Elecboy tom 2 – recenzja komiksu

Elecboy w pierwszym tomie zrobił na mnie spore wrażenie sprawnym połączeniem postapokalipsy, SF i odrobiny mitologii w stylu Dana Simmonsona. A wszystko to zilustrowane w realistycznym stylu, ale mającym artystyczny, indywidualny sznyt. W kontynuacji tej historii Jouen Salaun podnosi poprzeczkę, ukazując pojęcie post-ludzkości z różnych perspektyw, zarówno tej z twarzą śmiertelników, jak i bogów.

Strona komiksu Elecboy tom 2

W finale pierwszego albumu Joshua odkrywa swą prawdziwą, na poły cybernetyczną naturę. I chyba domyślacie się, co to oznacza w wąskim środowisku, gdzie maszyny są wielkim złem? Chłopak zostaje brutalnie wypędzony i odrzucony nawet przez najbliższych. Ale jak przystało na bohatera, jest twardy i rusza dalej ku swemu przeznaczeniu. Tymczasem w jego niegdysiejszym domu zaczyna wrzeć między dwoma zwaśnionymi grupami społecznymi…

Autor dzieli fabułę na dwie części. Mamy narastające napięcie między Klanem i Czerpaczami, gdzie zdrada i podstęp są ważniejszymi składowymi niż czysta bitka. To kolejna wizja ludzkości po upadku cywilizacji, jaką znamy. I choć ludzkość głównie konsumuje jej resztki, to na tym etapie pojawia się nadzieja na lepszą przyszłość, choć nie wszystko na to wskazuje. Znacznie bardziej moje zainteresowanie wzbudził jednak wątek Joshuy.

Strona komiksu Elecboy tom 2

Droga Joshuy to ścieżka bohatera. Z pustynnego bezimiennego chłopaka z nizin staje się kluczowy dla świata. Przechodzi kolejne etapy wzorcowo. Marsz przez pustynie i odludzia. Utopijna społeczność niejakiej Wielkiej Inicjatorki, która od początku trąci syntetycznym szczęściem. I wreszcie spotkanie z kolejnym Dalajlamą i ostateczne starcie z wrogimi ludzkości w jej pierwotnej formie siłami. Salaun wykręcił naprawdę kawał dobrej historii, choć miejscami nader skromnej, jakby twórca niesłusznie nie wierzył we własne umiejętności. Nie stworzył wprawdzie czegoś nowatorskiego, ale sięgnął po sprawdzone wzorce, sprawniej niż robią to pomniejsi twórcy popkultury.

Połączenie mitologii i technologii to zawsze smaczne danie dla miłośników futuryzmu i transhumanizmu. Salaun posługuje się tu głównie retrospekcjami wyjaśniającymi przyczyny upadku cywilizacji człowieka. Był sobie wizjoner imieniem Raymond Katsinger i jego korporacja o hellenistyczno brzmiącej nazwie Zehus. Miał on marzenie – przedłużenie życia człowieka poprzez przeniesienie jego świadomości do maszyny. Ludzka świadomość i krzem miały dać nowy gatunek człowieka – homo deus. Coś nie wyszło. Gdzieś tam człowiek o dobrych intencjach nieco się zagalopował. Autor kreśli tu ponurą wizję rozwoju SI i potencjalnej nieśmiertelności człowieka. Stawia pytania na temat post-ludzkości, ale nie w sposób nadmiernie przefilozofowany i trudny w odbiorze. Campbellowska wizja rozwoju bohatera spełnia tu rolę katalizatora dla trudniejszych treści. W efekcie Elecboy tom 2 nie jest komiksem przegadanym, jałowym w swej wyniosłej treści i łączy to, co najlepsze z high SF i tak zwanej nowej przygody.

Mamy też mały wątek teologiczny i ideowy. Jaouen Salaun wskrzesza antyczne nie tylko dla roku 2122 religie. Mamy orbitujące nad Ziemią greckie bóstwa oraz ukrywającego się kolejnego Dalajlamę. Starcie hellenistycznych bóstw i Buddy? Nic z tych rzeczy. To zderzenie przeciwstawnych idei, gdzie wizja boskiego nadczłowieka podbudowanego technologią zderza się z dalekowschodnim pojmowaniem nieśmiertelności. Autor nie szczędzi nam epickich, komiksowych momentów, ale sens tego wszystkiego ma zupełnie inny wymiar. A dodając do tego prostotę życia w dawnej społeczności Joshuy udowadnia, że droga człowieka po apokalipsie nie wiedzie tylko w dół.

Strona komiksu Elecboy tom 2

Rysunki są niezmiennie na wysokim poziomie, a nawet jest ciekawiej niż poprzednio. W pierwszym tomie Elecboya mieliśmy do czynienia głównie z widokami podupadłej społeczności mieszkającej gdzieś na półpustynnych rubieżach dawnej Ameryki. Miejscami pojawiały się wątki technologiczno-boskie. Retrospekcje i rozwinięcie akcji sprawiły, że pustynna mieścina kontrastuje z technologią rodem z SF. I pasuje to do siebie doskonale. Choć sam Joshua wypada skromnie na tle Zehusa, Wielkiej Inicjatorki czy wspominek przeszłości, to Salaun potrafi znaleźć mu miejsce w swoim teatrze, symbolicznie wręcz skromne, ale wystarczająco widoczne, jak na głównego bohatera przystało.

Elecboy tom 2 to komiks podnoszący poziom historii i zwracający większą uwagę na samego autora. Jaouen Salaun ma potencjał na bycie doskonałym twórcą SF. Historia Joshuy to opowieść o bohaterze znikąd. Chłopak z trzymającej się na słowo honoru społeczności staje się niemal zbawicielem, ale nie w tandetny, hollywoodzki sposób. Do tego dochodzi opowieść o Katsingerze, człowieku nauki z wielką wizją ewolucji ludzkości. Nie wspominając już o społeczności, która miała wszelkie predyspozycje, by zniszczyć się nawzajem, ale wybrała człowieczeństwo. Gdzieś tam niknie wątek Wielkiej Inicjatorki, ale jej obecność też odgrywa swoją rolę. Czekam na dalszy rozwój autora i kolejne dzieła na polskim rynku, bo warto przyjrzeć mu się bliżej.


Okładka komiksu Elecboy tom 2

Tytuł oryginalny: Elecboy 3 – Le Data Croix, Elecboy 4 – Le Mur du temps
Scenariusz: Jaouen Salaun
Rysunki: Jaouen Salaun
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Wydawnictwo Lost In Time 2023
Liczba stron: 128
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?