Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 7 – recenzja komiksu

Pierwsze komiksy z Iznogudem, te z rodowodem sięgającym jeszcze lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku, były rewelacyjnymi opowieściami humorystycznymi – napisanymi i narysowanymi z polotem. Bywały momenty, kiedy byłem nawet gotów stwierdzić, że przygody niecnego wezyra, który chce zostać kalifem w miejsce kalifa, są zabawniejsze niż perypetie takiego Asteriksa czy Lucky Luke’a (tak, tak, serio). Niestety im dalej w las, tym było coraz słabiej – głównie z powodu przedwczesnej śmierci Rene Goscinny’ego. Jean Tabary, specjalista od rysunku, jeden z dwóch oryginalnych twórców, radził sobie z opieką nad scenariuszem o wiele gorzej. Sprawdzam, czy ta tendencja spadkowa utrzymywała się w kolejnym albumie.

Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 7 zbiera cztery albumy wydane w latach 1998 – 2008, a więc praktycznie w ostatniej dekadzie życia Jeana Tabary’ego. Trzy z nich to jeszcze jego dzieło, zanim schedę przejął jego syn Nicolas, współtwórca ostatniego z zawartych tu albumów. Ale już pierwszy z nich – Kto zabił kalifa?, wyraźnie pokazuje spadek formy oryginalnego autora. Niby wszystko jest na swoim miejscu – kolejne spiski, knowania, dużo magii, próba wmanewrowania kalifa w wojnę, z której nie ma prawa wyjść zwycięsko, ale… wyraźnie czegoś brakuje. Narracja jest chaotyczna, humor – zauważalnie słabszy, a naprawdę dobre żarty można policzyć na palcach dwóch rąk niezbyt uważnego pracownika tartaku. Zniknął gdzieś ten polot, zniknęła lekkość, wszystko wydaje się być wymuszone. I tylko dynamiczne, cartoonowe rysunki od lat wciąż trzymają ten sam, niezmiennie wysoki poziom.

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/iznogud7_s28.jpg

Strona komiksu Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 7

Sympatyczny potwór to już odrobinę zabawniejsza, nieco bardziej klasyczna opowieść, gdzie Iznogud tradycyjnie będzie starał się wykończyć kalifa, tym razem za pomocą trucizny w zupie. Z jednej strony mamy tu sporo reminiscencji, sięgających dawnych (tych lepszych) przygód Iznoguda, a także więcej niż kiedykolwiek wcześniej burzenia czwartej ściany i dialogu prowadzonego bezpośrednio z czytelnikiem. Z drugiej twórca ucieka coraz częściej w tanie żarty, również te na poziomie fekalnym, co wcześniej w zasadzie się nie zdarzało. Dorosłych raczej to zażenuje, a dzieciom odbierze pewnie nieco przyjemności z czytania. Niepotrzebny zabieg.

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/iznogud7_s70.jpg

Strona komiksu Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 7

Błąd przodka, stworzony nieco później, bo w 2004 roku, miesza czasy charakterystyczne dla Księgi tysiąca i jednej nocy ze współczesnością. Czuć w nim ducha pożegnania, jest mowa o pogrzebach, jakby autor wiedział, że nie pozostało mu już dużo czasu na tym łez padole. I chociaż podróż poprzez magiczne drzewo genealogiczne do czasów dinozaurów i praprzodków naszych bohaterów miała spory potencjał, to wciąż mamy tu wszędobylski chaos i niezbyt udane żarty. Zresztą Tabary, coraz częściej zwracając się bezpośrednio do czytelnika i bawiąc się w ten sposób formą, sam wydaje się tu jakby przepraszać za kiepskie dowcipy.

Tysiąc i jedna noc kalifa, wieńczący album Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 7, to już zeszyt stworzony w dużej mierze przez rodzinę Jeana Tabary’ego – jego syna Nicolasa, a także Stephane Tabary i Muriel Tabary-Dumas (scenariusz), poprzedzony przedmową (niestety bardzo słabą) Anne Goscinny, córki słynnego Rene. I chociaż warstwa graficzna pozostała na podobnym – bardzo przyjemnym dla oka i charakterystycznym poziomie, tak ze scenariuszem jest równie słabo. Tym razem Iznogud stara się wykorzystać starodawne prawo i zostać kalifem w miejsce kalifa… legalnie. Ale ani to śmieszne, ani z pomysłem. Docenić warto tylko zawarte gdzieniegdzie smaczki i ukryty hołd dla oryginalnych twórców.

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/iznogud7_s107.jpg

Strona komiksu Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 7

Przykro się patrzy, kiedy popkulturowe legendy marnują się po śmierci ich ojców, ale jest to zjawisko nagminne – w kinie, w telewizji, w literaturze, a więc i w komiksie. Czasem znane marki mają więcej szczęścia i trafiają w ręce odpowiednich osób, które zamiast je zarżnąć, wykrzeszą jeszcze odrobinę dawnej magii (patrz Kajko i Kokosz – Nowe przygody). Czasem jednak to się nie uda i Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 7 jest tego przykładem – nad czym bardzo ubolewam. To niestety równia pochyła, przegadana, pełna chaotycznych, mało spójnych i średnio interesujących historii oraz niezbyt udanych dowcipów, które poziomem spadły niżej niż kiedykolwiek wcześniej. Nawet biedny Marek Puszczewicz, tłumacz, który zawsze doskonale radził sobie z przekładami serii, tutaj wydaje się szarpać ze słownymi gierkami i kalamburami. Do wydania został jeszcze jeden tom i oczywiście go przeczytam, modląc się jednocześnie do Allaha, żeby poziomem bliżej było mu do tych pierwszych przygód Iznoguda.


https://alejakomiksu.com/gfx/okladki/Iznogud7.jpg

Okładka komiksu Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 7

Tytuł oryginalny: Il Gran Visir Iznogoud vol. 7
Scenariusz: Jean Tabary
Rysunki: Jean Tabary, Nicolas Tabary
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Wydawca: Egmont 2023
Liczba stron: 192
Ocena: 50/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?