Jeśli jeszcze nie wiecie lub nie pamiętacie o co tu chodzi – przypomnę: we współczesnej Wielkiej Brytanii ponownie odżywają postacie z mitów i legend, przede wszystkich arturiańskich. Nie tylko rycerze, ale i potwory. Jeśli postacie takie jak Król Artur czy Merlin kojarzą Wam się ze szlachetnymi, dobrotliwymi bohaterami, będziecie musieli zrewidować swoje poglądy. A mitologiczne bogactwo tych legend sprawia, że autor może zaszczycać nas coraz to nowymi debiutami. W Raz & na zawsze tom 3 – Sroczy sejmik mamy więc Zielonego Rycerza, Lancelota, Galahada, Nimue i oczywiście smoki. Polecam mocniej zgłębić sobie temat arturiańskich mitów, a przynajmniej przypomnieć sobie ich główne motywy.
Pierwsze skrzypce w serii gra jednak pewna postrzelona rodzinka i dynamika relacji pomiędzy jej członkami najmocniej ciągnie fabułę do przodu. Duncan McGuire z zeszytu na zeszyt zamienia się w bardziej odważnego, awanturniczego i wkręconego w temat mężczyznę. Ale prawdziwą gwiazdą jest jego babcia. Bridgette dopiero co rezydowała w domu starców, a teraz znów uzbrojona po zęby tnie i sieka diabelskie mitologiczne kreatury, stara się pozyskać Świętego Graala czy nie dopuścić do dalszego rozlewu krwi, którego na kadrach komiksu nie brakuje.
W Raz & na zawsze tom 3 – Sroczy sejmik akcja się zagęszcza, chociaż są to raczej niewiele wnoszące epizody. W całą aferę siłą rzeczy muszą być zamieszane władze, stąd na scenę wkraczają smutni panowie w garniturach ze swoją żołnierską, czy może raczej najemniczą obstawą. Trudno bowiem ukrywać przed opinią publiczną szalejących średniowiecznych rycerzy czy potwory odgryzające ludziom głowy. Próba tuszowania sprawy nie umyka oczywiście premierowi i tu zaczynają się prawdziwe kłopoty – ale o nich więcej na pewno dowiemy się w kolejnym tomie.
Raz & na zawsze to produkt stricte rozrywkowy, który czyta się szybko i bez większej refleksji, ale to akurat dobrze. Dan Mora stara się jak może, by zaskakiwać czytelnika coraz bardziej dziwacznymi projektami postaci, ale z drugiej strony kolejni bohaterowie zaczynają być do siebie podobni, a akcja nie zawsze jest tak czytelna jakbym sobie tego życzył (ot na przykład sceny z Graalem). Niemniej jednak Mora ma interesujący styl i ciekawe pomysły, krwawe sceny dobrze mu wychodzą, a całość jest lekka i przyjemna w odbiorze.
Póki co seria trzyma raczej równy poziom, chociaż jak wspominałem we wstępie, album oznaczony trójką na grzbiecie wydaje się nieco słabszy. Myślę, że to dlatego, że odarty jest już z uroku tajemnicy, zaczyna się robić dość powtarzalny, a i zwroty akcji robią mniejsze wrażenie niż na początku. To jednak wciąż solidna rzemieślnicza robota, a my wchodzimy dopiero w drugą połowę historii i jestem ciekawe, co jeszcze Kieron Gillen nam zaserwuje, szczególnie, że grono głównych bohaterów zasila teraz wysuwająca się na pierwszy plan Rose.
Głównym motywem Raz & na zawsze jest siła opowieści i cieszę się, że twórcy znaleźli sobie piaskownicę, w której czują się dobrze i mówię tu o całej ekipie, bo i kolory stanowią mocny punkt tego komiksu, rozświetlając skrywające potwory ciemności zielonymi językami ognia. Wygląda to obłędnie i w niektórych miejscach przykrywa pewne fabularne niedostatki. Raz & na zawsze tom 3 – Sroczy sejmik to album cierpiący na syndrom bycia tym środkowym, ale liczę, że kolejne jeszcze przywrócą serię na właściwe tory.
Tytuł oryginalny: Once & Future vol 3
Scenariusz: Kieron Gillen
Rysunki: Dan Mora
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Non Stop Comics 2023
Liczba stron: 160
Ocena: 70/100