Garfield – Tłusty koci trójpak tom 13 to paski stworzone w latach 1999-2001, zatrzymujące się na początku czerwca, czyli chwilę przed 23 urodzinami naszego ulubionego bohatera. W niniejszym albumie ponownie zebrano trzy książeczki: Garfield robi masę, Garfield gotuje i Garfield z wróblem w garści. Nie wiem, skąd biorą się te tytuły, ale możecie być pewni, że tego kociska pracującego w kuchni nie zobaczycie. Jeśli stoi przy garach, to tylko przy pełnych.
Davis tym razem mocno oparł humor na Jonie, który chyba jeszcze bardziej desperacko niż kiedykolwiek wcześniej stara się umówić na randkę. Katalog kobiet, które odmówiły ma już grubość książki telefonicznej, a wymówki pomagające wykręcać się ze spotkania z fajtłapowatym właścicielem Garfielda mogłyby posłużyć całym pokoleniom, które dopiero nadejdą. A nawet jeśli podstępem uda się Jonowi namówić kogoś na randkę, a wieczór nie okaże się kompletną katastrofą, to już nasz kocur zadba o to, by do konsumpcji relacji nie doszło (oczywiście mowa o pocałunku na ganku!).
W Garfield – Tłusty koci trójpak tom 13 czeka nas jeszcze więcej tego samego. Mamy użeranie się z myszami i pająkami, oglądanie coraz to głupszych programów telewizyjnych, wypad na rodzinną farmę Jona, dokuczanie sąsiadom, przepychanki z psami, a także spektakularne pokazy obżarstwa i lenistwa, czyli coś, w czym Garfield od zawsze był najlepszy. Co tym razem się jednak nie do końca udało?
Mam wrażenie, że wraz z magicznym przekroczeniem bariery daty i dwójką z przodu, Jimowi Davisowi nieco stępił się humor. Nie zrozumcie mnie źle – nadal potrafi być błyskotliwy, a niektóre puenty są absolutnie fantastyczne, ale coraz częściej łapałem się na tym, że szybko leciałem przez kolejne paski bez zatrzymywania się i bez szerokiego uśmiech pod wąsem. Czyżby pierwszy kryzys twórczy? Jeśli nawet, to niewielki. I nie sposób mieć do wielkiego autora pretensji, skoro dopiero po tak długim czasie zaczął miewać nieco więcej trochę słabszych żartów.
Narzekać za bardzo nie zamierzam, bo Garfield – Tłusty koci trójpak tom 13 to nadal całkiem udany zbiór sarkastycznych puent, miałem wrażenie, że z każdym kolejnym miesiącem coraz bardziej gorzkich. Autor komiksu jest bardzo trafnym obserwatorem rzeczywistości, papierkiem lakmusowym dla społeczeństwa konsumpcyjnego, wszak z powodzeniem robi to od ponad dwóch dekad. Widział przemiany, które dotknęły amerykańskiego społeczeństwa, wpływ rozwoju telewizji czy dostępności internetu. A przecież doskonale wiemy, że nie zawsze były to zmiany na lepsze.
Absolutnie nie zachęcam do porzucenia serii – wręcz przeciwnie. Patrząc całościowo na wszystkie wydane do tej pory tomy, mamy do czynienia z jedną z najwybitniejszych komediowych opowieści dla wszystkich. Za pomocą stworzonych przez siebie bohaterów Jim Davis potrafi poprawić humor, wyleczyć chandrę, ale i zmusić do refleksji. Garfield jest ponadczasowy, gagi i morały praktycznie się nie zestarzały, a lektura wciąż pozostawia ogromny niedosyt, nawet jeśli niniejszy tom jest nieco słabszy niż poprzednie.
Tytuł oryginalny: Garfield – Fat Cat 3-Pack vol.13
Scenariusz: Jim Davis
Rysunki: Jim Davis
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 288
Ocena: 75/100