Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 5 – recenzja komiksu

Tom Przygody niecnego wezyra Iznoguda tom 4 był pierwszym sygnałem, że nawet najlepsza seria może obniżyć loty, kiedy w tworzącej ją ekipie zabraknie chociaż jednego z „ojców”. I chociaż w kolejnej odsłonie serii wciąż bierze udział Jean Tabary, wspaniały rysownik i twórca postaci niecnego wezyra, to jednak na polu scenariuszowym radzi sobie on po prostu nieporównywalnie gorzej od nieodżałowanego Rene Goscinny’ego. Sprawdzam więc, czy ta skądinąd świetna komediowa seria wciąż potrafi zachwycić czytelnika.

Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 5 zbiera oczywiście cztery albumy, w tym przypadku  stworzone w latach 1984 – 1989, czyli powstałe dobrych kilka lat po śmierci twórcy Asterixa i Lucky Luke’a. Są to Koszmary Iznoguda (kolejna odsłona, druga z czterech, chociaż chronologicznie ostatnia), Wspólnik Iznoguda, Urodziny Iznoguda i Iznogud wreszcie kalifem. Oczywiście wszystkie są na polskim rynku premierowe i chociażby z tego powodu warto mieć niniejszy album na radarze.

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/496/045/496045/1647446604/800.jpg

Strona komiksu Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 5

Koszmary Iznoguda to przykład eksperymentowania z krótką formą, tym razem w wykonaniu dziennikarza Alaina de Buhlera. Pierwotnie te jednostronicowe gagi ukazywały się w niedzielnym francuskim tygodniku Le Journal Du Dimanche, a w ich ramach Iznogud komentował – oczywiście na swój osobliwy sposób – sytuację społeczno-polityczną w kraju. Odcinki spod znaku „Gdybym był”, gdzie nasz antypatyczny bohater wciela się w różne funkcje lub zostaje osadzony w odmiennych sytuacjach niespecjalnie bawią, szczególnie, że kontekstu niektórych współczesny czytelnik może się nie domyślić. Chociaż mimo, że odnoszą się do Francji lat 70., część z nich pozostaje trafna nawet dzisiaj. Ale i tak ten zeszyt jest o wiele łatwiejszy do przyswojenia niż kolejne.

Wspólnik Iznoguda miejscami jedzie po bandzie na tyle, że trudno wywnioskować, czy to jeszcze seria dla wszystkich, czy już mocno skręciła w stronę dorosłych odbiorców. Iznogud trafia do piekła, spotyka samego Hitlera (chociaż jego nazwisko nie pada, Tabary wykorzystał jedynie wizerunek i rok urodzenia dyktatora), w komiksie znowu pojawia się też nieco erotyki, a konkretnie nieocenzurowanej nagości. Zorientowanie na pikanterię przebija się w dialogach i muszę przyznać, że czytałem tę opowieść z niemałym zdumieniem. Szkoda jednak, że poza tymi smaczkami, historia zupełnie nie wciąga i śmieszy zdecydowanie rzadziej, niż poprzednie odsłony serii.

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/496/046/496046/1647446605/800.jpg

Strona komiksu Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 5

Druga połowa albumu Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 5 wcale nie wygląda lepiej. Zarówno opowieść o magicznych prezentach na urodziny głównego bohatera, jak i odyseja, na którą scenarzysta wysłał Iznoguda, kiedy kalif dowiedział się, że zły wezyr jednak nie chce zostać kalifem w  jego miejsce to historyjki niespecjalnie zabawne, za to mocno chaotyczne i po prostu męczące w odbiorze. Uleciała gdzieś lekkość, z jaką czytało się wcześniejsze tomy.

Jean Tabary był świetnym rysownikiem – niezwykle ekspresyjnym, dynamicznym i dość precyzyjnym. Znakomicie uzupełniał Goscinny’ego swoim cartoonowym stylem.  Niestety jako scenarzysta cierpi na koszmarną przypadłość – kompletnie nie potrafi pisać dialogów. Uprawia straszliwe wodolejstwo. Dymki uginają się czasem pod ciężarem mnożonych bezsensownie słów, raz synonimów, a raz mało interesującego bełkotu, który spokojnie mógłby trafić pod nóż. Oszczędniejszy w słowa, Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 5 byłby po prostu lepszy.

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/496/047/496047/1647446605/800.jpg

Strona komiksu Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 5

Jednocześnie Tabary jakby zdawał sobie sprawę ze swoich braków warsztatowych. Często burzył czwartą ścianę, zwracał się bezpośrednio do czytelnika, a nawet umieszczał w kadrach swoją podobiznę, wchodzącą parę razy w dialog z bohaterami. Z dialogu tego wynikało, że niektóre żarty są toporne, gagi bezsensowne, a czytelnicy zagubieni. I niestety, w tej autokrytyce jest sporo racji. Chociaż na kartach albumu Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 5 wciąż można znaleźć kilka naprawdę świetnych, oryginalnych pomysłów, śmiesznych żartów z udanymi puentami i zwrotów akcji, to jednak pomiędzy tym a uprzednio wydanymi przez Egmont tomami jest jakościowa przepaść. Na ten moment wydawca nie zapowiedział kolejnego tomu, który zabrałby nas w lata 90., mam jednak nadzieję, że się go doczekamy. Chociaż nowa odsłona jednej z moich ukochanych serii mnie umordowała, nie chciałbym stawiać na niej krzyżyka.


https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/489/616/489616/1642787099/800.jpg

Okładka komiksu Przygody wielkiego wezyra Iznoguda tom 5

Tytuł oryginalny: Il Gran Visir Iznogoud vol. 5
Scenariusz: Jean Tabary, Alain de Buhler
Rysunki: Jean Tabary
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 192
Ocena: 50/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?