Shade – Człowiek przemiany tom 2 – recenzja komiksu
Tomasz Drozdowski,
16 maja 2024
Egmont konsekwentnie wydaje ofertę dawnego Vertigo, szczęśliwie nie poprzestając wyłącznie na jego złotych standardach. Shade – Człowiek przemiany to tytuł mniej sławny nad Wisłą niż Sandman czy Kaznodzieja, ale skrojony na podobną modłę. Milligan, niczym Gaiman czy Ennis, używa artystycznych narzędzi, by poruszyć istotne kwestie społeczne, kulturowe i polityczne. I przy okazji dać czytelnikowi niecodzienną, bardziej wymagającą rozrywkę. I to się mu udaje.
Strona komiksu Shade – Człowiek przemiany tom 2
Ostateczna rozprawa z Amerykańskim Krzykiem dochodzi do skutku, ale przede wszystkim Shade musi zmierzyć się z samym sobą i wyprostować relację z ukochaną, w której wcześniej sporo namieszała świadomość Troya Grenzera – mordercy, którego ciało przejął bohater. Ale nie on jeden chce być szefem w jego własnym ciele. Do głosu dochodzi ten gorszy aspekt jego osobowości i to, czego się dopuszcza, stanowi oś fabularną całego tomu. Nic jednak nie jest klarowne, a fabuła zapętla się i zakręca na wielu płaszczyznach. To zdecydowanie nie kolejna opowieść o „złej” wersji dobrego herosa.
Wątków walki z wewnętrznym „ja” jest tu wiele i to przedstawionych pod różnymi kątami. Mamy ucieleśnienie Kamizelki S, gdzie pojawiają się wątki z planety Meta. Jest oczywiście Grenzer, ale już nie tak ważny jak mroczne alter ego bohatera – Hades. Milligan w niedosłowny sposób ukazuje tu jungowski podział na personę i cień, cofa się też do dzieciństwa i okresu dojrzewania Shade’a. I nie jest to czytelniczy spacerek po parku. Autor ukazuje wszystko w formie onirycznej zagadki, podlanej amnezją bohatera i psychodelią, z której dumny byłby Leary. Ale nie bójcie się, moi drodzy. Wszystko ma swój sens.
Strona komiksu Shade – Człowiek przemiany tom 2
Może i Shade – Człowiek przemiany tom 2 to opowieść zatapiająca nas w kolejnych poziomach odkrywania pewnej zagadki, ale to tylko wątek dotyczący kosmity. Milligan ożywia traumy Kathy, mieszając je z problemami jej ukochanego, a w tle jest Lenny. Pozytywnie wyzwolona dziewczyna, która, trzeba przyznać, rozluźnia sytuację w mniej lub bardziej dosłowny sposób. Miejscami sprawia, że całość wchłania się nieźle, ale… Gdybym miał oszacować poziom trudności odbioru, to w skali 1-10, gdzie jedynką jest lekkie superhero, a 10 taki Moore czy Morrison bez cugli, to Shade byłby mocną 8.
Pierwszy tom pokazywał Chrisa Bachalo, jakiego dotąd nie znałem. Bardziej realistycznego i mrocznego. Tu się to nie zmienia i może dlatego pokręcony, niejasny klimat opowieści trzyma się ram. Karuzela przyspiesza, gdy za sterami na moment siadają inny autorzy, ale takie wymogi stawia scenarzysta. Czasem szaleństwo musi uderzyć z pełną mocą. Wracając jednak do Bachalo, mimo że uwielbiam jego obecny styl, to ekspresja twarzy w okresie tworzenia Shade’a miała w sobie coś, czego chciałoby się z powrotem.
Strona komiksu Shade – Człowiek przemiany tom 2
Shade – Człowiek przemiany tom 2 jest nieco mniej spektakularny niż pierwszy album i wiele wątków służy tu do uporządkowania kilku spraw, by móc pchnąć fabułę dalej. Milligan nadal sprawnie porusza się między gatunkami i coś, co u innych autorów zamienia się po chwili w ciężkostrawne słowotwórstwo, tu jawi się nieco sprawniej. Aczkolwiek to i tak lektura wymagająca cierpliwości i zrozumienia. Choć jest i dynamika. Milligan zarzuca wręcz odbiorcę wydarzeniami, ale prawie żadne z nich nie jest czymś, co możemy przeczytać półgębkiem. Oczywiście czekam na kolejny tom, zwłaszcza, że dopiero dochodzimy do połowy cyklu.
Tytuł oryginalny: Shade, The Changing Man vol. 2 Scenariusz: Peter Milligan Rysunki: Chris Bachalo, Bryan Talbot, Brendan McCarthy Tłumaczenie: Jacek Żuławnik Wydawca: Egmont 2024 Liczba stron: 348 Ocena: 80/100
Nasza dzisiejsza bohaterka za dwa dni, 11 grudnia, będzie świętować swoje 29. urodziny. Hailee Steinfeld przyszła na świat w Los Angeles w Kalifornii i już od najmłodszych lat starała się zaistnieć w branży filmowej.