Mały astronauta – recenzja komiksu

Komiks obyczajowy nie jest tym gatunkiem, po który sięgam najchętniej. Mam jednak szczęście, że gdy już po jakiś sięgam, to trafiam na prawdziwe cuda. Jean-Paul Eid w swoim Małym astronaucie kontynuuje ten trend i to nie grając na ckliwych nutach i banalnym pustosłowiu, a przedstawiając ciepłą opowieść familijną. Jej bohaterem jest Major Tom, chłopak cierpiący na dziecięce porażenie mózgowe. Militarny tytuł komiksu może nie jest dosłowny, ale też nieprzypadkowy.

Strona komiksu Mały astronauta

Historia opowiedziana jest w formie wspomnień siostry Toma, Juliette. Odwiedzając dawny dom, przenosi się ona myślami do minionego, niełatwego okresu na chwilę po zdiagnozowaniu choroby jej brata. I jak bywa z retrospekcjami, mimo ówczesnych kłopotów odnajduje w nich wiele pozytywnych chwil. Jean-Paul Eid serwuje rodzinną historię o zrozumieniu, przezwyciężaniu barier i godzeniu się z tym, co nieuchronne. I nie jest to kolejna naiwna ballada o chorobie i próbie jej pokonania.

Eid nie próbuje bowiem koloryzować przedstawionego zagadnienia. Opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem wiąże się z poświęceniem – osobistym i społecznym. Dostosowanie całego życia pod malucha i przede wszystkim mierzenie się z faktem, że jego kondycja nie gwarantuje mu długiego życia ani radykalnej poprawy, nie mówiąc już o cichym środowiskowym niezrozumieniu w początkowych etapach życia Toma. Wszystko to można przedstawić w mocno spolaryzowany sposób i zapewne znaleźliby się na taki twór liczni odbiorcy. Któż bowiem nie lubi lekkostrawnej papki na niedzielne popołudnia…? Albo scenariusza, gdzie znój i trud wręcz przytłaczają i wyciskają łzy, pozostawiając odbiorcę w głębokiej melancholii. Eid to jednak autor solidny i Mały astronauta to komiks w pełni zbalansowany, z półki znacznie wyższej od populistycznych dziełek dla gawiedzi.

Strona komiksu Mały astronauta

Weźmy najlepszy przykład sprawności twórcy. Tom, mimo znacznych różnic między nim a rówieśnikami z przedszkola, jest przez nich w pełni akceptowany, a nawet postrzegany jako ktoś niezwykły, choć wymagający wsparcia. Sam bohater w miarę swoich możliwości również integruje się z grupą i to zdecydowanie najjaśniejsza strona tej opowieści. Codzienne pozytywy to nie ratowanie wszechświata, a drobne gesty, akceptacja i nie oczekiwanie na poklask. Ale żeby nie było zbyt cukierkowo – zanim Tom trafił na rozumiejące jego potrzeby miejsce, jego rodzice przebyli odyseję po okolicznych placówkach, których zarządcy nie chcieli brać na głowę trudności, jaką jest specjalistyczna opieka nad osobą chorą na MPD. Nie ma tu czerni i bieli, ale pojawia się zaskakująco wiele innych barw.

Nie mogę też nie wspomnieć o drobnym elemencie fantastyki, który tu się pojawia. Na początku wspominałem, że autor nazywa swego bohatera Majorem Tomem, co nawiązuje do kultowego Space Oddity Davida Bowiego i stanowi metaforę małego kosmicznego podróżnika, idealnie pasującą do narracji Juliette i tego, jak bliscy traktowali Toma. Zabieg ten również jest wyważony i Eid nie gra nim bez przerwy. Stanowi pewną koncepcyjną klamrę, która w piękny sposób finalizuje całą opowieść.

Strona komiksu Mały astronauta

Autor scenariusza jest też rysownikiem i w przypadku Eida zsynchronizowanie obu twórczych ról jest idealne. Pełne umiarkowanie wyrazistych barw plansze ukazują świat w sposób lekki, wręcz idylliczny, ale niech nie zwiedzie was ich sympatyczna powierzchowność. Twórca pozostał konsekwentny w realizmie na każdym poziomie swego dzieła i choroba Toma nie jest ukryta pod zasłoną umowności, zwłaszcza w kryzysowych momentach. Eid jest sprawnym artystą i miejscami pozwala sobie na odważniejsze zabiegi, zwłaszcza te z pogranicza fantastyki, co dodatkowo przełamuje schemat, jaki narzucają inni autorzy podobnych tematycznie opowieści.

Dziecięce porażenie mózgowe to niepełnosprawność przemilczana w mediach i kulturze. Osoba nią dotknięta najczęściej nie zostaje wybitnym tenorem, sportowcem czy pokonującym ograniczenia społecznikiem. To schorzenie zbyt skomplikowane i dotykające do głębi każdej sfery życia chorego i jego bliskich, by funkcjonowanie w społeczeństwie było możliwe bez odpowiednich środków i pomocy. Mały astronauta robi więc dużo dobrej roboty przedstawiając autentycznie MPD, a Jean-Paul Eid, bez uciekania się do gry na emocjach, wiarygodnie przedstawia swoją opowieść i udaje mu się zrealizować swój zamysł. Komiks jest też niezwykle uniwersalny i bez trudu można polecić go bardziej świadomym małolatom, choć, niczym z filmami Pixara, pewne elementy zrozumiałe będą nieco później.


Okładka komiksu Mały astronauta

Tytuł oryginalny: Le petite astronaute
Scenariusz: Jean-Paul Eid
Rysunki: Jean-Paul Eid
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Wydawnictwo Lost In Time 2022
Liczba stron: 152
Ocena: 80/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?