Poranek ściętych głów tom 1 – recenzja komiksu

Po mangę sięgam dużo rzadziej niż po klasyczny komiks, ale nie gardzę tym gatunkiem, jak niektórzy komiksiarze. I nie chodzi mi wyłącznie o arcydzieła pokroju Akiry, ale też ciągnące się przez wiele tomów shoneny. Poranek ściętych głów tom 1 to osobna gałąź japońskiego komiksu, powiedziałbym, że bardziej hołdująca tradycji, niż ciesząca rozrywką. Dzieło to stworzone zostało przez legendy swej branży i stanowi złoty standard, coś, co trzeba nie tylko znać, ale i mieć na półce. Kazuo Koike i Goseki Kojima przenoszą nas do Japonii epoki Edo. W świat feudalizmu, surowych praw i realiów niezrozumiałych dla ludzi spoza archipelagu. Aczkolwiek gdzieś znalazło się miejsce dla człowieka sprawiedliwego, choć i posłusznego swej powinności.

Asaemon Yamada Trzeci to dziedzic rodu zajmującego się testowaniem mieczy. To dość pokrętny moim zdaniem fach, bo jego przedstawiciele nie oceniają ostrzy pod kątem przemysłowym, a używając ich na szyjach skazańców. Są więc nieco mniej formalnymi katami, takimi, których można wynająć, pomijając niektóre prawa. Nie myślcie jednak o Yamadzie jako o bezlitosnym rzeźniku i najmicie. To człowiek sprawiedliwości i choć jako ronin nie służy żadnemu panu, przestrzega osobistego kodeksu, niebywale humanitarnego, jak na człowieka żyjącego z miecza. Yamada nie stara się uratować swych „klientów”, ale niekiedy ulżyć w ostatnich chwilach, wysłuchać albo wprost przeciwnie – podkreślić nieuchronność i wagę nadchodzącej śmierci. Bohater nie zapełnia każdego kadru, ale jego obecność ma sens i dawkowana jest rozsądnie. Koike sporo czasu poświęca bowiem przedstawionym realiom i tym, którym przyszło w nich żyć.

Poranek ściętych głów tom 1 zdradza sporo cech kryminału. I to dobrego i krwistego. Realia dawnej Japonii są czymś zupełnie innym niż XIX-wieczna Brytania czy współczesne metropolie, ale to, jaką rolę odgrywa tu śledztwo, sprawia, że to manga zarówno sprawiedliwości, jak i prawa. Bez powiązań oczywiście… Wspominałem już, że scenarzysta nie zrobił ze swej historii show jednego człowieka i że sporo w niej miejsca na budowanie świata. Zaskakująco mocno są jednak podkreśleni przestępcy. Niejednoznaczni, często będący ofiarami samych siebie, choć zdarzają się i degeneraci, dla których ścięcie jest wręcz miłosierdziem…

Z jednej strony widzimy pedofila, który swą przebiegłością i bezczelnością niemal unika dekapitacji. W dodatku w całokształcie swej obrzydliwości jest pewny siebie, niemal jak jakiś polityk. Widzimy też zbrodniarza, który również nie stara się wyrzec swych czynów, ale poetyka rozmowy z Yamadą sprawia, że w zestawieniu wyżej wspomnianym jest niczym dobry biblijny łotr. Ostrze głównego bohatera nie ścina jednak tylko męskich głów…

Chciałem napisać o damach razem z mężczyznami, ale warto o nich wspomnieć osobno. Nawet ktoś nieobeznany ze specyfiką feudalnej Japonii wie, że kobiety nie cieszyły się swobodami mężczyzn. Na szczęście w mandze Kojimy i Koike panie mają swój parytet. Choć pewnie bojowniczki o prawa kobiet nie byłyby zadowolone z tego, jak są przedstawiane… Większość to bowiem białogłowy oferujące swą cielesność i nie mam na myśli tylko dostojnych gejsz. I tu ukłon dla Yamady. W każdym przypadku jego obowiązki zawodowe spełnione zostają z uszanowaniem godności, a nawet z pewną dozą kurtuazji. Rzecz jasna, jeśli można użyć tego słowa wobec pozbawienia głowy.

Niniejsza manga to dzieło dla dorosłych. I nie chodzi tu o goliznę czy przemoc, a o zrozumienie pewnych wątków. Nie ujmując fanom lżejszych komiksów, to pełne wczucie się w realia Japonii ery Edo, jej surowości, grzechów i odmienności jest wymagające. Zdecydowanie nie polecam Poranka ściętych głów jako pierwszej mangi. Nawet kreska Kojimy nie jest tym, z czym utożsamiamy mangę. Ostatnio takie wrażenie zrobił na mnie Heat, gdzie Ryioichi Ikegami nie tylko duet seks/przemoc uczynił elementem, a nie głównym nośnikiem całości, ale dodatkowo zbudował napięcie i klimat na klasycznych dla tego rodzaju komiksu schematach, które do dziś wpływają na powieść graficzną z Japonii.

Poranek ściętych głów tom 1 to opowieść wielowarstwowa, gdzie każdy bohater i łotr mają swoją opowieść. Jedni to prawdziwi złoczyńcy, inni – ofiary własnych słabości. Koike i Kojima nie dają nam prostych szablonów i utrudniają ocenę skazańców. Sylwetka głównego bohatera sprawia również, że nie dostajemy przewidywalnych historii, a głębszą treść. Przyznam szczerze, że w ostatnich latach nie sięgałem po japoński komiks tak często, jakbym tego sobie życzył. I wygląda na to, że ten tom jest zalążkiem tego, żebym to zmienił… I jeszcze jedna rzecz na koniec. Twórcy to nie byle kto i grzechem jest nie poznać ich sylwetek, upamiętnionych w The Will Eisner Hall of Fame. Wyobraźcie po prostu sobie, że dostajecie komiks autorstwa artystów na miarę Granta Morrisona i Darwyna Cooke’a, ale najlepiej zrobicie, jak poszukacie informacji o tych geniuszach i poznacie ich inne dzieła.

Komiks do recenzji dostarczyła księgarnia internetowa Inverso.pl. Poranek ściętych głów tom 1 do kupienia dostępny jest tutaj.


Okładka komiksu Poranek ściętych głów tom 1

Tytuł oryginalny: Kubikiri Asa
Scenariusz: Kazuo Koike
Rysunki: Goseki Kojima
Tłumaczenie: Radosław Bolałek
Wydawca: Hanami 2020
Liczba stron: 376
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?