Zaczyna się od rutynowego zlecenia zabójstwa dla Elektry. Coś jednak idzie nie tak i panna Natchios nie wykonuje zadania czysto. W innym miejscu, żyjącego na odludziu Logana odwiedza podejrzany zleceniodawca, werbujący go do ochrony matki i córki. I tak się składa, że zawodowe cele obu zabójców są ze sobą sprzeczne. Rozpoczyna się nieoczywisty pojedynek antybohaterów, z którego oboje wyciągną pewne wnioski, a w jego czasie nieco odejdą od bezwzględnych metod działania.
Greg Rucka to scenarzysta doświadczony, odnajdujący się w klasycznym superhero, jak i czymś bardziej wymagającym. W Elektra i Wolverine: Odkupienie przedstawia nam opowieść o dwóch legendarnych zabójcach Marvela, koncentrując się na nich samych i nie posiłkując się ich otoczeniem. Nie ma X-Men czy Daredevila. Jest tylko gra między nimi oraz ciężarem ich zadań. Rucka umiejętnie rozgrywa swe figury na szachownicy i wykorzystuje je w pełni. Logan jest nadal tym samym kanadyjskim piwożłopem z duszą, a Elektra gdzieś tam w głębi walczy ze swoimi demonami, ale w spotkaniu z małoletnią Avery przełamują swoje role i szkoda, że historia jest stosunkowo krótka.
Ciekawa, ale i niełatwa dla wielu fanatycznych komiksiarzy, jest forma tego albumu. Zwykle przez słowo „komiks” rozumiemy historie obrazkowe z podziałem na kadry, dymki z tekstem, onomatopeje i tak dalej. Tu Rucka do spółki z Yoshitaką Amano tworzą powieść ilustrowaną, gdzie klasyczna proza miesza się z ilustracjami nienoszącymi znamion komiksowej dynamiki i ruchu. Co nie oznacza, że są one nudne i jednowymiarowe, bo ich twórca to nie pierwszy lepszy pacykarz. Co jest zarówno zaletą, jak i wadą, bo wielcy artyści swymi dziełami niosą pewien ciężar, niełatwy dla zjadacza „kryzysów” i „nieskończoności”.
Yoshitaka Amano wyrasta swą twórczością ponad komiks. Polecam zapoznać się z jego dorobkiem, stanowiącym dowód na to, że Japończycy to nie tylko Hokusai i mangacy. Amano jest artystą z górnej półki i w Elektra i Wolverine: Odkupienie pokazuje to kilkukrotnie. Sęk w tym, że w innych momentach nieco gubi się w materiale, który ilustruje i nie chodzi mi o jakieś tam lapsusy. Japończyk ma swoją manierę tworzenia, która kłóci się ze stylem narracji Rucki i z wyobrażeniem obojga bohaterów. Elektrę zdefiniowały prace Franka Millera i Billa Sienkiewicza. Tu Natchios oscyluje gdzieś pomiędzy swoim wizerunkiem, postacią Psylocke i figurą zabójczyni z ojczyzny rysownika. Połączenie to jest dość ciekawe, ale raczej na okładki i prace autorskie i w kilku momentach nie byłem przekonany, czy to Elektra, czy może ktoś ją naśladujący. Ostatecznie Yoshitaka Amano dał nam pokaz swego kunsztu, lecz chyba bardziej chciał pokazać siebie niż klasyczne postaci Marvela.
Elektra i Wolverine: Odkupienie to dzieło dla ludzi szukających komiksu Marvela w zupełnie nowej formie. Greg Rucka zadbał o to, by scenariusz trzymał się świata Domu Pomysłów, a Yoshitaka Amano zapewnił wizualną ucztę w zupełnie innej formie. Album wart jest poznania, choć do jego lektury polecam zasiąść z innym nastawieniem niż do klasycznego komiksu. To wszystko trzyma się koncepcji Marvel Deluxe i widzę przynajmniej kilka innych dzieł, które mogłyby wejść do tego cyklu.
Tytuł oryginalny: Elektra & Wolverine: The Redeemer
Scenariusz: Greg Rucka
Rysunki: Yoshitaka Amano
Tłumaczenie: Weronika Sztorc
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 208
Ocena: 75/100