Czarny Młot: Odrodzenie tom 1 – recenzja komiksu

Czarny Młot był pierwszym dziełem Jeffa Lemire’a, jakie poznałem i objawieniem, które porównałem nawet do kultowych Strażników. I do dziś twierdzę, że historia herosów na farmie to opowieść niemal dorównująca legendzie Moore’a i Gibbonsa. Co paradoksalnie kładzie się powoli cieniem na jej jakości. Zachłanny rynek komiksowy wyciąga coraz więcej ze świata Jeffa Lemire’a, który zdaje się nie być uniwersum zdolnym do niekończącego się rozrostu. O ile spin-offy stanowią miękkie dodatki do głównej linii fabularnej, tak Czarny Młot: Odrodzenie tom 1 pcha cykl na niebezpieczne terytoria.

Strona komiksu Czarny Młot: Odrodzenie tom 1

Od ostatnich wydarzeń mijają dwie dekady. Lucy, aktualnie nosząca miano Czarnego Młota, prowadzi rodzinne życie rodem z wyobrażeń o amerykańskiej klasie średniej. Nie jest aktywna na polu superbohaterskim, oddając tę robotę innym. Przedwieczne prawidła światów peleryniarskich nie pozwalają jednak na wypoczynek herosom jej klasy. A im bardziej ktoś taki próbuje się im opierać, tym bardziej przeznaczenie daje mu w nos…

Marvel i DC produkują komiksowe tasiemce i rozumiem to z punktu widzenia marketingowego. Jako fanowi niektórych postaci nawet mi się podoba. Ale już Czarny Młot to coś zupełnie innego. Świat przedstawiony jest pastiszem, zabawą konwencją superbohaterską i ich autorską interpretacją. Nie jest to może powiew świeżości, wszak przed Lemire’em to samo czynili Moore czy Kirkman. Moc tej idei tkwi jednak w duszy autora, co jest zarówno jej mocną stroną, jak i słabostką. Z jednej strony dostajemy coś niepowtarzalnego, ale i dobrze znanego. Z drugiej sukces kusi… Chciałoby się tu dopisać coś jeszcze, tam podkoloryzować. I w efekcie dostajemy dzieło nie tyle co złe, ale będące mniej spektakularnym następcą oryginału.

Strona komiksu Czarny Młot: Odrodzenie tom 1

W albumie Czarny Młot: Odrodzenie tom 1 dostajemy wszystko to, co znamy, ale w innym sosie. I jest to dobre, ale mam wrażenie, że cykl skręcił w zupełnie innym kierunku, co powinien. A może to kwestia tego, że Lemire jest dość flegmatycznym scenarzystą i nie ceni słynnej maksymy Hitchcocka, rozwijając swe wizje powoli? Zwłaszcza w sequelach, czego innych przykładem jest Ascender. Kolejne tomy rozwiną co ciekawsze wątki, a osobiście czekam na solowy album ze Skulldiggerem. Ukłony kanadyjskiemu twórcy należą się również za rozwój tytułowej bohaterki, która ze zdominowanej przez Abrahama Slama i spółkę córki wielkiego herosa sama przeistoczyła się w pełnoprawną heroinę, do tego z tym, co najlepsze w jej fachu, czyli skomplikowanym życiem prywatnym.

Czarny Młot na początku wizualnie był domeną Deana Ormstona i to jego niecodzienna kreska nadawała wszystkiemu niecodziennej atmosfery. Zamknięci w ograniczonym świecie herosi musieli wyglądać inaczej niż ich muskularni koledzy, a przy tym jakoś ich przypominać. Uniwersum poszerzali dalej autorzy jak Max Fiumara czy Dave Rubin – również rozumiejący specyfikę świata masek i peleryn, ale nie należący do nudnego mainstreamu. Caithlin Yarski zdaje się być pomiędzy twórczą, indywidualną wizją, a tym, co dobrze znamy z plansz plakatowych rysowników superbohaterskich. Perfekcyjnie pasuje to do charakteru tego tomu. Nadal jest ciekawie, ale coś się zmieniło, niczym w rodzinnym domostwie po powrocie po wielu latach.

Strona komiksu Czarny Młot: Odrodzenie tom 1

Czy kontynuacja Czarnego Młota ma sens? Przekonamy się zapewne w finale tej serii, bo Lemire nie ma w zwyczaju wykładać wszystkich kart na stół już na początku rozdania. Nie czuję jednak już tej marki tak, jak na początku. Niby wszystkie najważniejsze elementy składowe zostały zachowane, ale nawet najlepsza opowieść ciągnięta w nieskończoność staje się ciężarem. Zwłaszcza, gdy wydawało się, że stoi ona w opozycji do tasiemcowych serii Marvela i DC. Lemire otrzymuje mój kredyt zaufania, zwłaszcza za Skulldiggera i nową ścieżkę dla głównej bohaterki, ale w kolejnych tomach liczę na rozrywkę równie zaskakującą, co na początku przygody z bohaterami Spiral City.


Okładka komiksu Czarny Młot: Odrodzenie tom 1

Tytuł oryginalny: Black Hammer Vol 5: Reborn part 1
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Caithlin Yarski
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 112
Ocena: 75/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?