Dekapitator Norgal wcześniej był znany jako… Egzekutor. Dorabiał sobie jako eksterminator pod wodzą niecnego króla Marlana, mało tego, nawet pomógł mu wyjść na piedestał. I nowa wyprawa zawiedzie właśnie naszego bohatera na stare śmieci Arnak Pluth, gdzie będzie musiał stawić czoła konsekwencjom wyborów z przeszłości. A czego tym razem poszukuje napakowany brodaty heros? Mitycznych schodów do nieba, na szczycie których siedzi rzekomo mędrzec Mulgrid, znający odpowiedzi na wszystkie pytania.
Jak na komiks drogi przystało, w Head Lopper tom 4 – Wyprawa do schodów Mulgrida ponownie znajdziemy przemierzanie kolejnych fantazyjnych lokacji i stawianie czoła coraz to bardziej fantazyjnym przeciwnikom. Oprócz odcinania głów pomniejszym jednostkom Norgal mierzy się także z większymi kafarami, odpowiednikami bossów w grach RPG. W niniejszym albumie najbardziej zapadło mi w pamięć starcie z Gorgoną, której umiejętnością jest zamienianie wrogów w kamień.
Bardziej niż wcześniej na pierwszy plan zaczęła wychodzić rola drużyny Norgala i nie mówię tylko o odciętej głowie złośliwej i sprośnej wiedźmy Agathy, z którą nasz bohater podróżuje właściwie od początku. W poprzednim albumie dołączyła do niego Brishka i niejaki Kozioł, co wprowadza udaną dynamikę. Briska jest złodziejką i zabójczynią, Kozioł stanowi element humorystyczno-dekoracyjny, ale wraz z Norgalem i Agathą stanowią stosunkowo interesującą zbieraninę.
Head Lopper tom 4 – Wyprawa do schodów Mulgrida skupiony jest na akcji, humoru jest tutaj jakby mniej, ale całość czyta się szybko i bez przeszkód. Rysunki Andrew MacLeana są proste, podobnie jak tworzona przez niego fabuła – w sumie z kilometra widać, że mamy do czynienia z nagradzanym, ale jednak niezależnym komiksem. Chaotyczne kadry nasycone tętniącymi życiem kolorami nałożonymi przez Jordie Bellaire nie każdemu się spodobają. Osobiście nie jestem ich fanem i trochę żałuję, że MacLean nie współpracował przy tej serii z kimś innym – mogłaby wtedy robić o wiele lepsze wrażenie.
I mam na to dowód, zamieszczony dodatkowo w niniejszym albumie. Na końcu dostajemy bonusowy komiks do scenariusza legendarnego Johna Arcudiego (Maska, B.B.P.O, Abe Sapien, Alien), będącego swoisty crossoverem, w którym Norgal spotyka się z Rathraqiem (a nie Ratharqiem, jak błędnie napisano w opublikowanym tu krótkim tekście) stworzonym przez Arcudiego i Jamesa Harrena. I to właśnie Harren, znany m.in. z Conana czy Potężnej Thor pokazuje, jak świetnie mógłby wyglądać Head Lopper, gdyby zajął się nim ktoś inny.
Head Lopper tom 4 – Wyprawa do schodów Mulgrida to komiks nieco lepszy od pierwszej i trzeciej odsłony serii, który miejscami sprawił, że poczułem się nawet trochę zaintrygowany. Podróż Norgala przez rozległy świat Narschlahnu trwa w najlepsze i pewnie prędko się nie zakończy – jest jeszcze tyle bestii, które można usiec, że Dekapitator nie złoży szybko swojego miecza. I chociaż nadal mam mieszane uczucia co do serii, to z kolejnymi tomami budzi się u mnie więcej raczej pozytywnych niż negatywnych uczuć.