Marvel Zombies tom 1 – recenzja komiksu

Zombie to paradoksalnie żywy motyw w masowej kulturze i wykraczający daleko poza nią. Mózgożerne stada nieumarłych popularnością przebijają nastoletnie wampiry i mogą nawet konkurować z superbohaterami. Jakiś czas temu DC Comics wypuściło serię DCeased, ukazującą świat Supermana i Batmana dotknięty plagą zombie. Ale nie byli oni pierwsi. Konkurencyjny Marvel, lata wcześniej, wydał Marvel Zombies, a za sterami scenarzysty posadził samego Roberta Kirkmana. Oto pierwszy tom nieumarłej sagi Marvela.

Strona komiksu Marvel Zombies tom 1

Wszystko zaczyna się od nosiciela 0 z innego wymiaru. I nie chodzi o byle kogo, bo o potężnego Sentry’ego, który w trupim wydaniu jest jeszcze mocniejszy. Gnijąca plaga uderza jednak jedynie w superbohaterów, ku zgubie ludzkości zresztą. Broniący świata herosi nagle stają się smakoszami ludziny i zapominają o mocy, odpowiedzialności i amerykańskim stylu życia. Robert Kirkman to szalony wizjoner mieszający czarny, ironiczny humor z makabrycznym pastiszem świata superbohaterskiego.

Komiks Marvel Zombies ukazał się już w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Forma kolekcji prasowej nie pozwoliła jednak w pełni oddać tego świata. W Marvel Zombies tom 1 od Egmontu widzimy początki całego wydarzenia. Dla ortodoksów dobrych herosów rzeczy tu ukazane mogą okazać się lekkim szokiem, ale to alternatywny świat i wydawca dał autorowi pozwolenie na czynienie swej woli bez szkody dla Ziemi-616. Zamiast Kapitana mamy więc Pułkownika Amerykę, a niektóre wydarzenia chronologicznie ułożone są inaczej. To pozwoliło Kirkmanowi na uczynienie z Magneto ostatniego sprawiedliwego, a pojawienie się Galactusa nieco odwlekło się w czasie. I wreszcie dzięki temu alternatywny posmaczek jest widoczny nie tylko w postaci zombie, ale i uniwersum jako takiego.

Strona komiksu Marvel Zombies tom 1

Kirkman nie pudruje trupów i ukazuje pełnię ich zgnilizny bez cenzury. Rozkład jest tu widoczny od pierwszych stron – zarówno ten fizyczny, jak i moralny. Pułkownik Ameryka czy Spider-Man nie cofają się przed niczym, by napchać sobie bebechy świeżym mięchem. A jak już go brakuje, głód i gniew kierowany jest przeciw towarzyszom broni. Jest tu kilka rzeczy, które są naprawdę mocne: Czarna Pantera, przybycie Galactusa. Prócz historii ze świata zombie dostajemy też kilka zeszytów Ultimate Fantastic Four i Black Panther. Historie te to raczej rozwinięcie nieumarłego uniwersum, ale są na tyle ciekawe, że ich obecność szczególnie nie przeszkadza.

Makabra makabrą, ale Marvel Zombies tom 1 to też czarny humor. Miejscami niestrawny dla właścicieli lekkich żołądków, ale nadający amalgamatowi zombie i herosów pewnego pazura. Hulk/Banner i jego problemy żołądkowe, kłótnie o prowiant czy choćby pamiętny kadr z Pajęczakiem i Cage’em. Wszystko wydaje się być ukazywane pół serio i daleko temu do Żywych trupów, ale o to chodziło. Marvel Zombies jako seria jest bardziej pożywką dla fanów nienażartych zgniłków niż herosów i jako taka ma w sobie więcej ekwipażu nieumarłej części popkultury. Co wyszło zresztą jej na dobre, bo konkurencyjne DCeased stworzone jest w odwrotnych proporcjach i jest ledwie cieniem przy dziele Domu Pomysłów.

Strona komiksu Marvel Zombies tom 1

Seana Phillipsa cenię, choć raczej z dzieł tworzonych we współpracy z Edem Brubakerem. Widać jednak, że w świecie zombie radzi sobie niemal równie dobrze, co w kryminałach. To właśnie on przełamuje superbohaterskie konwenanse, ukazując Steve’a Rogersa w mało chwalebnej wersji bez istotnej części czaszki czy Wolverine’a tracącego to i owo. Również przybycie Galactusa nie jest tak niepokojące dla byłych herosów, jak było to w oryginale. Choć najlepiej wypadają dla mnie prace Grega Landa w historii z ultymatywną Fantastyczną Czwórką. Osobną kwestią są alternatywne kultowe marvelowskie okładki przetworzone przez Arthura Suydama, ukazujące całą zgniliznę tego świata. Dodatków w tym tomie jest całkiem sporo.

Marvel Zombies tom 1 to niekanoniczny klasyk, który może trafić nawet do ludzi nie przepadających za żywymi trupami. Robert Kirkman nie szczędzi w nim herosów i ich ofiar. To rzeźnia, w której mięso już trochę zalatuje trupem, ale wszystko trzyma pewien fason gatunku. Niektórzy powiedzą, że komiks ten to przeniesione w kadry kino klasy C, ale zaczerpnięto z niego tylko te najlepsze aspekty, które zresztą przewijają się i w ambitniejszych produkcjach. Krew, flaki, pożerane mózgi ścielą się tu gęsto, ale znalazło się miejsce na grę światem herosów i elementy horroru, choć trzymające się nieco z tyłu. Przed nami dalszy ciąg, mam nadzieję, że równie ciekawy.


Okładka komiksu Marvel Zombies tom 1

Tytuł oryginalny: Morvel Zombies Complete Collection Vol. 1
Scenariusz: Mark Millar, Robert Kirkman, Reginald Hudlin
Rysunki: Sean Phillips, Greg Land, Mitch Breitweiser, Francis Portela
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Egmont 2023
Liczba stron: 464
Ocena: 80/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?