Projekty Manhattan tom 1: Niedobra nauka – recenzja komiksu

Tomasz Drozdowski, 7 maja 2025

Stałem się śmiercią. Niszczycielem światów – te ponure słowa wypowiedział Robert Oppenheimer, jeden z czołowych naukowców Projektu Manhattan, pojąwszy, że jego praca to potencjalny koniec ludzkości. Postać wybitnego naukowca i pacyfisty w ostatnim czasie stała się lepiej rozpoznawalna za sprawą filmowej biografii w reżyserii Christophera Nolana, ale już wcześniej obecny był on w popkulturze. Może nie wierny rzeczywistości, ale na pewno widowiskowy sposób.

Strona komiksu Projekty Manhattan tom 1: Niedobra nauka

Tytułowe Projekty Manhattan to próby stworzenia broni zdolnej definitywnie pokonać przeciwnika. Tyle że w komiksie Hickmana nie kończą się one na atomówce. Pod przewodnictwem generała Grovesa elita naukowców tworzy organizację, która na wszelkie możliwe sposoby eksploruje możliwości rozwoju. W górę, do gwiazd, a po drodze przez inne wymiary. Tym bardziej, że zagrożenie z innych płaszczyzn rzeczywistości jest realne. Ich cele są ważniejsze niż jakaś tam moralność, dlatego jednostki jak Einstein, Fermi, a zwłaszcza Oppenheimer różnią się od wielkich naukowców. I nie zawsze są tymi, za których się podają. Zwłaszcza ten ostatni.

Porcja przykładów tego, co dostaniecie w tym komiksie. Oppenheimer jest kanibalem z bardzo bogatym, że tak to ujmę, życiem wewnętrznym. Werner Von Braun przypomina coraz bardziej cyborga. Amoralny Einstein, nie tak genialny, ale nadrabiający przebiegłością. Hickman jest boleśnie bezkompromisowy i brutalny. Momentami bywa wręcz szalony w swych pomysłach, zaskakując śmiałością tego, co wyczynia w kadrach. Dorównuje tym samym największym nazwiskom przemysłu komiksowego. Szczególnie tym z Brytyjskiej Inwazji.

Strona komiksu Projekty Manhattan tom 1: Niedobra nauka

Jonathan Hickman jest twórcą ambitnym, przekształcającym historie z Avengers i X-Men w coś więcej niż trykociarskie łubudu. Gdy dodatkowo nie jest skrępowany normami danego uniwersum, jego wyobraźnia przekracza wszelkie granice. W przypadku Projektów Manhattan czuję tu ducha Granta Morrisona. Szalony Szkot jest jednak mniej spójny i konsekwentny od twórcy Black Monday Murders. Ten bowiem nie wpada na mieliznę bełkotu obecnego momentami w Niewidzialnych, sprawnie łącząc i prowadząc kolejne wątki. Choć w kilku momentach Hickman balansował na granicy wciągnięcia czytelnika w coś, co rozumie tylko on sam, w porę ratował się absurdalnym i inteligentnym humorem, nie wspominając już o kilku udanych zwrotach akcji.

A tych jest tu sporo i są naprawdę błyskotliwe. Sam Oppenheimer to kopalnia dziwaczności. Do tego dodajmy fakt, że każdy gra trochę na siebie, a naukowa brać ma za nic legalnie wybrane władze. Pojawia się czasem przerost cudaczności nad treścią, ale to zabieg zamierzony, w pełni kontrolowany przez autora. Niesmak może pozostać jedynie w głowach odbiorców, których ramy postrzegania świata są z żelaza. Lektura albumu Projekty Manhattan tom 1: Niedobra nauka wymaga pewnej elastyczności i dystansu i choć autor nie burzy nimbu geniuszu wielkich uczonych, to wyrywa ich z ramek przykurzonych już nieco obrazów.

Strona komiksu Projekty Manhattan tom 1: Niedobra nauka

Może moje morrisonowskie skojarzenia podkręcił fakt, że prace Nicka Pitarry są podobne do tych Franka Quitely’ego, częstego współpracownika Morrisona – choćby przy oryginalnych New X-Men. Niemniej Pitarra ma swój pomysł na świat nieco szalonych geniuszy, a pewne zabiegi narracyjne proszę się o oklaski. Ot zabawa kolorami. Niebieski i czerwony mają tu swoją symbolikę, a fakt, że barwy nakłada Jordie Bellaire jest tu nie bez znaczenia. Oprócz tego mamy masę projektów postaci, bez których ten tytuł nie miałby tego „czegoś”. Weźmy takiego Harry’ego Dahgliana, jakby żywcem wyjętego z superbohaterskiego uniwersum. Pełnoprawne, wzorowe i dobrze skrojone weird fiction.

Projekty Manhattan tom 1: Niedobra nauka to śmiała historia, momentami kontrowersyjna, ale w przemyślany sposób. Ma w sobie tego szczególnego ducha Vertigo z jego najlepszych czasów. Hickman w tym wydaniu jest bardziej wyzwolony niż w Marvelu, ale nie popada w autorskie zapętlenie. Tworzy odważnie, lecz zrozumiale. Z charakterem, ale bez pustej prowokacji. Gdyby ten album był naukowcem, byłby to ekscentryk, nieco oderwany od rzeczywistości, ale daleki od obłędu. Projekty Manhattan to tytuł dla fanów komiksu z pazurem, niecodziennego podejścia do tytanów świata nauki i weird fiction. Przyda się powierzchowna znajomość realiów Zimnej Wojny, wszak występują tu prezydenci USA. Oczywiście bardziej szaleni niż w rzeczywistości. Czekam na kolejny tom i rzecz jasna, kolejne pozycje od Image Comics.


Tytuł oryginalny: Manhattan Projects Vol.1: Science. Bad.
Scenariusz: Jonathan Hickman
Rysunki: Nick Pitarra
Tłumaczenie: Arek Wróblewski
Wydawca: Mucha Comics 2025
Liczba stron: 464
Ocena: 85/100  

Tomasz Drozdowski

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.