W finale poprzedniego tomu Marcus i jego rosyjski byczek-oprawca Wiktor stają do ostatecznej konfrontacji. Remender postawił jednak przedłużyć tę wojenkę i dorzucił do kotła Yakuzę. I od tej pory dostajemy czysty chaos rodem z lat 80, brutalniejszy, ciekawszy i w nieco millerowskim stylu. Gdzieś tam bowiem można dojrzeć fascynację Wesa Craiga pewnymi aspektami twórcy Powrotu Mrocznego Rycerza i to nie tylko w tym albumie. Nie zabrakło też miejsca na ukochane przez Remendera wątki personalne, w których Marcus tradycyjnie już przoduje, tym razem okazując wielkie serduszko dla wszystkich.
W tym punkcie trochę nawet zapachniało mi shonenami i „mocą przyjaźni”, zmazującą wszelkie winy i przełamującą każdą trudność. Ale jakoś spłynęło to po mnie, ale wzbudziło nostalgię do klasyków anime. Gdyby się nawet głębiej zastanowić, to Deadly Class w postaci japońskiej animacji byłoby lepsze niż film aktorski Netflixa. Pomijając wszystkie mankamenty serialu, to kreskę Wesa Craiga, tworzącą całą dynamikę i soczystość komiksu, oddać może jedynie animacja. A motyw szkoły nastoletnich zabójców, podlany solidnie nadnaturalnym miejscami przerysowaniem w sferze bitewnej, jest zbliżony do tego, co tworzą panowie Masashi Kishimoto czy Tite Kubo, może jedynie w bardziej ugrzecznionej wersji.
Czy Deadly Class to komiks dla młodzieży? Tak, gdyż niektóre problemy i słabości bohaterów są uniwersalne dla ludzi w ich wieku, niezależnie w jakiej dekadzie się wychowywali. Gdybym był boomerem zacząłbym coś biadolić o smartfonach, ale nawet media społecznościowe i całe to sieciowe życie nie zmieniło nastolatków tak, aby byli oni zupełnie innymi istotami. Zakochują się, popełniają głupoty, mają własną wizję przyszłości i tożsamość. Co prawda nie jest to komiks hiperrealistyczny, więc mordobicie z meksykańskimi i japońskimi gangami odpada, ale rozterki i roszady miłosne nie są wcale przesadzone.
Rick Remender lepiej radzi sobie w dającym większą swobodę twórczą Image Comics niż w Marvelu, choć i tam dawał pokazy talentu. Non Stop Comics zauważyło ten fakt i nieprzerwanie bombarduje nas jego komiksami, z czego tylko możemy się cieszyć. W oryginale Deadly Class powoli zmierza ku końcowi, ale przed nami jeszcze kilka albumów. Deadly Class tom 7: Miłość jak krew to powrót do standardowego, błyskawicznego tempa akcji, będący swoistym przebudzeniem z zamieszania po zgonach kilku kluczowych postaci i przetasowaniach na szczycie King’s Dominion. Choć na pierwszy rzut oka zmiany wydawały mi się zbyt radykalne, na tym etapie widać jasno cele, jakie wówczas miał w tym Remender.
Tytuł oryginalny: Deadly Class Vol.7: Love Like Blood
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Wesley Craig
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Wydawca: Non Stop Comics 2021
Liczba stron: 120
Ocena: 80/100