Nie oszukujmy się – Deadpool kontra Staruszek Logan należy do tych komiksów, które powstały wyłącznie w celach rozrywkowych. No bo kiedy na scenę wkracza świrus, któremu nie zamyka się gęba, a także styrany życiem podstarzały zabijaka, to możemy spodziewać się wyłącznie odciętych kończyn i hektolitrów posoki siurających na prawo i lewo. Fabuła jest więc prosta jak konstrukcja cepa – obaj bohaterowie muszą podążyć za potężną mutantką o poziomie mocy Omega i zdecydować, czy stanowi zagrożenie dla otoczenia, czy jest tylko niewinną ofiarą.
Oczywiście, aby być zgodnymi z tytułem komiksu, panowie zetrą się ze sobą, a pazury z adamantium i ostre miecze pójdą w ruch niezwłocznie. A że obaj mają czynnik gojący, efekt można z góry przewidzieć. Na szczęście twórcy rzucają też Deadpoolowi i Loganowi trochę mięsa armatniego do posiekania. No i jest też klasyczny, deadpoolowy humor, przeważnie (chociaż nie zawsze) całkiem udany, ale myślę też, że nie każdemu będzie on odpowiadał na dłuższą metę.
Co więc wnosi Deadpool kontra Staruszek Logan? Ano… nic. Nie ma wpływu na marvelowskie kontinuum, nie dodaje niczego ważnego do charakterystyki postaci, a nowa mutantka, o której pewnie jeszcze usłyszymy, póki co nie intryguje i nie budzi żadnych emocji. Scenarzysta Declan Shalvey lepiej sprawdza się jako rysownik (m.in. przygód Moon Knighta i Agenta Venoma) niż autor – a przynajmniej w niniejszym albumie nie miał on wiele wartościowej roboty koncepcyjnej. Ciekawie wypadają natomiast przyzwoite rysunki Mike’a Hendersona, rysownika również wydanej przez Egmont horrorowej serii Palcojad, który akurat krwawe sceny ma w małym palcu. Ale nawet one nie są w stanie wyciągnąć tego komiksu ponad przeciętność.
Ponarzekałem, ale Deadpool kontra Staruszek Logan nie dostał ode mnie oceny świadczącej o tym, że jest to kompletny gniot – bo nie jest. To lektura, którą warto złapać, przeczytać za jednym krótkim posiedzeniem i odsprzedać, albo odłożyć na półkę i już nigdy do niej nie wrócić – bo też niespecjalnie jest po co. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że fani jeden albo drugiej (lub obu) postaci, a ja do nich jak najbardziej należę, będzie się przy komiksie całkiem nieźle bawił. Charakterni bohaterowie non stop sobie dogryzają, albo robią sobie krzywdę w wyjątkowo brutalny sposób, a kto nie lubi na to popatrzeć?
Ostrzegam więc: jeśli szukacie w komiksach o superbohaterach fabuły i głębi, na pewno znajdziecie cały szereg lektur, które spełnią Wasze oczekiwania. Jeśli jednak dopuszczacie do swojej kolekcji komiksy nastawione na efektowną, ale i bezsensowną akcję, to Deadpool kontra Staruszek Logan może się w niej znaleźć. Najlepiej w ramach jakiejś dobrej oferty cenowej.
Tytuł oryginalny: Deadpool VS. Old Man Logan
Scenariusz: Declan Shalvey
Rysunki: Mike Henderson
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 112
Ocena: 55/100