Pierwsza historia to Krew Sardaukarów. Poznajemy historię baszara Jopatiego Kolony, dowódcy Sardaukarów w ofensywie na Arrakin oraz niegdysiejszego dziedzica wielkiego rodu Kolona. Na pozór to opowieść militarystyczna, ale autorzy cofają się w przeszłość, w epokę poprzedniego imperatora. Pewne rzeczy i zjawiska na szczytach władzy okazują się być stałe, a zmieniają się jedynie koterie i stojące naprzeciw siebie sztandary. I jeśli myśleliście, że Szaddam IV to sukinsyn, to odziedziczył to w spadku po tatuśku. Scenarzyści ponownie ugruntowują też figurę Leto Atrydy jako człowieka spoza skorumpowanego systemu rodów i monarchii, jakby nie z tej epoki, który nie trafił na korzystne dla siebie okoliczności.
Szept kaladańskich mórz to historia obrońców Arrakin, którym udało się przetrwać główne natarcie sił Harkonnenów/Sardaukarów. Pozbawieni zasobów, uwięzieni i skazani na klęskę, trwają w ukryciu, wspominając Kaladan i przebieg swej ostatniej bitwy. W tym wszystkim kryje się jednak znacznie więcej, zwłaszcza za sprawą jednego w dowódców posiadających dość szczególne nadnaturalne zdolności… Historia pokazuje, że ze znanej pieśni można wycisnąć coś jeszcze i to w nieoczekiwanie dobry sposób.
Diuna: Opowieści z Arrakin pokazuje pewien smutny fakt na temat twórczości Briana Herberta i Kevina J. Andersona. Panowie mają pomysły i trzymają się świata przedstawionego, bez fantazjowania na poziomie fanowskich tekstów. Gorzej z wykonaniem. Powieści ich pióra trochę się już narodziło i zmęczenie materiału miejscami jest odczuwalne. Komiks jest formą pozwalającą na inny typ narracji, oparty na rysunkach i tym samym zdjęcie części ciężaru z pleców scenarzystów. Ród Atrydów był tego dobrym przykładem, a już na pewno Opowieści z Arrakin pokazują, jaki to ma potencjał. Diuna to dość szczególne uniwersum, mające potencjał jeszcze do wielu historii, ale ważne, żeby miały one odpowiednią formę.
Opowieść o baszarze Kolonie Adama Gorhama to dobrze zilustrowana historia, ale wydaje mi się, że cała heca związana z Sardaukarami mogłaby być odważniejsza wizualnie. O wiele lepiej radzi sobie za to Jakub Rebelka. Rysownik Genezy ponownie daje pokaz plastyczności swojej techniki. Przyczajeni żołnierze Atrydów w swej surowej kryjówce znów mają okazję odwiedzić swój ojczysty Kaladan, zatapiając się w jego bezkresnych morzach i co najlepsze, wszystko to trzyma się mistycznego klimatu historii Franka Herberta. Uwielbiam zarówno sposób rysowania polskiego artysty, jak i barwy, które swą intensywnością pasują do świata Diuny, choć tu twórca stawia raczej na morskie błękity niż przyprawowe, ogniste barwy.
Diuny nigdy za dużo, choć czasami Herbert junior i Anderson niemalże osiągają punkt krytyczny w swoim dobudowywaniu historii do gmachu głównej opowieści. Diuna: Opowieści z Arrakin to ciekawe uzupełnienie jednego z najważniejszych momentów w sadze Paula Atrydy. Mocniejszym punktem jest tu drugie opowiadanie, mistyczne na diunowską modłę, gdzie paranormalny aspekt jest nieoczywisty i zupełnie inny przy magicznych mocach innych dzieł popkultury. Zalecam jednak poznać pierwotną historię, bez której niniejszy komiks jest niezrozumiały.
Tytuł oryginalny: Dune: Tales from Arakeen
Scenariusz: Brian Herbert, Kevin J. Anderson
Rysunki: Adam Gorham, Patricio Delpeche, Jakub Rebelka
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Non Stop Comics 2022
Liczba stron: 112
Ocena: 75/100