Technicznie rzecz biorąc, Powrót do Wielkiego Nic to chronologicznie czwarty tom, a między jego okładkami, poza dziewięcioma zeszytami głównej serii, trzecim Annualem i tytułową powieścią graficzną, dostaniemy też historie Intruz i Przepadnij królestwo z cyklu Marvel Graphic Novel. Nad fabułą czuwają przede wszystkim Steven Grant, Mike Baron i Chuck Dixon, doświadczeni scenarzyści, którzy doskonale wiedzą czym powinny charakteryzować się komiksy z Frankiem, a często wręcz sami te cechy wypracowali. Czy przełożyło się to na jakość tego tomu?
Odpowiem od razu: i tak i nie. Z jednej strony dostajemy sporo mocnych, przyziemnych opowieści, które są dokładnie takie, jakie zawsze powinny być przygody Punishera. Frank skutecznie walczy z gangami motocyklowymi, malwersantami, mordercami, gwałcicielami, handlarzami narkotyków, najemnikami, dyktatorami z egzotycznych państewek czy skorumpowanymi wojskowymi. Opowieści są mocne, brutalne, dosadne i nieco powtarzalne, ale rozpisano je na 1-2 zeszyty, przez co nie nudzą.
Z drugiej strony w Punisher Epic Collection – Powrót do Wielkiego Nic pojawia się kilka co najwyżej średnich opowieści, w których twórcy trochę za bardzo popuścili swoje „najntisowe” wodze fantazji, przez co czytamy tu takie potworki jak walka Pogromcy z Reavers, drużyną cyborgów-kryminalistów o uroczych przydomkach jak Pretty Boy, Skullbuster czy Bonebreaker. Potyczka Franka z pół człowiekiem-pół czołgiem to jednak coś, co mógłbym sobie darować na rzecz przygód opisanych w akapicie wyżej.
Większość opowieści trzyma jednak dobry poziom, a za dynamiczną, stosunkowo realistyczną akcję odpowiadają świetne rysunki gwiazd takich jak Mike Zeck, Russ Heath czy Bill Reinhild, który o wiele lepiej radzi sobie z tematem militariów niż chociażby z twarzami czy tłami. Znalazło się też trochę miejsca dla kultowego Marka Texeiry, natomiast na minus zaliczam bohomazy argentyńskiego artysty Jorge Zaffino. Ciekawie wypadają też krótkie komiksy pokazujące brutalne techniki walki, jakie stosuje Punisher, oraz szczegółowo przybliżające jego arsenał broni.
Z innych mankamentów wytknąć powinienem urwaną historię Lifeform, utrzymaną w klimacie mutanckiego body horroru, w której Frank mierzy się z brutalnym efektem eksperymentów genetycznych. W Powrót do Wielkiego Nic dostajemy tylko jej wycinek, a dokończenie opowieści trafiło do Annuali poświęconych Daredevilowi, Hulkowi i Silver Surferowi. Z oczywistych względów rozumiem decyzję o nieumieszczaniu ich w tym tomie, ale jednak chętnie przeczytałbym całość, a nie jedną czwartą historii.
Punisher Epic Collection – Powrót do Wielkiego Nic to jednak blisko pół tysiąca stron akcji, w większości wybuchowej i w miarę realistycznej, ale i gdzieniegdzie przeszarżowanej i po prostu głupkowatej. Rzekłbym, że „takie były czasy”, ale wiemy, że nie tylko o to chodzi, bo przecież i aktualnie zdarzają się dziwaczne historyjki z superbohaterami. Ponieważ to Marvel, to i Frank Castle musi zetknąć się z takim Doktorem Doomem, nawet jeśli to nie do końca potrzebne. I powtórzę to, co pisałem przy okazji poprzednich recenzji – głębi tu może nie ma, ale też być jej nie musi.
Tytuł oryginalny: Punisher Epic Collection: Return to Big Nothing
Scenariusz: Steven Grant, Mike Baron, Chuck Dixon, Roger Salick, Gregory Wright
Rysunki: Mike Zeck, Russ Heath, Bill Reinhold, Mark Farmer, Neil Hansen, Jorge Zaffino, Mike Vosburg, Mark Texeira, Lee Sullivan
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2023
Liczba stron: 480
Ocena: 75/100