Zakładam, że Ellisa nie muszę nikomu przedstawiać. Brytyjczyk pracował przy największych gwiazdach Marvela i DC, ale też stworzył sporo komiksów autorskich, które prawie zawsze charakteryzowały dobre dialogi i niebanalne pomysły. Grób Batmana rewolucji w gatunku superbohaterskim nie zrobi, ale w zalewie mniej lub bardziej miałkich współczesnych komiksów o Gacku stanowi może nie tyle powiew świeżości, co niezwykle pożądany powrót do klasyki.
U Ellisa Batman znów jest rasowym detektywem, rozwiązującym zagadki kolejnych tajemniczych zbrodni, podążającym po nitce do kłębka do tajemniczego mordercy, który za cel wziął sobie policję w Gotham oraz wszystkich powiązanych z tamtejszym wymiarem sprawiedliwości, nawet jeśli byli to tylko hojni filantropi finansujący system. Morderca ma ogromne zasoby i jest zdeterminowany, by dokonać zemsty za śmierć swoich rodziców. W gruncie rzeczy działa jak Bruce Wayne – wszystko podporządkowuje swojej tragedii z dzieciństwa. Ale czy aby na pewno?
Scenarzysta tomu Grób Batmana mocno skupia się na postaciach. Widać to w cudownych scenach, w których Mroczny Rycerz próbuje wcielić się w ofiarę przestępstwa. Widać w genialnie skonstruowanych, cynicznej, sarkastycznej, wręcz brutalnej postaci Alfreda, tak dobrej, że kradnie tu niemal całe show. Wreszcie – choć trochę mniej – widać to w głównym antagoniście, którego nie zapamiętacie pewnie ani z ksywki, ani z wyglądu, ale jest szansa, że jego motywacje zostaną Wam w głowie na dłużej.
Ellis się nie patyczkuje. Chociaż nie ma tu zbyt mrocznego klimatu, a akcja niejednokrotnie dominuje stronę po stronie, zupełnie wypierając dialogi, to mamy tu do czynienia z całkiem sporą dawką brutalności. Rany cięte i kłute, zmiażdżone kości czy wybite zęby są tu na porządku dziennym, zupełnie jak w tych komiksach o Batmanie, na których większość z Was się wychowała. Tych, którzy tęsknią za tym klimatem, pełnym przyziemnych pojedynków ze zwykłymi zakapiorami, twardych charakterów i niespodziewanych zgonów, Grób Batmana z pewnością się spodoba.
Komiks czyta się świetnie, ale też dobrze się go ogląda, a to za sprawą brytyjskiego rysownika (ale i scenarzysty) Bryana Hitcha, który niejednokrotnie pracował już z Ellisem, więc panowie świetnie się rozumieją. Hitch jest specjalistą od dynamicznej filmowej akcji, co wielokrotnie udowadniał już w komiksie superbohaterskim i tutaj robi to ponownie. Sekwencje walk są wyśmienite, a niektóre splash page’e czy kadry z majestatycznie spoglądającym na miasto Batmanem aż chciałoby się powiększyć, wydrukować i powiesić na ścianie.
Wydany w DC Black Label Grób Batmana to nie jest najlepszy komiks z Mrocznym Rycerzem, jaki czytałem. Na pewno nie zmieni gatunku, postrzegania postaci, ba, mógłby nawet spokojnie ukazywać się w regularnym runie Batmana i wniósłby do niego nieco ożywczego powiewu. Chociaż powstał w latach 2019-2021, czyli mamy do czynienia z historią nowożytną, klimatem przeniósł mnie do tych najlepszych opowieści z lat 80. i 90., gdzie najważniejsza była niezłomna siła charakteru i moc drzemiąca w pięściach, a nawet uzbrojony opryszek w ciemnej uliczce mógł okazać się wrogiem na miarę Jokera czy Two-Face’a.
Tytuł oryginalny: The Batman’s Grave
Scenariusz: Warren Ellis
Rysunki: Bryan Hitch
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 296
Ocena: 80/100