Garfield – Tłusty koci trójpak tom 12 zawiera ostatnie humorystyczne paski stworzone w 1997 roku (akurat traktują o tak lubianym przez nas okresie Gwiazdki i Sylwestra), cały rocznik 1998 i rocznik 1999 do mniej więcej połowy września, co oznacza, że wraz z kolejnym albumem wejdziemy z naszym ulubionym kocim bohaterem w nowe millenium. Tradycyjnie mamy tu zebrane trzy książeczki: Garfield żyje pełnią, Garfield karmi kota i Garfield – Maska żarłocznej śmierci.
Można zarzucić Jimowi Davisowi, że przez te wszystkie lata jechał na identycznym patencie i powtarzalnych motywach. No można, ale po co? Seria humorystyczna powinna mieć ścisłą konwencję, a jeśli powtarzane żarty o jedzeniu, psach, myszach, pająkach, świętach okolicznościowych, wakacjach, listonoszach, wagach, budzikach, kawie, randkach Jona, linieniu, nudzie czy telewizji wciąż bawią tak samo, puenty się rzadko powtarzają, a przy niektórych paskach wręcz można zejść ze śmiechu, to dlaczego by robić z tego zarzut?
Zresztą scenarzysta i autor w jednej osobie dba o to, by wciąż pojawiało się coś nowego i tak w Garfield – Tłusty koci trójpak tom 12 nasz bohater przez chwilę zatrudnia swojego kociego asystenta, a do grona jego największych utrapień dołączają… muchy. Wyobrażacie sobie wspólną pracę much i pająków, żeby uprzykrzyć życie Garfieldowi? A przecież są jeszcze myszy, ptaki, Odie i Nermal.
Davis nie zapomina o poniedziałkach, pogodowych anomaliach czy problemach z trzymaniem diety. W bohaterach tej serii cały czas możemy przeglądać się jak w krzywym zwierciadle i z niemałym przerażeniem odkryłem, że równie często co do Garfielda, blisko jest mi też do Jona, szczególnie kiedy prześladuje go pech, a dobre chęci zamieniają się w spektakularną katastrofę. Myślę, że wielu z nas mogłoby dojść do podobnych skojarzeń.
Garfield – Tłusty koci trójpak tom 12 to także 20 i 21 urodziny kocura, który jest wyjątkowo drażliwy na punkcie swojego wieku. Zupełnie niepotrzebnie, bo im jest starszy, tym bywa bardziej zabawny, sarkastyczny, cyniczny, złośliwy, ale jednocześnie słodki i kochany. Przeszedł pewną rewolucję w wyglądzie (na niektórych kadrach, póki co pojedynczych, widać komputerowe kolory, które wyraźnie wyróżniają się na tle innych), ale jego charakter pozostaje ciągle ten sam – ze wszystkimi zaletami i przywarami.
Garfield – Tłusty koci trójpak tom 12 to komiks, do którego nabycia nie trzeba nikogo namawiać. Dla mnie to najlepsze lekarstwo na chandrę i kiepski humor, niezależnie od pory roku. Lektura przebiega szybko i pozostawia niedosyt, ponieważ takiego humoru człowiek właściwie nigdy nie ma dość. Owszem, slapstickowy i cartoonoowy feeling może na pierwszy rzut oka wydawać się infantylny, ale wystarczy tylko wgłębić się w satyrę Jima Davisa, aby zauważyć, że mamy tutaj celne obserwacje, trafne puenty, a nierzadko podwójne dno. Perełka, którą trzeba poznać, niezależnie od wieku, preferencji czy zainteresowań.
Tytuł oryginalny: Garfield – Fat Cat 3-Pack vol.12
Scenariusz: Jim Davis
Rysunki: Jim Davis
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 288
Ocena: 90/100