Uniwersum LastMana jest miejscami tak pokręcone, że czasem mam wrażenie, iż sami twórcy nieco się w nim gubią, ale też widać, że świetnie się przy tym bawią, a pozorny chaos jest mimo wszystko w jakimś stopniu kontrolowany. Wygląda to jakby wiele scen w LastMan tom 11 powstało tylko po to, by ekipa tworząca komiks mogła je rozpisać albo narysować – bo mieli taką ochotę i zachciankę. Być może nie są to momenty absolutnie niezbędne fabule, ale kto nie chciałby stworzyć epickiego pojedynku z gigantyczną iguaną?
O ile od recenzji pierwszego tomu z lubością serwowałem porównania LastMana do mang, w szczególności do pewnego kultowego dzieła Akiry Toriyamy, tak na tym etapie zbieżności są nie tylko nieco mniej widoczne, ale przede wszystkim mało istotne. Balak, Vives i Sanlaville napracowali się nad stworzeniem własnego uniwersum, wcisnęli do niego wiele motywów z przeróżnych gatunków, a następnie wycisnęli z całości co się da. W niniejszym albumie widać między innymi inspiracje serią Resident Evil czy klasycznym fantasy, a są to już porównania znajdujące się na przeciwległych biegunach.
Po chwilowej wycieczce w przeszłość, z jaką mieliśmy do czynienia w poprzednim tomie, wracamy znów do bieżącej fabuły, wypełnionej elementami science-ficition, epickimi walkami, podróżami pomiędzy krainami i dobrze skrojonymi dialogami. Pomimo tego, że dzieje się naprawdę dużo, to wrażenie nieuporządkowania jest cały czas bardzo silne. Wciąż więcej tu pytań, niż odpowiedzi, wciąż zagadkę stanowi nowy główny antagonista. I wciąż wisi nad nami jakiś ledwie wyczuwalny fabularny twist, który – mam nadzieję – powali nas na kolana w finałowym albumie.
Przyznam uczciwie, że zaczynam się już nieco gubić w meandrach fabuły, głównie dlatego, że narracja w LastMan zdaje się żyć własnym życiem. Chętnie sięgnę jeszcze raz po poprzednie tomy, aby „zbinge’ować” całą serię i wyłapać wszystkie niuanse, co Wam również serdecznie polecam. Nie jest to może najlepsza pozycja w świetnej ofercie wydawniczej Non Stop Comics, powiedziałbym też, że całość ciągnie się już chyba nieco za długo, ale skłamałbym też, gdybym powiedział, że nie chcę się dowiedzieć jak ta przygoda się skończy. Oby do przyszłego roku.
Tytuł oryginalny: LastMan vol. 11
Scenariusz: Bastien Vives
Rysunki: Bastien Vives, Michael Sanlaville, Yves Balak
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Non Stop Comics 2023
Liczba stron: 216
Ocena: 70/100