Słowem wstępu – kiedy w latach 50. ubiegłego stulecia Goscinny i Uderzo dopiero się poznali, rozpoczynali współpracę i docierali się, wśród wydawców istniało zapotrzebowanie na powtórzenie sukcesu słynnego komiksowego Tintina. Twórcy Asteriksa nie chcieli jedynie kopiować pomysłów belgijskiego twórcy posługującego się pseudonimem Herge i chociaż pomimo presji podjęli się zadania, z każdą kolejną opowieścią walczyli o własny styl i łamanie utartych schematów. Podobieństwa jednak są: ich Luc Junior także jest reporterem, podróżuje ze swoim przyjacielem – ślamazarnym fotografem Ciaptakiem oraz psem Alfonsem. Rozwiązuje proste zagadki kryminalne i ciągle ładuje się w kłopoty.
W albumie Luc Junior znalazł się komplet siedmiu opowieści, a zawarte w nim plansze zostały odrestaurowane i pokolorowane. Bonusowo, jak na kolekcjonerską edycję przystało, w tomie znajdziemy ponad trzydzieści stron z artykułami wprowadzającymi, oryginalnymi rysunkami i dokumentami autorów, a także zdjęciami z prywatnych archiwów. Wisienką – lub jak niektórzy powiadają „truskawką” na torcie, jest komiks Bill Blanchart, pierwszy raz opublikowany w postaci albumowej, ale o nim za chwilę, bo zasługuje na osobny akapit.
Luc Junior jest młody, dynamiczny i żądny przygód. Miał trafiać przede wszystkim do młodszych czytelników i nastolatków, być kimś, z kim będą mogli się utożsamiać. Serii od początku towarzyszył humor, jeszcze nie tak wyszukamy jak w późniejszych dziełach, ale widać w niej wyraźne zalążki tego, co czytaliśmy potem w Asteriksie czy Iznogudzie. Oczywiście dynamika rysunków Uderzo, sprawiająca wrażenie ciągłego ruchu, również jest w serii obecna.
Naszych bohaterów spotykają niecodzienne przygody. A to przypadkiem wpadną na trop rodziny złodziei klejnotów, a to wyruszą do Ameryki w poszukiwaniu zaginionego spadkobiercy niemałej fortuny, a to pod ich opiekę trafi upierdliwy syn wpływowego i podobno brutalnego maharadży. To jednak nie koniec atrakcji. Luc Junior to także bardziej egzotyczne przygody w dżungli, na środku oceanu czy… wśród Marsjan. Mi najbardziej przypadł do gustu pełen humoru więzienny epizod, w którym dla dobra reportażu Ciaptak niechętnie zgłasza się na ochotnika do zostania osadzonym, a także przygoda w dżungli.
Wspominałem już o komiksie Bill Blanchart, który ma w moim odczuciu sporą wartość historyczną. Jest bowiem jedyną iście realistyczną pracą duetu słynącego z opowieści humorystyczno-przygodowych. Blanchart jest łowcą do wynajęcia, a polowanie na rekina szybko zamienia się w pojedynek z bezwzględnymi przemytnikami złota. Coś, co miało być serią, skończyło się na jednym zeszycie, ale dziś stanowi niezbity dowód na wszechstronność zarówno Goscinny’ego, jak i Uderzo.
Luc Junior nie jest może komiksem tak wspaniałym jak przygody Asteriksa, ale z pewnością warto mieć go w kolekcji na swojej półce. Wszystko za sprawą znakomicie rozwijającego się z zeszytu na zeszyt stylu autorów – niebanalnego humoru, lekkości w dialogach i prostych, ale czytelnych fabuł. Całość czyta się wyśmienicie i szybko, nawet przez moment nie miałem wrażenia, że przygody Luca się przedawniły albo trącą myszką. Co więcej, Egmont w przyszłym roku zamierza iść za ciosem i wydać więcej mniej znanych komiksów Goscinny’ego i Uderzo: Umpa-pa Czerwonoskóry, Beniamin i Beniamina oraz Janko Pistolet. Nawet jeśli część z nich już znacie, pieczołowicie przygotowane nowe edycje będę nie lada gratką dla wielbicieli komiksu europejskiego.
Tytuł oryginalny: L’Integrale Juc Junior
Scenariusz: Rene Goscinny
Rysunki: Albert Uderzo
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 232
Ocena: 75/100