpać temat. Lemire chyba jeszcze nie powiedział tu jednak ostatniego słowa.
Tytuł oryginalny: Skulldigger & Skeleton Boy
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Tonči Zonjić
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2023
Liczba stron: 168
Ocena: 80/100