Catwoman – Samotne miasto – recenzja komiksu

Tzw. elseworldy wydawane w ramach DC Black Label, czyli opowieści niezwiązane, lub luźno połączone z kanonem i bieżącymi wydarzeniami z superbohaterskich serii, pozwalają tworzącym je artystom na popuszczenie wodzów wyobraźni. Tak też uczynił Cliff Chiang (Paper Girls, Wonder Woman) w swoim bardzo autorskim albumie Catwoman – Samotne miasto, w którym to po raz kolejny wybierzemy się w niedaleką przyszłość, aby zobaczyć, jak mogły potoczyć się losy naszych ulubionych bohaterów.

Amerykański artysta ma duże doświadczenie w tworzeniu komiksów, które zbierał pod okiem najlepszych twórców i redaktorów Vertigo czy DC Comics. Być może właśnie dlatego mógł pozwolić sobie na samodzielne stworzenie takiej opowieści – Chiang napisał scenariusz, przygotował rysunki, nałożył kolory, a także własnoręcznie zaprojektował okładki do miniserii. Jak dowiadujemy się z krótkiej notki redaktora Chrisa Conroya, twórca nie pominął żadnego z etapów, w żadnym momencie nie poszedł na skróty i tę jakość widać na praktycznie każdej stronie tego albumu.

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/008_CatwomanSM.jpg

Strona komiksu Catwoman – Samotne miasto

O czym jest Catwoman – Samotne miasto? Akcja osadzona została dekadę po wydarzeniach zwanych Nocą Błazna, w której to Joker, przypuszczając kolejny atak na Gotham, doprowadził do śmierci obrońców miasta. Tak, Batman, Nightwing czy komisarz Gordon… nie żyją. Catwoman trafia natomiast do więzienia, z którego wychodzi po 10 latach od pamiętnych, dramatycznych i brutalnych wydarzeń.

Selina Kyle czuje w kościach swój wiek. Jest po pięćdziesiątce, nieco schorowana i bez formy. Trudno jej odnaleźć się w mieście, w którym obowiązuje godzina policyjna, a batgliny dowodzone przez burmistrza Harveya Denta (!) trzymają wszystko i wszystkich w ryzach. Nie ma już zamaskowanych obrońców prawa, ale i złoczyńcy zniknęli z ulic Nowego Gotham. Miast jest znowu (a może po raz pierwszy?) bezpieczne. Czy aby jednak na pewno?

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/041_CatwomanSM.jpg

Strona komiksu Catwoman – Samotne miasto

Złodziejka zawsze pozostanie złodziejką – tak mówiono o Catwoman. Ta jednak uaktywnia się wyłącznie w jednym celu – chce poznać tajemnicę Orfeusza, o której w ostatnich chwilach życia opowiedział jej umierający Batman. Czy uda jej się poznać sekrety jaskini Nietoperza? Czy sojusze zawiązane z takimi gwiazdami zbrodni jak Riddler, Killer Croc czy Poison Ivy mogą przyczynić się jeszcze do czegoś dobrego? Przekonamy się o tym podczas lektury albumu Catwoman – Samotne miasto.

Powiedzmy sobie szczerze – nie byłoby tego albumu przez inspiracji twórczością takich legend jak Frank Miller czy Darwyn Cooke. Chiang bawi się charakterami i wizerunkami doskonale znanych postaci, pozwalając sobie na niedaleki wybieg w przyszłość. Używa też znanych środków wyrazu, takich jak często wykorzystywane chociażby w Powrocie Mrocznego Rycerza relacje medialne. Mamy tu trochę akcji (ale nie przesadnie dużo), trochę polityki i trochę refleksyjnego spojrzenia na całą mitologię Batmana i Gotham. Wypada to ciekawie, chociaż nie jest tak porywające jak dzieła wspomnianych wyżej mistrzów.

https://alejakomiksu.com/gfx/plansze/074_CatwomanSM.jpg

Strona komiksu Catwoman – Samotne miasto

Najlepsze w Catwoman – Samotne miasto są relacje między postaciami. Killer Croc wypada świetnie jako mięśniak przesiadujący w barach, ale tęskniący za swoją przeszłością króla zbrodni. Selina wdaje się w przelotny romans z Edwardem Nygmą, jednocześnie trenując jego córkę. Barbara Gordon kandyduje w wyborach na burmistrza, wciąż starając się wejść w buty swojego wielkiego ojca. Harvey Dent za wszelką cenę próbuję utrzymać władzę w mieście, jednocześnie walcząc z rozdzierającym go na pół szaleństwem.

Niby to wszystko już gdzieś było, niby nie znajdziemy tu nic odkrywczego, ale jednak komiks Chianga czyta się bardzo dobrze. Dystopijna wizja miasta znakomicie łączy się z rozważaniami o przemijaniu i nieubłaganym upływie czasu. Na każdym kroku czuć, że Cliff Chiang rozumie uniwersum Batmana, czuje postacie, bawi się nimi. Do pełni szczęścia zabrakło tylko jakiegoś pazura, jakiegoś mocnego momentu, czegoś, co wspominałbym długo po odłożeniu komiksu na półkę. Tu niestety tego nie ma, są za to wyraziste i ciekawe detale.

Catwoman – Samotne miasto to komiks autorski, ze wszystkimi tego zaletami i wadami. Najwięksi fani Seliny i ogólnie świata DC Comics znajdą tu liczne nawiązania i easter eggi, co zdecydowanie zaliczam na plus. Główny trzon historii jest prosty i mało spektakularny, ale całkiem wiarygodny i bardzo pasuje do postaci wybranych przez autora do głównej obsady. Mamy tu do czynienia z komiksem dobrym, miejscami bardzo dobrym, ale w żadnej mierze nie wybitnym, ale pominięcie go byłoby niewybaczalnym błędem – potrzebujemy autorskich wizji, bo nawet jeśli nie są przesadnie oryginalne czy świeże, pomagają się wyrwać z kanonu chociaż na chwilę. A wizja przyszłości Gotham w wykonaniu Chiana jest dużo lepsza niż w takim Stanie przyszłości.


https://alejakomiksu.com/gfx/okladki/CatwomanSM.jpg

Okładka komiksu Catwoman – Samotne miasto

Tytuł oryginalny: Catwoman: Lonely City
Scenariusz: Cliff Chiang
Rysunki: Cliff Chiang
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Egmont 2023
Liczba stron: 224
Ocena: 80/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?