Marvel Knights Punisher tom 1 – recenzja komiksu

Frank Castle, szerzej znany jako Punisher, długo musiał czekać na swój moment chwały we współczesnym polskim komiksowie. Chociaż Pogromca na krajowym rynku pojawił się już w 1990 roku jako pierwszy (wespół ze Spider-Manem), przez wiele lat komiksy z jego udziałem ukazywały się jedynie sporadycznie za sprawą takich wydawców jak Mandragora czy Hachette. Potem pojawił się Egmont i zmienił to za sprawą ciągnącej się przez 10 opasłych tomów serii Punisher Max. Zanim jednak Garth Ennis zaczął pisać tę serię, już wcześniej zajmował się Frankiem w ramach projektu Marvel Knights.

Marvel Knights to imprint, w którym pojawiały się niezależne historie ze świata Marvela, a konkretnie z Ziemi-616. Już pod koniec lat 90. trafiły tam takie postacie jak Czarna Pantera, Daredevil czy rzeczony Punisher. Pod skrzydłami Joego Quesady, Jimmy’ego Palmiottiego i wybranych przez nich zespołów kreatywnych, w skład których niekiedy wchodziły późniejsze gwiazdy komiksu jak Brian Michael Bendis, Garth Ennis czy Steve Dillon, powstawały historie oderwane od ciągu fabularnego głównych serii, co miało zachęcić nowych czytelników do zakupu komiksów.

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/MKPunisher1_p1.jpg

Strona komiksu Marvel Knights Punisher tom 1

Marvel Knights Punisher tom 1 zbiera opowieści o Pogromcy pisane przez Gartha Ennisa i rysowane przez Steve’a Dillona w latach 2000-2001. Wszyscy, którzy czytali inne prace tego tandemu twórców mogą już wiedzieć, czego się spodziewać po tym tytule. Ano tego samego, co np. po Kaznodziei – jazdy po bandzie, groteski i naprawdę bardzo dużej dawki brutalności. O ile jednak opowieść o Jessem Custerze miewała ambitniejsze momenty i gdzieniegdzie starała się przemycać ważkie treści, o tyle w przygodach Punishera raczej trudno ich szukać. Ennis przyznaje zresztą w zawartym w albumie eseju, że miał na celu wyłącznie dostarczenie walorów rozrywkowych. I trzeba przyznać, że zamierzenie to zostało w pełni osiągnięte.

Stanowiącą część tomu historię Witaj ponownie, Frank możecie już znać – była wydana w zeszytach oraz w zbiorczym tomie kolekcjonerskim przed wydawnictwo Mandragora, a także trafiła do dwóch tomów Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela w 2013 i 2014 roku. Punisher wraca do Nowego Jorku, żeby siać spustoszenie w szeregach wszelkiej maści szumowin. Na jego celowniku znajdzie się brutalna rodzina gangsterów dowodzonych przez potężną, trzymającą w szachu nawet wysoko postawionych urzędników Mateczkę Gnucci. Na ulicach miasta rozpoczyna się krwawa jatka, która jest na rękę wszelkim służbom porządkowym – ktoś raz na zawsze, wyjątkowo definitywnie, wykonuje ich robotę.

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/MKPunisher1_p2.jpg

Strona komiksu Marvel Knights Punisher tom 1

Widzimy Franka jako człowieka starającego się nie wychylać, działać w cieniu, uderzać i zaraz znikać. Nowi sąsiedzi znają go jako cichego i tajemniczego Pana Smitha, ale tylko do czasu (przedstawiony tu motyw wykorzystano w Punisherze z Thomasem Jane z 2004 roku). Wkrótce niebezpieczeństwo może dosięgnąć każdego, kto przebywa w najbliższym otoczeniu Castle’a. Nadchodzi czas na wielką wojnę.

Poziom przemocy w Marvel Knights Punisher tom 1 jest tak absurdalnie groteskowy, że zamiast obrzydzać czy zniesmaczać, po prostu śmieszy. Weźmy chociażby takiego Ruska. To chłop jak dąb, przy którym nawet Barracuda wydaje się być wymoczkiem. W pewnym momencie Frank ucina mu nawet głowę, ale jak przekonamy się w późniejszych zawartych tu zeszytach, nawet to nie jest w stanie wysłać go na tamten świat. W tomie tym znajdziemy takich kwiatków bardzo dużo, wszystko podlane jest dużą dawką humoru, natomiast powagi czy mrocznych psychologicznych opowieści praktycznie tu nie uświadczycie. Im dalej w las, tym jest jeszcze brutalniej i dosadniej.

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/MKPunisher1_p3.jpg

Strona komiksu Marvel Knights Punisher tom 1

Album zwieńczony jest komiksem Punisher zabija uniwersum Marvela, którego tytuł dość dobrze streszcza fabułę. Napisany przez Ennisa i zilustrowany przez Douga Braithwaite’a (Sprawiedliwość, Bloodshot) one-shot odpowiada na stawiane już wielokrotnie pytanie co by było, gdyby wyczyny bohaterów niosłyby ze sobą konsekwencje w postaci postronnych ofiar. A kiedy taką ofiarą zostaje rodzina Franka Castle’a, możemy spodziewać się… pogromu. Punisher staje naprzeciw setek postaci zamieszkujących uniwersum, zarówno dobrych, jak i złych, a od jego kul giną nawet najwięksi bohaterowie. To miły dodatek do całości – czyta się równie szybko i lekko, co pozostałe zeszyty.

Marvel Knights Punisher tom 1 warto postawić na półce obok Punisher Max – to kwintesencja tej postaci, chociaż podkręcona do granic i miejscami przeszarżowana, co łagodzone jest czarnym humorem. Źli ludzie padają jak muchy, Frank wywinie się nawet z najbardziej hardkorowej sytuacji, a czytelnik taki jak ja – chociaż wolę nieco bardziej realistyczne ujęcie przygód Castle’a – podczas lektury bawi się znakomicie. Spora część tego tomu to premierowy materiał na polskim rynku, na dodatek jedynka na grzbiecie świadczy, że doczekamy się kolejnych tomów i to jest znakomita wiadomość dla wszystkich fanów Pogromcy.


https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/470/403/470403/1626130469/800.jpg

Okładka komiksu Marvel Knights Punisher tom 1

Tytuł oryginalny: Marvel Knights Punisher by Garth Ennis – The Complete Collection vol. 1
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Steve Dillon, Doug Braithwaite
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 456
Ocena: 85/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?