Kakegurui tom 8 – recenzja mangi

Trzeba nadrabiać zaległości, bo Waneko pędzi z Kakegurui jak szalone!

Za mną dopiero tom ósmy, a tu lada moment dogonimy oryginalny run. Wszakże pod koniec września swą polską premierę będzie miał tom dwunasty, co oznacza że Waneko zostanie do wypuszczenia już tylko jeden tom Kakegurui. Oczywiście, nie będzie to koniec, a jedynie – podejrzewam – przerwa. Tom czternasty w Japonii ukazał się w lutym bieżącego roku, zaś premierę w USA będzie miał dopiero w styczniu 2022.

Zobacz również: Children – recenzja mangi

Ale zakończmy już rozważania o tym, co będzie. Skupmy się na tym, co jest! W tomie siódmym przewodnicząca Kirari rozwiązała samorząd szkolny i ogłosiła nowe wybory. Jak zapewne możecie się domyślić, to nie jest zwykły proces wyborczy jak chociażby w USA – ale na pewno tak samo można w nim oszukiwać. Całość bowiem kręci się wokół hazardu – a jakżeby inaczej! Każdy student akademii dostaje jeden głos. Głosów nie zdobywa się natomiast poprzez głosowanie, lecz poprzez rozgrywki hazardowe. Jeśli jeden gracz pokona drugiego, wtedy zdobywa jego głosy. Koniec końców wybory wygrywa osoba, która wygrała największą ilość głosów.

Prawdziwą gwiazdą tego tomu i postacią, która wyrosła na moją ulubioną bohaterkę jest Saotome. Strasznie podoba mi się budowanie jej story arc na przestrzeni tych ośmiu tomów. To zdecydowanie najciekawsza i najgłębsza postać w Kakegurui, bo – umówmy się – reszta jest dosyć… Płytka. Szczególnym zawodem okazała się dla mnie główna bohaterka, Yumeko. Osiem tomów za nami, a ja dalej nie wiem nic o tej postaci poza tym, że kocha hazard. I wiecie co? Trochę już mnie to przestało interesować. Podobny problem mam z jedynym męskim pierwiastkiem w tej mandze – Suzuim. Już w poprzednich recenzjach narzekałem, że brakuje silnego samca w tej mandze opanowanej przez kobitki. Niby powoli Suzui nabiera pewności siebie, a nawet został delikatnie nakreślony wątek miłosny między nim a Saotome, ale to wszystko odbywa się w zdecydowanie zbyt ślimaczym tempie.

Zobacz również: The Promised Neverland tomy 16-20 (koniec) – recenzja mangi

Sama gra i intryga zbudowana wokół niej wydała mi się co najmniej groteskowa. A może bardziej pasowałoby określenie na wskroś japońska. Trzyma w napięciu, pewnie. Same zasady są ciekawe, jasne. Ale po raz kolejny, cała otoczka (teatrzyk, KABARET!) wywołała u mnie reakcję the fuck?!

Czyta się dobrze, czyta się fajnie, choć wciąż mam wrażenie, że historia przez osiem tomów ruszyła się dosłownie o kilka kroczków do przodu. Niemniej – nie mogę się doczekać następnych części tej mangi!


Scenariusz i rysunki: Kawamoro Homura, Naomura Toru
Tłumaczenie: Karolina Dwornik
Wydawca: Waneko
Ocena: 75/100


Autor tekstu: Krzysztof Wdowik

Redaktor prowadzący działu Gry

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni.
|
[email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?