Przypomnę, że Epic Collection to spełnienie marzeń komplecistów: kilkusetstronicowe albumy w kolorze, zbierające przygody danego bohatera z różnych serii, wydania specjalne, czasem nawet gościnne występy – wszystko ułożone chronologicznie, z zachowaniem fabularnej ciągłości, chociaż niejednokrotnie wprowadzane na rynek nie po kolei. Krąg krwi chronologicznie byłby drugi albumem, a w pierwszym – niewydanym jeszcze nawet w USA – znalazłyby się zapewne komiksy wydane kiedyś u nas przez Mandragorę w tomie The Punisher Essential. To jednak mało istotne, bo mamy tu idealny punkt wejścia zarówno dla czytelników doskonale obeznanych z postacią Franka Castle’a, jak i tych, którzy dopiero chcą się z nim zaznajomić.
Punisher Epic Collection – Krąg krwi zbiera pięcioczęściową miniserię z 1986 roku, a także 10 zeszytów serii regularnej, która wystartowała w 1987. Znajdziemy tu też 257 zeszyt serii Daredevil z 1988, w którym Pogromca wystąpił gościnnie oraz nowelę graficzną The Punisher: Assassin’s Guild z tego samego roku, napisaną przez Jo Duffy i narysowaną przez Jorge Zaffino. Co wyróżniało pierwsze solowe przygody Franka Castle? Najbardziej zdziwieni będą pewnie ci, którzy rozpoczęli przygodę z tą postacią od nowszych opowieści z serii MAX. Najstarsze historie są oczywiście dość brutalne, chociaż nie do przesady, nie ma w nich za to wiele humoru i dystansu. Wszystko na poważnie, utrzymane w sensacyjno-thrillerowym klimacie.
Esencję Punishera można ująć w jednym zdaniu – mściciel, który wypowiedział wojnę przestępczości po tym, kiedy podczas mafijnych porachunków przypadkowymi ofiarami została jego żona i dwójka dzieci. Frank wykorzystuje swoje doświadczenie militarne, by mierzyć się z wszelkiego rodzaju mordercami, gangsterami, przemytnikami, dilerami narkotyków, terrorystami, ekstremistami – słowem wszystkich, przez których ludzie cierpią i giną. Castle działa w USA, ale chętnie opuszcza granice kraju i robi porządek w egzotycznych miejscach, takich jak np. boliwijska dżungla. Pogromca nie waha się zabijać, to różni go od innych herosów Marvela. Rzadko staje naprzeciw złoczyńcom z supermocami, ale ma swoich zajadłych wrogów jak Kingpin czy Jigsaw.
W Punisher Epic Collection – Krąg krwi widać, że Punisher to dzika karta, której nikt nie może kontrolować. Dopadnie swoje ofiary wszędzie, używając różnych metod – najczęściej mało subtelnych, ale potrafi też założyć garnitur i z gracją Jamesa Bonda ruszyć w pościg samochodowy, zdetonować ładunki wybuchowe czy wystrzelać cały garnizon wrogów, a na końcu uwieść jakąś piękną niewiastę. W pierwszych opowieściach o Pogromcy sporo jest umowności i naiwności, ale też to właśnie stanowiło o sile serii i podbijało jej oryginalność względem innych postaci brylujących w Marvelu.
Otwierająca album tytułowa opowieść napisana przez Stevena Granta, przewidziana jako limitowana miniseria, została brawurowo zilustrowana przez Mike’a Zecka (m.in. Amazing Spider-Man) z udziałem Mike’a Vosburga (Conan). Regularną serię wystartowano rok później, a scenariuszem zajął się Mike Baron (Star Wars). Postawiono też na inne duże nazwisko – od pierwszego numeru serię ilustrował i kolorował Klaus Janson, współtwórca sukcesu, jaki za kadencji Franka Millera osiągnął Daredevil. Warstwie graficznej czegoś jednak brakowało, być może nieco szczegółowości, lepszego drugiego planu, więcej dynamiki. Wraz z numerem ósmym wszystko to otrzymaliśmy, kiedy na stanowisku rysownika zasiadł legendarny Whilce Portacio – z pewnością pamiętacie go z komiksów o Pogromcy wydawanych przez TM-Semic. A wydawca ten rozpoczął publikowanie serii dokladnie tam, gdzie egmontowy Punisher Epic Collection – Krąg krwi się kończy.
Krąg krwi to dobre wprowadzenie do postaci Pogromcy, z zaznaczeniem, że zebrane tu zeszyty to nie szczytowe osiągnięcie w historii tego bohatera, a jedynie podwaliny, jakie na długie lata zostały położone pod tą postać. Z punktu widzenia historycznego to prace niezwykle ważne, mające swój urok. Czuć w nich przepychanki z cenzorskim kodeksem komiksowym, przesuwanie granicy, ale takie już były uroki drugiej połowy lat 80., kiedy komiksy stawały się mroczniejsze, poważniejsze, dojrzalsze. W Punisherze na razie brak głębi, ale można doszukać się innych rzeczy, chociażby politycznych kontekstów, o których więcej dowiecie się z licznych esejów zamieszczonych na końcu tomu. W ogóle dodatków tu sporo – szkice, okładki, felietony. Ogromny plus dla Egmontu za wydanie właśnie tej serii – nie mogę doczekać się kolejnego tomu, który z pewnością będzie nostalgiczną podróżą w przeszłość.
Tytuł oryginalny: Punisher Epic Collection: Circle of Blood
Scenariusz: Steven Grant, Jo Duffy, Mike Baron, Ann Nocenti
Rysunki: Mike Zeck, Mike Vosburg, Klaus Janson, Dave Ross, Whilce Portacio, John Romita Jr., Jorge Zaffino
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 504
Ocena: 75/100