Koniec tomu 25. zostawił nas z nieoczywistymi zamiarami Hakuryu i Judara. W kolejnych dwóch tomach rozgorzała jednak na dobre walka w stolicy Kou. Najpierw Hakuryu za cel wziął sobie królową Gyokuen, a potem razem z Judarem w efektownej walce starli się z Aladynem i Alibabą. Pojedynek ten, w którym każdy z uczestników walczył pełnią mocy, miał ogromny wpływ na dalszy rozwój wydarzeń, bo nie wszyscy wyszli z niego cało. Z późniejszych zdarzeń warto wspomnieć o wojnie domowej w Kou, gdzie naprzeciw siebie stanęli Hakuryu oraz Kouen Ren. Zaskakującą rolę odgrywa tu Sindbad, ale to już zbyt grząska strefa spoilerowa. Ciekawie wypada także nietypowa przygoda Judara i Alibaby, która dostarcza nam nowych informacji o świecie, a także o pewnych personach będących kluczowymi postaciami dla rozwoju wydarzeń i prawdopodobnie samego finału serii.
Dużym zaskoczeniem było dla mnie to, co ujrzeliśmy po trzyletnim timeskipie w 29. tomie mangi. Po wspomnianej już przygodzie Alibaby, ten powraca do znanego nam świata i zastaje go zupełnie odmienionym. W wyniku rozwoju gospodarczego i ogólnemu pokojowi na świece, niezwykle rozwinęła się technologia. W krótkim odstępie czasu ludzie zaczęli używać latających pojazdów, korzystać z telefonopodobnych urządzeń, a miasta przerodziły się w ogromne metropolie. Oczywiście jest to mocno zastanawiające, że udało się dokonać takiego progresu w odstępie trzech lat, ale pewnie wyjaśni się to w kolejnych tomach. W „nowym” świecie nie wszystko jest jednak idealne. Okazuje się bowiem, że niektórzy mocno ucierpieli w wyniku reform. Na przykład będące kiedyś potęgą cesarstwo Kou, teraz jest na granicy bankructwa – a jest to skutkiem delegalizacji instytucji wojska.
Trochę nie za bardzo wiem, co sądzić o kompletnym odmienieniu wizerunku serii po wspomnianym timeskipie. Nie jest już to ta urokliwa wizja późnośredniowiecznego bliskiego wschodu, która tak fascynowała od pierwszego rozdziału – oczywiście od dawna nie było już tego za dużo, bo bardziej skupiono się na magicznych naczyniach, magii i tak dalej, ale i tak nadal według mnie ten szybki rozwój trochę gryzie się ze wcześniejszą wizja świata. Czekam mimo to na wyjaśnienie w kolejnych rozdziałach, bo mocno mnie to frapuje. Poza tym Magi ponownie zachwyca pojedynkami, zwłaszcza starciem w tomach 26-27 oraz rozmachem historii, która coraz wyraźniej nabiera rumieńców. Zostało już tylko siedem tomów.
Tytuł oryginalny: Magi
Scenariusz i rysunki: Shinobu Ohtaka
Tłumaczenie: Karolina Balcer
Wydawca: Waneko
Ocena: 80/100