Twórcy opowiedzieli nam już o Raven i Beast Boyu, a także o ich wspólnych perypetiach. Czwartą odsłoną tej nieformalnej serii jest album Młodzi Tytani: Robin, który jak sama nazwa wskazuje traktuje nie tyle o jednym, co wręcz o dwóch pomocnikach Mrocznego Rycerza. Dick Grayson i Damian Wayne może nie są spokrewnieni, ale adopcja dokonana przez Bruce’a Wayne’a stawia ich w trudnej roli braci. I to właśnie relacja pomiędzy chłopakami stanowi główną oś fabularną niniejszego tomu.
Damian jest zazdrosny o ojca, z którym nigdy nie dane mu było zbudować relacji. Wychowywany prze zabójczą matkę i jeszcze bardziej zabójczego dziadka mógł wyrosnąć jedynie na utalentowanego, ale zadufanego w sobie samotnika. Młodszy Robin uważa, że wszystko wie lepiej, że jest nieomylny, ale i tak wszystko przysłania żal o to, że tatuś przysposobił sobie nowego synka, zastępując tego właściwego. Dick jest tutaj bardziej pozytywną postacią – starszy, mądrzejszy, bardziej wyważony, chce tylko lepiej poznać swojego „brata” i pomóc mu w kłopotach, nawet jeśli miałoby to odbyć się za cenę wymagającej rywalizacji.
Kami Garcia nie zapomina oczywiście w Młodzi Tytani: Robin o pozostałych członkach Teen Titans. Raven i Garfield jako ofiary eksperymentów Hive uciekają przez ścigającą ich organizacją. Towarzyszą im Damian i Maxine, a po piętach całej czwórce depcze Slade Wilson. Wątek ucieczki przez „tymi złymi” i morderczym antagonistą został tutaj jednak mocno zmarginalizowany. Scenarzystka skupiła się na relacjach pomiędzy młodocianymi bohaterami.
Nie przeczę, że Garcia potrafi subtelnie nakreślać postacie bohaterów z buzującymi hormonami. Pierwsze zauroczenia, miłostki, pierwsze pocałunki gdzieś na dachach budynków – wszystko to ma swój urok, szczególnie w łagodnej i bardzo schludnej oraz czytelnej interpretacji Gabriela Picolo. I tak należy traktować komiks Młodzi Tytani: Robin – jako opowieść obyczajową, a nie superbohaterski komiks akcji. Tylko wtedy uda się uniknąć rozczarowania.
Fabuła, którą twórcy zaczęli kreślić w poprzednich tomach poświęconych Tytanom, niespecjalnie rusza do przodu, mamy do czynienia jakby z kolejnym wycinkiem jakiejś wizji, a znajomość albumów o Beast Boyu i Raven wydaje się wskazana. Próżno tu też szukać jakichś górnolotnych treści czy zmieniających pogląd na cokolwiek spostrzeżeń – ot to taka niezobowiązująca opowiastka dla młodszych czytelników. Może nie urągająca ich inteligencji, ale też niespecjalnie wciągająca.
Młodzi Tytani: Robin to komiks, który niewiele wnosi do świata kreślonego przez Kami Garcię i Gabriela Picolo. Zdaję sobie sprawę, że jako dziaders, któremu bliżej do czterdziestki, może nie jestem targetem opowieści tego typu, ale zachwycać i wzruszać potrafię się jak każdy. Tutaj po prostu niespecjalnie znalazłem powody. Przez lekturę przeleciałem szybko i bezboleśnie, ale też beznamiętnie.
Tytuł oryginalny: Teen Titans: Robin
Scenariusz: Kami Garcia
Rysunki: Gabriel Picolo
Tłumaczenie: Alicja Laskowska
Wydawca: Egmont 2023
Liczba stron: 184
Ocena: 65/100