Mała syrenka to opowieść, która siłą rzeczy najbardziej podobała się dziewczynkom, szczególnie tym, które zaczynały dorastać i zasmakowały młodzieńczego buntu. A jeśli do tego jeszcze miały ojca, któremu wydawało się, że najlepiej wie co dla nich dobre, to produkcja Disneya potrafiła przemówić wyjątkowo mocno. Jak zapewne pamiętacie, Arielka to piękna nastoletnia syrena z pięknym głosem, która zamiast przykładnie śpiewać w morskim chórze, oddawała się swojej fascynacji światem ludzi. To oczywiście nie podobały się ojcu Trytonowi.
Dalszy przebieg wydarzeń pewnie znacie – bunt, przystojny młody książę-żeglarz, ale i złe towarzystwo w postaci przebiegłej wiedźmy Urszuli i jej dwóch niecnych muren. Arielka przehandlowała z antagonistką swój bajeczny wokal w zamian za nogi, które pozwolą jej uwieść atrakcyjnego i dobrotliwego Eryka, jednak nie jest łatwo przekonać kogoś do pocałunku, kiedy nie może się mówić. Od czego ma się jednak zwierzęcych przyjaciół, takich jak niezapomniany krab Sebastian czy rybka Florek.
O kolejnym tomie serii Disney – Klasyczne baśnie piszę nieco z przekąsem, bo chociaż z przyjemnością wspominam dziecięce seanse Małej syrenki, to z perspektywy czasu opowieść wydaje się nieco uproszczona i infantylna. Nie ma tu dramatycznych scen, które zapadły by w pamięć na lata albo i na całe życie. Komediowych akcentów też nie ma zbyt wiele, chociaż do dziś pamiętam Blagiera i jego objaśnienia do czego służą poszczególne „ludzkie” przedmioty.
Mała syrenka to jednak opowieść lekka, która nawet jeśli nie niesie ze sobą nie wiadomo jakiego przesłania, to ma pewne uniwersalne, klasycznie disnejowskie wartości. Zawsze możemy liczyć na przyjaciół, wszystko zawsze dobrze się kończy, a rodzina koniec końców i tak jest bardzo ważna i nawet jeśli popełniamy błędy, to szybko nauczymy się je rozumieć i naprawiać. Prawda, że pięknie?
Komiksowa adaptacja to dzieło Toma Andersona oraz Xaviera Vivesa Mateu, którego rysunki mogliśmy już podziwiać w wydanym niedawno Aladynie. Kolory są piękne i nasycone, przez co komiksową wersję ogląda się (no dobra, czyta również) bardzo przyjemnie. Na pewno już przyzwyczailiście się do tego, że na początku każdego tomu serii Disney – Klasyczne baśnie mamy galerię postaci, a na tak zwane „Wspomnienia”, gdzie zilustrowane są najważniejsze momenty opowieści.
Mała syrenka to historia, którą warto poznać lub ją sobie po prostu przypomnieć. Być może trudno uznać ją za jedną z najlepszych opowieści Disneya, ale pod pewnymi względami to produkcja ważna. Mnie bardzo cieszyło, że główną bohaterką jest przedstawicielka płci pięknej, bo opowieści o chłopcach i mężczyznach mieliśmy wtedy po prostu dużo więcej, a bohaterki takie jak Arielka czy Mulan zmieniały ten stan rzeczy. A skoro już przy paniach jesteśmy – kolejną pozycją z serii będzie Królewna Śnieżka, a to jest opowieść, na którą czekam najbardziej!
Tytuł oryginalny: The Aladdin
Scenariusz: Tom Anderson
Rysunki: Xavier Vives Mateu
Tłumaczenie: Mateusz Lis
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 64
Ocena: 60/100