Zebrane tu krótsze odcinki pierwotnie ukazywały się w formie cyfrowej, potem trafiły do albumu w twardej oprawie, a dzięki wydawnictwu Egmont możemy postawić je na półce obok pozostałych tomów w języku polskim. Założenia serii się nie zmieniły – mamy tu ujęcia różnych postaci radzących sobie z kryzysem armii nieumarłych, starających się ocalić nie tylko niewinnych ludzi, ale i samych siebie.
W DCeased – Nadzieja na końcu świata śledzimy losy tych, którzy przeżyli, nawet jeśli wiemy, że nie potrwa to długo. Jimmy Olsen doświadcza ataku nieumarłych podczas wizyty w redakcji. Damian Wayne dowiaduje się o śmierci ojca i przywdziewa strój Batmana oraz decyduje się skorzystać z pomocy swojej zabójczo niebezpiecznej matki. Superman i Wonder Woman łączą siły z Lexem Luthorem, jednocześnie zastanawiając się, czy należy wykorzystać moc Człowieka ze Stali żeby rozwiązać problem, co jednocześnie wiążę się z pozbawieniem życia tysięcy istot zakażonych równaniem antyżycia.
Taylor prowadzi fabułę poszczególnych odcinków na podobnym poziomie, co w poprzednich odsłonach serii, zmianie natomiast uległy osoby na stanowiskach rysowników. DCeased – Nadzieja na końcu świata to dzieło dużej grupy artystów, chociaż nazwiska większości z nich (może poza Dustinem Nguyenem i Carminem Di Giandomenico) nie powiedzą wiele polskim czytelnikom. Poziom rysunków jest więc nieco nierówny i mam wrażenie, że nieco gorszy niż w przypadku poprzednich tomów. Jest nieco zbyt kolorowo i cukierkowo, za mało tu mocnych i zapadających w pamięć scen, z których słynęły pierwsze albumy.
DCeased – Nadzieja na końcu świata to taki typowy zapychacz, który bazuje na koncepcji nieźle przyjętej przez czytelników, co oznacza, że twórcy chcieli kuć żelazo póki gorące i odciąć tyle kuponów, ile się da. Oczywiście nie poszli po linii najmniejszego oporu i starali się w kilku miejscach zaskoczyć czytelników, zadbali o humor i umiejętnie wykorzystali postacie z drugiego i trzeciego planu. Rozwaliła mnie na przykład przekomiczna scena, w której Damian kradnie niewidzialny odrzutowiec. Chociaż to jedynie krótki gag, nie pamiętam kiedy ostatnio tak parsknąłem podczas lektury.
Nie ma co ukrywać, że mamy do czynienia z najsłabszą póki co odsłoną dobrej serii, ale z pewnością nie jest to gniot godny pominięcia. Ponieważ DCeased rozrasta się już na tyle, że na pewno doczekamy się kolejnym albumów, konieczne stało się dopowiedzenie losów pewnych postaci. A że uniwersum DC ma ich wiele, możliwości, jakie otrzymał Tom Taylor są praktycznie nieskończone. Głęboko wierzę w to, że zdoła jeszcze je wykorzystać, nawet jeśli Nadzieja na końcu świata stanowi próbę niespecjalnie udaną. Warto też dodać, że przed lekturą wypadałoby zapoznać się z poprzednimi odsłonami – w przeciwnym wypadku obcowanie z tym komiksem może mijać się z celem.
Tytuł oryginalny: DCeased – Hope at World’s End
Scenariusz: Tom Taylor
Rysunki: Marco Failla, Renato Guedes, Carmine Di Giandomenico, Karl Mostert, Daniele Di Nicuoli, Dustin Nguyen, Trevor Scott, Jon Sommariva
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 176
Ocena: 60/100