Potrzask
Potrzask

Potrzask – recenzja mangi

Manga i horror bardzo rzadko mają się ku sobie. A przynajmniej ja nie miałem jakoś szczęścia do tego połączenia. Nieodzowne w tym gatunku jest od zawsze imię Junjiego Ito, czyli mistrza japońskiej szkoły straszenia rysunkami. A poza tym to długo, długo nic. Po pierwszych z kadrach Potrzasku miałem nadzieję na coś poziomem przynajmniej zbliżonym do autora między innymi fantastycznej Tomie. Czy manga dała radę?

Pierwsze obawy z kontekście mangi Potrzask miałem, gdy sprawdziłem jej autorkę. Za tę jednotomówkę od wydawnictwa Waneko odpowiada Nangoku Banana. Mangaczka tworzy głównie mało ambitne mangi ociekające erotyzmem, przede wszystkim skierowanym do kobiet. Szybko podczas lektury omawianej tu mangi można było dostrzec charakterystyczną kreskę dla generycznych shojo czy Josei. Niestety okazuje się, że autorka miała zero doświadczenie w tematyce horrorowej – prędzej mogliśmy spodziewać się tu jakiegoś romansu między przyjaciółmi z dzieciństwa, którzy się tu pojawiają. Ale nie ma co skreślać tytułu na starcie.

Zobacz również: Moriarty tomy 2-4 – recenzja mangi

Potrzask

Fot. Strona z mangi Potrzask

Sam zamysł Potrzasku prezentuje się bowiem bardzo ciekawie. Głównym bohaterem mangi jest Rin, który wraz ze swoim przyjacielem znajduje tajemniczą mapę skarbów. Tę musiał narysować jakiś dzieciak, bo jakością nie powalała. Postanawiają udać się na miejsce oznaczone znakiem X. Tam znajdują porzuconą komodę. Rin zamierza sprawdzić szuflady, co ostatecznie przekłada się na pewne nadprzyrodzone zjawiska. Z szuflady wychodzi potworna postać dziewczynki, która od teraz nieustannie towarzyszy naszemu bohaterowi. Gdy ten próbuje coś otworzyć czy wyciągnąć, zawsze wyciąga głowę tej dziewczynki o długich, czarnych włosach. Kim ona jest? Czy ma to coś wspólnego w przeszłością Rina, o której zapomniał? Największą siłą historii jest jej nieoczywistość, choć przez większość czasu ta zdaje się być dość prosta, więc więcej nie zdradzam. Mała zajawka: Czy na pewno możemy ufać naszym wspomnieniom?

Sama końcówka działa dość dobrze, choć nie daje nam odpowiedzi na wiele pytań. Zostawia nas w dość enigmatycznym miejscu, wywracając tylko wszystko do góry nogami. Ten jeden motyw trzeba pochwalić, ale nadal jest to bardzo prosty zabieg. Niestety wcześniej ta bardzo krótka historia jest przewidywalna do bólu, a dwie ostatnie strony nie mogą wszystkiego naprawić. Może gdy miało to solidniejsze fundamenty, byłbym wstanie uwierzyć. A tak jest to zwyczajna próba ratowania tej prostej historyjki.

Zobacz również: Ayako – recenzja mangi

Potrzask

Fot. Strona z mangi Potrzask

Okej, ale to horror, więc trudno wymagać wielowątkowej historii. Niestety cały myk strasznej strony Potrzasku opiera się na nieustannym pokazywaniu przerażającej dziewczynki, która potrafi wychodzić z każdego otworu… Fajnie to wygląda na początku, ale potem dostajemy zdecydowanie zbyt mało urozmaiceń. Dałoby się wymyślić jeszcze parę innych motywów, które zrobiłyby większe wrażenie niż ta sama dziewczynka po raz enty. Nie pomagała też kreska rodem z typowego shojo, przez którą nie potrafiłem odczuć grozy. A bohaterowie? Są i to tyle. Zero charyzmy.

Potrzask po kilku kadrach mógł się jawić jako ciekawa propozycja dla fanów horrorów. Niestety te kadry to wszystko, co manga ma do zaoferowania. Jeden plot twist dobrego tytułu nie czyni – zdecydowanie czekałem na coś więcej, zwłaszcza w warwie horrorowej.


Tytuł oryginalny: Hiki
Scenariusz i rysunki: Nangoku Banana
Tłumaczenie: Ewa Wrachol
Wydawca: Waneko
Liczba stron: 190
Ocena: 50/100

Redaktor prowadzący działu Gry

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni.
|
[email protected]

Więcej informacji o
, , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?