Trzeci tom serii w moim odczuciu pozamykał wszystkie wątki, ale marketing jest marketingiem i na premierę serialu Netfliksa trzeba było pewnie wydać kolejny rozdział tej opowieści, nawet jeśli miałby liczyć tylko sześć zeszytów. I być może właśnie dlatego Łasuch – Powrót to nie klasyczna kontynuacja, a coś na kształt osadzonej w przyszłości reinterpretacji oryginalnej historii, ze wszystkimi tego wadami i zaletami. Ale po co reinterpretować dzieło, które samo w sobie jest bliskie doskonałości?
W oryginalnej, długiej historii Lemire miał sporo czasu, żeby przedstawić bohaterów i przybliżyć czytelnikom cechy składające się na ich osobowość i oryginalność. Dzięki temu uwierzyliśmy, że Gus jest wrażliwy i dobroduszny, a Jepperd to twardziel o dobrym sercu pokrytym bliznami. Nawet postacie drugoplanowe zyskały wtedy odpowiednią głębię i możliwe stało się ukazanie opowieści chwytającej za serce oraz wywołującej autentyczne wzruszenie. Gdyby ktoś nie znający trzech poprzednich tomów sięgnął po Łasuch – Powrót, prawdopodobnie nie zainteresowałby się główną historią. Zresztą mnie nawet uwielbienie starych zeszytów nie pomogło się wkręcić.
Lemire stawia na niedopowiedzenia. Do końca nie wiemy, czy Gusowi wszystko się śni, czy może znaleźliśmy się w alternatywnej rzeczywistości, która niczym superbohaterskie multiwersa musi pomieścić wiele wersji tej samej historii. Jednak części składowe pozostają te same: Gus jest wybrańcem, przed którym postawiono ważne zadanie, hybrydy i ludzie nie koegzystują w pokoju, a tajemniczy mężczyzna prowadzi potworne eksperymenty, w wyniku których cierpią niewinne istoty. Na pewno osoby, które znają trzy poprzednie tomy lepiej się tu odnajdą.
Mimo skromnej objętości komiksu, scenarzyście wciąż udaje się wykreować kilka całkiem intersującym postaci, wśród których prym wiedzie hybryda człowieka i słonia o imieniu Earl. Potężna istota doznała z ręki swoich oprawców wielu krzywd, przez co jest zdolna do agresywnych, brutalnych zachowań, teoretycznie niezbyt pasujących do kreski Lemire’a i tego rodzaju opowieści, ale przecież wiemy, że już oryginalne tomy potrafiły na tym polu nieźle zaskoczyć. Chciałoby się jednak, by całość była po prostu dłuższa, aby czytelnicy mogli lepiej poznać wszystkie postacie i zżyć się z nimi.
Łasuch – Powrót to niespodzianka dla fanów, ale niestety chyba tylko dla nich. Możliwość odwiedzenia tego świata jeszcze raz jest dla miłośników serii gratką, jednak nawet oni zauważą, że całość jest odcinaniem kuponów i nie wnosi absolutnie niczego nowego do świetnej historii zakończonej w 2013 roku. Oczywiście kompleciści obowiązkowo dostawią ten album do trzech poprzednich, a tych, którzy zaczną od Powrotu przestrzegam – to nie jest najlepsza inkarnacja tej historii.
Tytuł oryginalny: Sweet Tooth: The Return
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Jeff Lemire
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 152
Ocena: 65/100