Deadpool tom 2 – Dobranoc można podzielić na dwie wyraźne części. Pierwsza składa się z trzech niespecjalnie powiązanych ze sobą zeszytów, a każdy zawiera niezależną historię, w której scenarzysta mógł popuścić wodze wyobraźni. Druga połowa to już większa historia, gdzie na przestrzeni trzech zeszytów nasz ulubiony Najemnik z nawijką zmierzy się z nowym antagonistą o ksywce Dobranoc (też myśleliście, że tytuł tomu to życzenia spokojnego snu? Nic bardziej mylnego!). Zacznijmy jednak od początku.
Lektura pierwszego zawartego tu zeszyty wprawiła mnie w iście świąteczny nastrój, jako że Wade Wilson dostaje w nim zlecenie na samego Świętego Mikołaja. Wkurzone dzieciaki chcą pozbyć się brodatego grubasa za niewywiązanie się ze swoich obowiązków. Sprawa nie jest jednak taka prosta, a intryga zgęstnieje kiedy okaże się, że za wszystkim stoi pewien występny elf. W podobnym tonie utrzymana jest druga historia – tym razem Deadpool dostaje zlecenie na świnkę Ziggy (postać pamiętającą jeszcze lata 40.). Obie opowieści łączy szaleństwo idealnie oddane rysunkami Nica Kleina.
Zmianę klimatu, ale i stylu rysowania (chociaż nadal tworzy Nic Klein) mamy dopiero w zeszycie trzecim, utrzymanym w stylistyce kryminału noir. Deadpool w tajemniczych okolicznościach traci…serce. I nie ma w tym żadnej metafory – ktoś po prostu wyrwał mu organ. W poszukiwaniach pomoże mu tajemnicza femme fatale (w tej roli Jessica Jones). Całość to ponura, dość jednolita kolorystycznie, mroczna historia z ciekawym twistem fabularnym i najlepszy dowód na to, że zabawa konwencjami wychodzi Youngowi najlepiej. Tutaj ewidentnie nawiązywał do serii Alias Briana Michaela Bendisa – dodam, ze jedne z moich ulubionych.
Daniem głównym Deadpool tom 2 – Dobranoc jest oczywiście tytułowa historia narysowana przez Scotta Hepburna. Dobranoc to taka krzyżówka Daredevila z Batmanem, nieco bardziej przypakowana i z czymś na kształt buławy w dłoni. Na dodatek trzyma w sercu urazę do Najemnika z nawijką i zamierza dokonać na nim brutalnej zemsty. Całość to oczywiście nieco przeciągnięta sieczka, ale za to przepełniona niezwykle zabawnymi tekstami i burzeniem czwartej ściany – czyli tym, czego większość czytelników szuka w tej właśnie serii.
Skottie Young nie przedobrzył – idealnie balansuje na granicy humoru i dobrego smaku, dorobku swoich poprzedników i pastiszu. Jest krwawo, zabawnie, sucho, absurdalnie i groteskowo, czasem autoironicznie, ale czuć też napięcie i rosnącą w tle intrygę. Scenarzysta wykorzystuje motywy, które wprowadzili poprzedni autorzy i może się z tego rozwinąć jeszcze naprawdę mocna historia, o ile oczywiście twórca znajdzie na nią miejsce pomiędzy krótkimi szalonymi opowiastkami. Jeśli więc podobał Wam się tom pierwszy, to śmiało kontynuujcie lekturę – to ten sam poziom, może niekoniecznie „wysoki”, ale na pewno dobry.
Tytuł oryginalny: Deadpool vol. 2 – Good Night
Scenariusz: Skottie Young
Rysunki: Scott Hepburn, Nic Klein
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 136
Ocena: 80/100