Bloodshot: USA – recenzja komiksu

Wydawnictwo KBOOM trafiło w dziesiątkę wypuszczając na rynek pozycje ze świata Valiant. Pomimo bombardowania Marvelem i DC, świat ten odnalazł swoją niszę i zdobył oddane grono czytelników, chociaż można w nim znaleźć kilka podobieństw do bardziej rozbudowanych uniwersów większych stajni. Bloodshot wydaje się kimś w typie Wolverine’a, z jego wojskową przeszłością jako eksperymentalna żywa broń i zdolnością do błyskawicznej regeneracji. Jeff Lemire, na łamach pięciu już tomów jego solowej serii, stara się nadać bohaterowi barw, nie porzucając przy tym akcji godnej prawdziwego zabijaki.

Strona komiksu Bloodshot: USA

W poprzednim tomie Ray Garrison odkrywa, że nie jest jedynym człowiekiem noszącym miano Bloodshota. Projekt „Duch” działał przez wiele dekad, począwszy od II Wojny Światowej, poprzez Wietnam czy okres Zimnej Wojny. Między nadzwyczaj bladymi osobnikami nie dochodzi jednak do konfliktu większego niż utarczki pokoleniowe, gdyż na głowie mają o wiele większe zagrożenie. Udaje im się zbiec z miejsca odosobnienia, lecz nie uciec niejakiej Deathmate. Akcja przenosi się do Nowego Jorku, a jak wskazują wszystkie prawidła popkultury, to miasto jest najlepszą lokalizacją na katastrofę. Włodarze projektu „Duch” rozsiewają nanity w Wielkim Jabłku, które przy liczbie jego mieszkańców staje się miejską areną walk.

Bloodshot, ‘zgodnie z nazwą, jest dość krwawy, co nie znaczy, że bohaterowie to dymiący nienawiścią rzeźnicy. Garrison i koledzy sieją zamęt i wtórują im w tym inni herosi, ale bez skomplikowanych relacji z kobietami Raya seria wydawałaby się uboższa. Zwłaszcza że Lemire pozwolił sobie na odważny krok, który może odmienić przyszłość Bloodshota. Kanadyjczyk kontynuuje też w nieco zabawny sposób wątek różnic pokoleniowych między nosicielami nanitów i Valiant ma teoretycznie pole do popisu przy hipotetycznym rozwijaniu Bloodshotów z różnych epok. Tak przynajmniej postąpiłaby konkurencja, choć pisząc te słowa, sam zastanawiam się, czy to dobra rekomendacja…

Strona komiksu Bloodshot: USA

KBOOM to solidny wydawca i do tego różnorodny. Tegoroczne zapowiedzi również ekscytują, ale wciąż marzy mi się jakiś klasyczny tytuł od Valianta. Bloodshot: USA. świetnie pokazuje dlaczego. Choć zapewne część z was zrobiła sobie mały research dotyczący niektórych postaci, to Ninjak czy Livewire zasługują na więcej czasu, być może w solowych seriach. To absolutnie nie wada omawianego komiksu, ale wyobraźcie sobie lekturę Wojny domowej czy Kryzysu na nieskończonych ziemiach znając zaledwie garstkę herosów. Frajda wciąż pozostaje, lecz tuż obok lekkiego niedosytu.

Ciekawie zbudowany jest główny badass. Niejaki Kozol to typ mistrza marionetek, który z cienia marzy o obsadzeniu najważniejszych stanowisk swoimi ludźmi (Lemire pozwolił sobie tu na małą złośliwość w stronę Donalda Trumpa) i lubuje się w zarządzaniu poprzez kryzys i chaos. Pomysł z zainfekowanym Nowym Jorkiem, choć trąci kalką, po wymieszaniu z resztką wątków wyszedł autorowi całkiem zgrabnie. Sądzę nawet, że miał potencjał na coś większego. Zakończenie sugeruje nadejście kolejnego antagonisty i w świetle zmian w życiu osobistym Raya Garrisona, jego wątek może okazać się obiecujący.

Strona komiksu Bloodshot: USA

Bloodshot: USA to historia godna całej serii, choć nie będącą tą najlepszą. Ciekawie jest przeczytać niezobowiązujące superhero, które nie niesie ze sobą całego bagażu wydarzeń, ale nie jest też zawieszoną w pustce historią. Tym bardziej, jeśli miejscem akcji jest Nowy Jork, mieszkańcy są opętani morderczym szałem, a makiaweliczny łotr ma wschodnioeuropejsko brzmiące nazwisko… Oby KBOOM dało nam więcej Valianta, bo choć ta gałąź komiksu jest u nas najbardziej obfita w owoce, to ta interpretacja superludzi ma swój charakter, równocześnie nie będąc przekombinowana, ani nadto ciężka. Kolejna historia w ramach tytułów z Valianta będzie tak zwanym eventem i ciekaw jestem, jak w tej materii prezentuje się to uniwersum.


https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/455/506/455506/1612437591/800.jpg

Okładka komiksu Bloodshot: USA

Tytuł oryginalny: Bloodshot: U.S.A. #1-4 , Bloodshot: Reborn #0
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Doug Braiwaithe
Tłumaczenie: Adam Rzatkowski
Wydawca: Wydawnictwo KBOOM 2021
Liczba stron: 140
Ocena: 75/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?