Deadly Class tom 9: Maszyna do kości – recenzja komiksu

Deadly Class Ricka Remendera można zarzucić pewne wady, ale nie można nie przyznać, że to jeden z najlepszych współczesnych tytułów w swojej kategorii. Autor miesza VHS-owe klimaty z młodzieżowymi nutkami buntu i komiksowym przerysowaniem akcji, zawstydzającej dynamiką sporą część komiksów z herosami. Zwykle przy dziewiątym albumie danej serii odczuwam pewną stagnację i nie ominęło to tak kultowych tytułów jak Sandman czy 100 naboi. Deadly Class tom 9: Maszyna do kości pokazuje, że choć Remender nie zawsze prowadzi opowieść równo, to potrafi nadrobić dłużyzny i zburzyć wygodny ład. Po raz kolejny.

Strona komiksu Deadly Class tom 9: Maszyna do kości

Marcus i Maria są u szczytu popularności w King’s Dominion i można by pokusić się o myśl, że wszystko się ułoży. Cienie czają się blisko, a kulminacja złego następuje w pewnej chatce pośród zimowego krajobrazu. Zanim jednak dochodzi do ponownego przetasowania, widzimy kilka zapowiadających je czynników. Od krucjaty uczuciowego metalowca, który moim skromnym zdaniem bije na głowę uwielbianego Eddiego z czwartego sezonu Stranger Things, po powrót Sayi. Tym razem w hańbie. Remender nie daje swoim bohaterom odpocząć i nikogo nie oszczędza. Przy czym nie jest bezmyślnym rzeźnikiem, który rozmaitymi kuksańcami w stronę swych postaci nadrabia kiepski scenariusz.

Poszczególne tomy Deadly Class mają różne tempo. Zdarzają się takie z czystą akcją, w której jakby przypadkowo zachodzą istotne zmiany fabularne, ale są i albumy „przegadane”. Lecz to określenie jest nie na miejscu. To nie czcza paplanina, niezsynchronizowana nawet z kadrami, a coś, co pozwala autorowi na rozwinięcie zaniedbanych na rzecz wybuchów i wystrzałów wątków. Sam bohater jest zresztą osobnikiem lubującym się w gmeraniu we własnej duszy i wpisuje się to w jego sylwetkę konsekwentnie od pierwszego tomu. Zwykle jednak są to dość personalne rozmyślenia, ale zdarzają się analizy dotyczące ogółu – i te są najlepsze. Pojawia się wtedy społeczne tło, nadające tej nabuzowanej serii nieco dojrzałych barw, dających pretekst do śmielszego rozwoju akcji.

Strona komiksu Deadly Class tom 9: Maszyna do kości

Spodziewacie się więc, że Deadly Class tom 9: Maszyna do kości ma rytm nieco wolniejszy od średniej całego cyklu? Remender zaczyna powoli i skupia się na osobistych wątkach, lecz, jak to z nim bywa, błyskawicznie nadrabia szybką akcją, zazwyczaj w postaci wyskakujących przez drzwi, okna i ściany antagonistów z szaleństwem w oczach. To też niedoceniona dotąd przeze mnie zaleta Deadly Class. Szybkie, płynne i mądrze rozpisane przejście ze sceny prywatnego dialogu/monologu do rzezi z użyciem broni wszelakiej i elementów wystroju. Bez Wesa Craiga by się to jednak nie udało. Rysownik nadal zaskakuje i nie wpada w pułapkę własnych schematów, nie odstając przy tym od klimatu historii.

Strona komiksu Deadly Class tom 9: Maszyna do kości

Deadly Class tom 9: Maszyna do kości to duże zawirowanie fabularne, większe nawet od pamiętnego zakończenia roku, po którym Marcus był oficjalnie trupem. Remenderowi wyszło ono lepiej niż dobrze i kolejny raz ciężko jest przewidzieć, jak dalej potoczy się fabuła. Może to oznaka pewnego znudzenia komiksami Marvela i DC, choć sądzę, że raczej spadek formy obu gigantów, ale serie jak Deadly Class, posiadające podobne walory rozrywkowe, wciągają bardziej i oferują czytelnikowi więcej. Są prawdziwsze i nieprzesiąknięte bezmyślną efektownością. Remender rozwija skrzydła, gdy w twórczym szale zmienia wszystko, a Craig nadaje temu kształtów. I to ma miejsce tutaj, dlatego też dziewiąty tom jest jednym z najlepszych.


Okładka komiksu Deadly Class tom 9: Maszyna do kości

Tytuł oryginalny: Deadly Class Vol. 9: Bone Machine
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Wesley Craig
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Wydawca: Non Stop Comics 2022
Liczba stron: 130
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?