Głównymi bohaterami jest znany z Pan Higgins wraca do domu duet. Profesor J.T Meinhardt i pan Knox to pogromcy mrocznych sił, w których poczet zaliczają się wampiry, wilkołaki i inne plugastwo. W tym tomie dołącza do nich krewka kobieta, której niestraszne wampirze kły. Celem trójki jest siedziba pewnego możnego jegomościa. Rzecz jasna, mającego konszachty z siłami zła. Nie mogło oczywiście zabraknąć innych bestii, ale nie spodziewajcie się grozy w pełnokrwistym wydaniu. W scenach pojedynków Mignola sięga raczej po narzędzia związane z komiksem awanturniczym, jakby dwaj panowie i dama należeli do organizacji w stylu B.B.P.O.. Można odnieść więc wrażenie, że kopiuje on sam siebie, gdyby nie jeden szczegół, odróżniający tę historię od jego pozostałych prac.
Dużo pisze się o mroku i innych fabularnych cechach dzieł Mignoli. Rzadziej mówi się o wątkach humorystycznych. O ile Hellboy jest obdarowany nimi skromnie, o tyle Nasze potyczki ze złem się na nich opierają. Mignola bawi się stereotypami, naciąga je i kształtuje pod siebie, co w efekcie tworzy nieco pulpowe dzieło. Scenarzysta podchodzi do horroru z dużym dystansem, ale nie czyni ze swego komiksu głupawej karykatury. Wszystko idzie ścieżką grozy XIX wieku w krzywym zwierciadle, z pewną dozą sceniczności. Przy czym bez zrozumienia, na czym autor opiera swój scenariusz, humor może wydawać się nieco czerstwy, a sama opowieść okropnie anachroniczna.
O kresce Warwicka Johnsona-Cadwella można napisać wiele, ale na pewno nie to, że jest gładka i łatwa dla oka. Pierwsze spotkanie z jego pracami zrobiło na mnie wrażenie i obecnie niewiele się zmieniło. Chyba rozumiem, czemu Mignola sam nie wziął się za rysunki. Ta przedziwna i humorystyczna lekkość fabuły gryzłaby się z wieloma aspektami jego rysunku, a z kolei Johnson-Cadwell wspaniale czuje się w horrorze z przymrużeniem oka. Miejscami może jest zbyt karykaturalnie, ale rysownik odpokutowuje to całokształtem kreowanego klimatu.
Nasze potyczki ze złem dają sporo frajdy, ale nie są dziełem, od którego zacząłbym przygodę z dziełami Mignoli. Autor ten ma swoje nawyki i styl, a lepsze ich zrozumienie dają dzieła z Mignolaverse, nie tylko bezpośrednio związane z pewnym diabłem. Komuś, kto sięgnąłby po ten album, mógłby wydawać się on dość płytki i opowiedziany bez celu. Ot kolejna opowieść o łowcach potworów, na dodatek z tonami szczególnego poczucia humoru, gdzie tymczasem to właśnie niuanse decydują o jego jakości. Warto zapoznać się ze światem, który powoli budowany jest przez tandem Mignola/Johnson-Cadwell, bo w pełnej krasie może okazać się zaskakujący. Kolejna część, nosząca tytuł Falconspeare już została zapowiedziana i myślę, że to nie koniec pomysłów obu panów.
Tytuł oryginalny: Our Encounters with Evil
Scenariusz: Mike Mignola
Rysunki: Warwick Johnson-Cadwell
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Non Stop Comics 2021
Liczba stron: 88
Ocena: 70/100