Coś zabija dzieciaki tom 2 – recenzja komiksu

James Tynion IV często współpracuje ze Scottem Snyderem, czego owocami są Wieczny Batman czy Batman Metal. Gdy jednak patrzę na ich solowe dzieła, nie mogę pojąć jakim cudem panowie się dogadują. Snyder ma swoją manierę i nawyki, ale potrafi stworzyć bardzo dobrego. Tymczasem Tynion IV zbliża się do tego punktu, ale coś nieuchwytnego hamuje jego scenariusze. Przegadanie i rozmnożenie niepotrzebnych wątków do granic możliwości? Brak konsekwencji? Na pewno nie należy on do tej samej klasy, co twórca Amerykańskiego wampira. Aczkolwiek Coś zabija dzieciaki to historia, w której pojawia się sporo argumentów na to, że Tynion IV to autor rozwijający się, gdy dać mu nieco więcej swobody.

Strona komiksu Coś zabija dzieciaki tom 2

Potwory zneutralizowane, a ich pogromczyni – Erica – miała w tym udział większościowy. Po takich przygodach nie można jednak z dnia na dzień wrócić do tego, co wcześniej. Lokalna społeczność liże rany, ale staje się bardziej znerwicowana i nieufna. Autor sporo czasu poświęca właśnie cywilom, którzy mają do powiedzenia równie wiele, co ci, którzy polują na mroczne bestie. Ale Coś zabija dzieciaki tom 2 nie staje się obyczajówką. Tynion IV konstruuje swój świat na wiarygodnych fundamentach, choć ciągnie go do nadnaturalności i problemy obywateli Archer’s Peak są jedynie częścią całości.

Gdy porównamy amerykańskie małe miasteczka do polskich, nie trudno dziwić się Andrzejowi Bursie, że nie chciał pisać reportaży o perspektywie ich rozwoju. Ten sielski klimat, hermetyczna społeczność i jeśli dodamy do tego umiejscowienie akcji w latach 80 czy 90, to mamy materiał pod zarówno familijną opowiastkę, sympatyczne SF, jak i klimatyczny horror. Tynion IV dobrze to wykorzystuje, choć nie tak sprawnie, jak choćby mistrz King. Coś zabija dzieciaki to historia nastawiona na grozę, ale nacisk głównie położony jest na komiksową przygodowość. Przypuszczam, że gdyby nie Dell’Edera, seria ta straciłaby sporo ze swego charakteru, ale dzięki jego planszom, zwłaszcza tym mrocznym, zapisała się kilkoma kadrami w mojej pamięci.

Strona komiksu Coś zabija dzieciaki tom 2

Coś zabija dzieciaki tom 2 pokazuje, że Erica nie wzięła się znikąd. Stoi za nią pewna organizacja, która zaczyna się upominać o swoje. Co prawda bliżej im do ekskluzywnego klubu świetnie wyszkolonych wojowników, niż do surowego cechu wiedźmińskiego, ale po drugim tomie i pod wpływem samego wyglądu protagonistki skojarzenia ze Stranger Things ustępują konotacjom z Sapkowskim. Stanowi to fajną bazę pod dalsze rozwijanie serii i być może nawet coś więcej. Erica może stać się zalążkiem czegoś ciekawego. Wszak czy tak nie stało się z Czarnym Młotem Lemire’a, pozornie zamkniętą historią?

Strona komiksu Coś zabija dzieciaki tom 2

Coś zabija dzieciaki to materiał na genialną opowieść, lecz potencjał nie został tu w pełni wykorzystany. Tynion IV to typ człowieka, który wsiadając za kierownicę sportowego bolidu, jedzie pięćdziesiątką. Autor boi się lub z jakichś tajemniczych przyczyn nie potrafi wybić się ponad bezpieczny poziom. Coś zabija dzieciaki tom 2 budzi nadzieje na rozwinięcie wątków związanych z Ericą, wychodzących nieco poza ramy małomiasteczkowej grozy. Przede wszystkim to opowieść dla fanów dreszczyku bez wielkiej ilości mroku i bagażu gatunkowego. Opowieść idealna na wypoczynek, jednocześnie niepozwalająca się rozleniwić, ale nie wpędzająca w otchłań.


Okładka komiksu Coś zabija dzieciaki tom 2

Tytuł oryginalny: Something is Killing the Children Vol. 2
Scenariusz: James Tynion IV
Rysunki: Werther Dell’Edera
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Wydawca: Non Stop Comics 2021
Liczba stron: 144
Ocena: 70/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?