Criminal tom 4 – Zły czas, złe miejsce/Parszywy weekend

Criminal kochają chyba wszyscy – nie tylko czytelnicy komiksów, ale i ci pełniący rolę krytyków i recenzentów. Ed Brubaker i Sean Phillips to duet niemal idealny i jeśli potrzeba kogoś do stworzenia mocnego, bezpardonowego kryminału, to lepszych ekspertów raczej nie znajdziemy we współczesnym światku komiksowym. Criminal tom 4 – Zły czas, złe miejsce/Parszywy weekend to powrót autorów po pięcioletniej przerwie i zmianie wydawcy, zbierający zeszyty stworzone w 2016 i 2019 roku. Sprawdzam, czy trzymają równie wysoki poziom, co trzy poprzednie odsłony.

Zły czas i Złe miejsce to tak naprawdę dwie wynikające z siebie opowieści osadzone w drugie połowie lat 70 i skupiające się na relacji Teega Lawlessa z jego młodziutkim wówczas synem Tracym, którego znamy z poprzednich tomów jako bezwzględnego twardziela z zasadami. Teeg, również skądinąd nam znajomy, to szumowina jakich mało, jednocześnie drobny cwaniaczek i brutalny morderca, który nie cofnie się przed niczym, żeby ocalić skórę. W ujęciu Phillipsa bardziej niż zwykle przypominał mi młodego Mickeya Donovana, odgrywanego przez Jona Voighta w serialu Ray Donovan. Brubaker ukazuje nam wyjątkowo szorstką relację ojca z synem w trakcie podróży po USA, przy okazji serwując nazbyt mocny festiwal przemocy, wykraczający nawet poza standardy przecież i tak dosadnej serii, jaką jest Criminal. Przekroczona została tu pewna umowna granica, o którą do tej pory autorzy tylko się ocierali.

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/460/881/460881/1617028965/800.jpg

Strona komiksu Criminal tom 4 – Zły czas, złe miejsce/Parszywy weekend

Obie opowieści (a także kolejną, ale o tym później) spaja motyw komiksu. Ot taka incepcja, ponieważ zarówno Teeg, jak i Tracy lubią sobie poczytać obrazkowe historie. Te z czasów, w których osadzono fabułę były tanie i miały swoją kiczowatą specyfikę, zatem perypetie obu bohaterów przeplatają się z utrzymanymi w bladej sepii krwawymi i ociekającymi seksem fragmentami przygód Zangara Dzikusa (taki Conan Barbarzyńca) czy… Kła – Wilkołaka Kung-Fu. Phillips z pewnością bawił się doskonale rysując te szaleństwa skutecznie stylizowane na lata 70 – nie oszukujmy się, przygody Kła pewnie wszyscy byśmy chętnie poczytali. Ale nie powstały one wyłącznie dla zabawy – wydarzenia w nich opisane zgrabnie przenikają się z narracją Brubakera o naszych bohaterach.

Parszywy weekend idzie o krok dalej w kwestii nawiązań do komiksów. Akcja została osadzona w 1997 roku. Jeden z niewidzianych od drugiego tomu znajomych dostaje pod opiekę Hala Crane’a, który – tak się składa – jest jednym z autorów obrazkowych opowieści o wspomnianym już wyżej Zangarze. Okazuje się, że powszechnie uznawane za introwertyczne środowisko komiksiarzy pełne jest lepiej lub gorzej skrywanych uraz, mściwych motywacji i po prostu zbrodni, o czym szybko się przekonamy.

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/460/882/460882/1617028965/800.jpg

Strona komiksu Criminal tom 4 – Zły czas, złe miejsce/Parszywy weekend

Parszywy weekend to coś bliższego tej magicznej formule, za jaką pokochaliśmy Criminal. Mamy tu bardziej pogłębioną psychologię postaci, nawet tych najbardziej odpychających, mamy gorzkie zakończenie, jest trochę humoru. W opowieści o komiksowym światku jest sporo nostalgii o świecie starych mistrzów, którzy już dawno odeszli i niekoniecznie w glorii, chwale i bogactwie. Czytając tę opowieść możemy odnieść wrażenie, że gwiazdy komiksu to bardzo nieszczęśliwi ludzie.
Jako ciekawostkę warto podkreślić, że kolory w tej historii położył Jacob Phillips. Nazwisko brzmi znajomo? Nie mylicie się, Jacob jest synem rysownika serii. Młody Phillips stosują nieco bardziej pastelową paletę barw, wprowadzając do opowieści luźniejszy klimat.

Criminal tom 4 – Zły czas, złe miejsce/Parszywy weekend to wciąż kawał świetnego komiksu, ale jest on chyba najgorzej przemyślany i najbardziej ubogi w treść ze wszystkich dotychczasowych wydanych pod tym szyldem albumów. Opowieść drogi o ojcu i synu ma swoje lepsze momenty, szczególnie kiedy historia koncentruje się na dziecku powoli odzieranym z niewinności, ale jednocześnie brak jej dobrze zarysowanej, zamkniętej konstrukcji fabularnej, jakiejś zagadki, głębi i przewrotnego zakończenia – czyli tego, do czego bardzo mocno przyzwyczaiły nas praktycznie wszystkie poprzednie opowieści. Również drugiej części brakuje pazura, kropki nad „i”, która zostawiłaby nas z rozdziawioną szczęką.

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/460/883/460883/1617028965/800.jpg

Strona komiksu Criminal tom 4 – Zły czas, złe miejsce/Parszywy weekend

Ale chciałbym, aby wybrzmiało jedno: nawet najsłabszy odcinek takiej serii jak Criminal to wciąż wysoki poziom, nieosiągalny dla szeregu innych tytułów. Brubaker i Phillips stworzyli swoje mikrouniwersum, zaludnili je żywymi postaciami, w większości bardzo ciekawymi historiami, a na koniec zamieszali w kotle tak mocno, że wszystkie części składowe dryfują obijając się o siebie. Jeśli więc jesteście fanami tego świata, nie wyobrażam sobie, byście mogli pominąć Criminal tom 4 – Zły czas, złe miejsce/Parszywy weekend.


https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/460/884/460884/1617028966/800.jpg

Okładka komiksu Criminal tom 4 – Zły czas, złe miejsce/Parszywy weekend

Tytuł oryginalny: Criminal vol 7: Wrong Time, Wrong Place/Criminal: Bad Weekend HC
Scenariusz: Ed Brubaker
Rysunki: Sean Phillips
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Mucha Comics 2021
Liczba stron: 176
Ocena: 75/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?