LastMan tom 8 – recenzja komiksu

Ostatnio wydany tom LastMana był niejako nowym rozdaniem dla serii i album z numerkiem osiem na grzbiecie tylko to potwierdza. To trochę tak, jakby rozpoczął się nowy sezon oglądanego przez Was serialu, ale taki, który przenosi akcję o kilka czy kilkanaście lat do przodu, a bohaterowie dorastają wraz z upływającym czasem. To właśnie spotkało Adriana, Richarda i resztę ekipy – nie są już mieszkańcami Doliny, nie biorą udziału w turnieju sztuk walki. A co się u nich dzieje?

Akcja rozgrywa się w Paxtown i w Kaori, gdzie Adrian już jako młody mężczyzna pracuje w kopalni, próbując pozbierać się po śmierci matki – Marianne. To już nie ten mały chłopczyk, a dorosły chłop – żłopie browar i uprawia seks ze swoją partnerką, co niestety nie okazuje się tak sympatyczne jak brzmi na papierze. Nie trzeba też długo czekać, by drogi jego i Richarda, mistrza sztuk walki, kryjącego w sobie wiele tajemnic i niedopowiedzeń, ponownie się przecięły. A Panowie po prostu muszą dać sobie po gębach, aby móc dalej w miarę normalnie funkcjonować – ale zajawkę tego widzieliśmy już w poprzednim tomie.

Niemałą rolę w LastMan tom 8 grają bohaterowie drugoplanowi – seksowna Tomie Katana, która aktualnie pełni funkcję burmistrzyni Paxtown, a także Gregorio i Elorna, para wojowników dysponującymi mocami inwokacji, którzy mogą siać niemałe spustoszenie kiedy zostaną wyprowadzeni z równowagi. A o to nietrudno, bo aktualnie oboje są rozdzieleni i pozostają w niewoli, a Elorna jest dodatkowo przehandlowywana jako obiekt pożądania starych obleśnych dziadów i wykorzystywana seksualnie.

Twórcy nie muszą się już tak bardzo skupiać na pojedynkach, dlatego więcej uwagi poświęcają bohaterom, co wychodzi opowieści na dobre. Więcej tu interakcji pomiędzy postaciami, więcej szeroko zakrojonej intrygi. Co oczywiście nie znaczy, że zabrakło dynamicznej akcji – wręcz przeciwnie. Ale osobiście chyba wolę LastMana w tej nowej, dojrzalszej i jakby spokojniejszej inkarnacji.

Biorąc do ręki komiks LastMan tom 8 odruchowo chciałem rozpocząć lekturę od końca – tak silny jest tutaj wpływ japońskiej mangi. Album nie tylko wygląda jak klasyczne opowieści dla nastolatków z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale też sprawia bardzo podobne wrażenie podczas lektury. Porównania z Dragon Ballem używałem już kilkukrotnie i wolałbym się nie powtarzać. Oczywiście całość nie jest tak złożona, dopracowana i realistyczna jak sztandarowe przykłady dzieł z Japonii, ale ma swój niepowtarzalny, szalony, podszyty humorem urok, przez co całość czyta się naprawdę dobrze.

LastMan tom 8 nie zwalnia tempa, tylko stanowi nowe rozdanie, całkiem emocjonujące i dość intrygujące, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę końcowy cliffhanger. Bastien Vives nie kombinuje z formą i korzysta z wypracowanej przez swoją ekipę, sprawdzonej przez wiele lat receptury. Bohaterów na pewno czeka jeszcze niejedna przygoda, a także obowiązkowy powrót do Doliny Królów, możemy więc śmiało wyczekiwać kolejnych tomów od Non Stop Comics. Chociaż niektóre z poprzednich albumów wydawały się słabsze, w ostateczności seria wróciła na właściwe tory.


https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/509/553/509553/1657537038/800.jpg

Okładka komiksu LastMan tom 8

Tytuł oryginalny: LastMan vol. 8
Scenariusz: Bastien Vives
Rysunki: Bastien Vives, Michael Sanlaville, Yves Balak
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Non Stop Comics 2022
Liczba stron: 216
Ocena: 75/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?