My Hero Academia tomy 24-26 – recenzja mangi

Armia Wyzwolenia Supermocy oraz Bractwo Złoczyńców to dwie grupy, którym nie po drodze w kwestii planów na zmianę obecnego systemu rządzącego światem obdarzonych bohaterów. W końcu dochodzi do bezpardonowego starcia miedzy nimi. Kto wyjdzie z tego cało?

Armia Wyzwolenia Supermocy chce świata, gdzie każdy będzie mógł używać swoich darów bez skrępowania, bez obawy przed pociągnięciem do odpowiedzialności za użycie umiejętności bez licencji bohaterskiej. Według nich każdy powinien mieć prawo do używania mocy, tak samo jak wszystkim przysługują prawa człowieka. Jednak zmiana obecnego prawa nie będzie możliwa, gdy po ulicach pałętają się niebezpieczni złoczyńcy, którzy tylko potwierdzają, że dary muszą być kontrolowane. A obecnie to Bractwo Złoczyńców jest na świeczniku i sprawia najwięcej problemów.

Zobacz również: My Hero Academia tomy 21-23 – recenzja mangi

 My Hero Academia

Fot. Strona z tomu 24 mangi My Hero Academia

W mieście D’Qar w końcu dochodzi do starcia miedzy tymi nie do końca działającymi z prawem grupami. Bractwo zostaje tam zwabione przez Armię, a na miejscu czeka na nich już ogromna grupa zwolenników wyzwolenia supermocy pod przywództwem Yotsubashiego Rikiyi (nazywanego też Re-Destro na cześć swojego mentora). Walka przebiega niezwykle brutalnie, nie obywa się bez ofiar, a krew leje się na prawo i lewo. To nieuczciwe dla Bractwa starcie staje się jednak ich punktem zwrotnym. Przyparci do muru złoczyńcy w końcu mogą pokazać swoją prawdziwą siłę. I tak – jest na co popatrzeć. Zwłaszcza Shigaraki robi ogromne postępy i uwalnia swoje umiejętności skrywane pod płaszczem traumatycznych przeżyć z przeszłości. Może i zły, ale badass konkretny.

W połowie tomu 25. możemy podziwiać kulminacyjne starcie, które przynosi zaskakujący obrót spraw. Te będą miały ogromny wpływ na następne tomy – małą zapowiedź tego dostajemy pod koniec tomu 26. A co się dzieje w międzyczasie? Autorowi mangi udaje się wygospodarować trochę czasu na powrót do głównych bohaterów. Możemy obserwować kolejny rozwój mocy przede wszystkim Midoriyi, Todorokiego oraz Bakugo, którzy na czas stażu dołączają do agencji numeru jeden, a więc samego Endeavora. Sytuacja i nadchodzące wydarzenia skłaniają pana ognistego (ale jednak oziębłego hehe) do pomocy, aby z tej trójki wydobyć wszystko, co najlepsze. A efekty robią wrażenie.

Zobacz również: Moriarty tomy 2-4 – recenzja mangi

My Hero Academia

Fot. Strona z tomu 26 mangi My Hero Academia

Omawiane tomy 24-26 My Hero Academia nie wciągnęły mnie od samego początku. Jakoś walka Armii i Bractwa nie do końca mnie interesowała. Jednak ostateczny rozwój wydarzeń plus zapowiedź tych nadchodzących skutecznie zachęciły mnie do nadrabiania następnych rozdziałów. No i teraz zwyczajnie nie mogę doczekać się kontynuacji.


Tytuł oryginalny: Boku no Hero Academia
Scenariusz i rysunki: Kohei Horikoshi
Tłumaczenie: Karolina Dwornik
Wydawca: Waneko
Ocena: 75/100

Redaktor prowadzący działu Gry

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni.
|
[email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?