Strona komiksu Doktor Strange tom 2
Egzystencja Pożeracza Światów polega w większości na konsumpcji tego i owego z pomocą herolda, który wyszukuje najlepsze kąski. Kosa trafia jednak na kamień, gdy Galactus ściera się z potężnym magiem Zolozem, gotowym na wszystko, by uchronić swój lud. Kosmita wtrąca go do magicznego wymiaru, którego składniki początkowo nie pasują do jego diety, a sama jego obecność silnie wpływa na równowagę multiwersum. Do tego dochodzą Dormammu, Mephisto i cała magiczna śmietanka Marvela z jej powiązaniami, paktami i nieczystymi siłami. Aczkolwiek dla Galactusa wszystko to jeden wielki bufet, a z każdą kalorią czarów-marów wszystko zaczyna chwiać się w posadach. Ale na szczęście mamy na oddziale i maga i doktora, czyż nie?
U Marka Waida Strange nieco zmienił się w porównaniu do interpretacji postaci w wykonaniu Jasona Aarona, ale nie aż tak, jak to zakładałem. Doktorek nadal częściej improwizuje niż popisuje się wiedzą arcymaga, a i sporo zawdzięcza szczęściu i sojusznikom. Dostajemy też sporo refleksji bohatera nad samym sobą i choć różnią się od tego, co wywlekali sobie Daredevil czy Spider-Man, to aura potęgi nieco blednie, czego nie można powiedzieć o wciąż żywym aroganckim charakterku maga. Waid stawia swego bohatera do konfrontacji o najwyższej skali, po raz kolejny zresztą pokazując, że potrafi sprawnie nawiązać do klasyki i przy tym nie kopiować poprzedników.
Strona komiksu Doktor Strange tom 2
Twórca Kingdom Come przede wszystkim jednak pozwala sobie na poważną zmianę w życiu bohatera i to w stylu potencjalnego wskrzeszenia Wayne’ów czy wujka Bena. Zmiana ta jest niby na lepsze, ale już w kolejnych zeszytach pojawiają się pewne komplikacje. To ciekawa, odważna decyzja, która ma swoją kontynuację w kolejnym etapie przygód Strange’a, który na razie nie został u nas zapowiedziany. Na razie.
Choć rysownicy jak Scott Koblish czy Jesus Saiz to zupełnie inna kategoria twórców niż Steve Ditko czy Chris Bachalo, to ich prace utrzymują magicznego ducha przygód Strange’a. To nie psychodelia i surrealizm rodem z lat 60., a bezpieczne fajerwerkowe hokus-pokus, gdzie w starciu magowie vs Galactus taka forma się sprawdza. Artyści nawet postarali się przy magicznym liftingu Galactusa, a i wieloosobowe batalie nie wyglądają źle. Waid popchnął Doktora Strange’a w kosmos i był to dobry ruch, ale jeśli dalsza jego historia sięgać będzie poza Ziemię, dobrze byłoby, gdyby za ilustrowanie wzięli się bardziej szaleni rysownicy.
Strona komiksu Doktor Strange tom 2
Powtórzę po raz kolejny – Doktora Strange’a nigdy za wiele. Egmont wydaje odważniej niż przed pandemią, a więc jest szansa na kilka upatrzonych przeze mnie tytułów, których przezornie nie kupuję w oryginale. Tymczasem Doktor Strange tom 2 Marka Waida to kilka oczek wyżej od opowieści taśmowej i nazwisko autora nie bez powodu warte jest wiele. Magiczny Galactus, spora zmiana w fundamentach postaci Doktora i czarodziejsko-przygodowy nastrój to tylko kilka zalet tego komiksu i warto poznać go przed kolejnym filmem MCU z arcymagiem Marvela.
Okładka komiksu Doktor Strange tom 2
Tytuł oryginalny: Doctor Strange by Mark Waid vol.3: Herald, Doctor Strange by Mark Waid vol.4: The Choice
Scenariusz: Mark Waid, Barry Kitson
Rysunki: Scott Koblish, Barry Kitson, Jesus Saiz
Tłumaczenie: Weronika Sztorc
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 228
Ocena: 75/100
