RIP tom 1: Derrick – Ciężko przeżyć własną śmierć – recenzja komiksu

Każde dziecko snuje naiwne marzenia o tym, kim będzie w przyszłości. Dominują zawody prestiżowe lub po prostu fajne dla dziecięcego umysłu, pokroju kosmonauty. Jednak nawet najwięksi nieletni marzyciele wiedzą, że pewne profesje są beznadziejne i woleliby zamiast tego całe życie rysować szlaczki i sprzątać pokój. RIP tom 1: Derrick – Ciężko przeżyć własną śmierć to pierwszy tom serii o czyścicielach domostw, których właściciel umarł dawno temu i zdążył nabrać unikalnych właściwości zapachowych i wizualnych. W tym tomie Gaet’s przedstawia losy niejakiego Derricka, posiadacza pokaźnej brody, którą przebija jedynie poziom bucowatości bohatera.

Strona komiksu RIP tom 1: Derrick – Ciężko przeżyć własną śmierć

Życie Derricka biegnie z dnia na dzień. Od jednego przegnitego trupa do drugiego. I zapewne nic nie rozświetliłoby drogi mężczyzny, gdyby on i jego zespół nie trafili do domu majętnej staruszki, którego wyposażenie było cenniejsze niż ich kilkuletnie dochody. Przywłaszczenie sobie czegokolwiek grozi jednak poważnymi konsekwencjami, ale Derrickowi udaje się chyłkiem zdobyć cenny pierścionek. I coś musi być z tym rodzajem biżuterii, bo choć nie kwalifikuje się on do wrzucenia w czeluść Góry Przeznaczenia, to sprowadza na wszystkich poważne kłopoty…

Derrick to postać nieprzyjemna. Szczerze mówiąc, nawet najbardziej podłe czarne charaktery wydają się sympatyczniejsze od tego osobnika. Zapętlony w swojej nienawiści do świata i siebie, odpycha swym jestestwem od samego początku. Można zrzucić to na karb wykonywanej pracy, ponurego życia osobistego i braku większych perspektyw, ale wierzcie mi – sam sobie jest wrogiem i finał doskonale to pokazuje. Ale wiecie, co jest w tym najlepsze? Tym całym swoim ględzeniem, użalaniem się nad sobą i ponuractwem tworzy ten komiks. A przynajmniej ten tom, bo kolejne albumy mają skupiać się na innych członkach jego ekipy. Jednostkach równie patologicznych…

Strona komiksu RIP tom 1: Derrick – Ciężko przeżyć własną śmierć

Ekipa czyścicieli to banda dziwaków w złym tego słowa znaczeniu. Przemocowy i rasistowski Eugene, zafiksowany na punkcie martwej nastolatki Albert czy podejrzanie trzymający się w cieniu Maurice dociążają jeszcze szalę czerni całej opowieści. Atmosfera komiksu przytłacza, więc szczerze odradzam jego lekturę w gorszych stanach emocjonalnych. Gaet’s tworzy bardzo mocny scenariusz, opierając go na ponurych refleksjach Derricka, w których miesza się gorycz i żal do świata z małostkowością i podłym charakterkiem. Autor nie szokuje, a przedstawia brudną stronę rzeczywistości, której zwykle nie widzimy.

Ilustracje Juliena Moniera na pierwszy rzut oka sugerują, że mamy do czynienia z historią pozytywną. Kreskówkowe zniekształcenie nie ma tu jednak znaczenia humorystycznego, a wręcz silniej podkreśla atmosferę egzystencjalnej beznadziei, roboczej zgnilizny i podłości bohaterów. Całość ma dość groteskowy charakter zupełnie innego, ukrytego przed zwykłymi śmiertelnikami świata. To jednak nie krąg tajnych lóż czy ukrytych w cieniu organizacji, a dno łańcucha zawodowego. Miejsce, gdzie ciężkie warunki pracy, podłe zarobki i jeszcze gorsi przełożeni spotykają się w jednym punkcie i Monier obrazami obskurnej szatni i jeszcze gorszych miejsc pracy ujął to perfekcyjnie, przy tym zachowując odrębny i zaskakujący styl.

Strona komiksu RIP tom 1: Derrick – Ciężko przeżyć własną śmierć

RIP tom 1: Derrick – Ciężko przeżyć własną śmierć to pozytywne zaskoczenie. Obstawiałem, że dostanę nieco filozofującą opowieść o śmierci, rozkładzie i beznadziei  żywota. I choć w pewnym sensie te motywy się pojawiają, to zamiast subtelnych refleksji dostajemy szpadlem egzystencji człowieka martwego już za życia, dla którego światełko w tunelu okazuje się nadjeżdżającym pociągiem. Kolejne tomy przed nami i Non Stop Comics dał nam kolejny cykl, którego nie mogę odpuścić.


Okładka komiksu RIP tom 1: Derrick – Ciężko przeżyć własną śmierć

Tytuł oryginalny: RIP 1- Derrick- Je ne survivrai pas a la mort
Scenariusz: Gaet’s
Rysunki: Julien Monier
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Non Stop Comics 2022
Liczba stron: 112
Ocena: 90/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?