Motywem przewodnim Niewidzialni – Księga druga jest schwytanie dwóch kluczowych członków zespołu przez wrogie siły. I gdyby to była klasyczna superbohaterska opowiastka, pojmani szybko i w spektakularny sposób zostaliby wyswobodzeni i resztę tomu zajęłyby spektakularne walki. W pewnych punktach Morrison idzie tą drogą, ale wyzwalający szybko stają się więźniami, a wielkie zło wymyka się standardowym wyobrażeniom o komiksowych złoczyńcach. Zresztą nie tylko oni są poza wszelkim szablonem.
Czy Niewidzialni to grupa superbohaterska? Po drugim tomie serii mogę odpowiedzieć, że tak, ale zbudowana na zupełnie nowym schemacie. Grupa King Moba i pozostałe drużyny noszące te nazwy to połączenie wywiadowców i rebeliantów. Może te dwa określenia razem nie wzbudzają zaufania, ale ich członkowie mają szlachetne intencje, cokolwiek to słowo dla nich znaczy. Weźmy takiego Jacka Frosta, chłopaka będącego główną postacią poprzedniego albumu. Młody buntownik, będący w swym sprzeciwie niekiedy skrajnym idiotą i nihilistą. Miejscami zabrakło mi tu mocniejszego określenia tej postaci, czego nie można powiedzieć o Lord Fanny i pozostałych.
Szkot bawi się tu wieloma konwencjami. Mamy Jima Crowa, czarownika voodoo/celebrytę. Jest Mr Sic, żywcem wyjęty z barwnych lat 70.. No i wspomniana Lord Fanny – transseksualna bohaterka ociera się o szamańską magię Ameryki Południowej, kpi z męskich stereotypów i angażuje w swoją osobistą opowieść. Grant Morrison potrafi kreować swoje postaci i znaleźć dla nich miejsce. Czasem jednak bywa, że ich wspólny ciężar jest zbyt wielki jak na grupową historię, nawet jeśli otrzymują oni swoje pięć minut.
Do scenariusza na miarę Niewidzialnych nie mogli zostać zatrudnieni przeciętni rysownicy. Wszak przekucie morrisonowskich jazd wymaga pewnego kunsztu i zdrowia psychicznego, by nie popaść w obłęd… W tym albumie dzieje się wiele. Pojedynek Frosta i Króla Wszechłez, origin story Fanny i Boy i wisienka na torcie – okładki Seana Phillipsa. Lubię również kolorystykę i klimat prac z tamtego okresu, które dziś czasem bywają odtwarzane, ale chyba za bardzo nie mają już gdzie się objawić w pełni. Podobają mi się projekty bohaterów, prezentujących różne odcienie jaskrawości, nie wspominając o tym, że King Mob wydaję się samoprzeniesieniem scenarzysty na karty komiksu…
Niewidzialni – Księga druga to kaliber cięższy niż się spodziewałem i przyznam, że ledwo doczłapałem się do finalnych rozdziałów z Mr Sixem i alter ego King Moba. Morrison, nieskrępowany żadnymi regułami, ociera się o twórcze szaleństwo, z którego powstają niezłe treści, ale ich forma podania jest najbardziej zrozumiała dla samego autora. Nie jest to więc pozycja dla fanów dopiero startujących z jego twórczością, choć wierni fani nie mogą jej sobie odpuścić. Niewidzialni to Doom Patrol w wieku nastoletnim. Buntowniczy, nieokrzesany, wciągający w spiralę autorskiej wizji. Czy dobrze się bawiłem? Tak. Ale była to rozrywka niczym u tych dziwnych znajomych, którzy śmieją się wyłącznie w wewnętrznych, domowych żarcików. Czekam na dalszy ciąg, ale dla równowagi życzyłbym sobie od Egmontu coś bardziej umiarkowanego z bibliografii Szalonego Szkota.
Tytuł oryginalny: The Invisibles Deluxe Edition Book Two
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Jill Thompson, Paul Johnson, Paul Jimenez
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 352
Ocena: 80/100