Batman: Wyjątkowo mroczna noc rozpoczyna się obiecująco, jak typowa mroczna opowieść sensacyjna. To mógłby być prolog kolejnego filmu Nolana czy Reevesa, albo VHS-owy akcyjniak, ale zamiast tego dostajemy trzyzeszytowy komiks w powiększonym formacie. Punktem wyjścia jest eskorta osobnika znanego jako EMP (Impuls Elektromagnetyczny) z Arkham do Blackgate. Potrafi on manipulować energią, a nawet wchłaniać impulsy prosto z czyjegoś mózgu, jednak jego moc jest niestabilna i w każdej chwili może wyrządzić krzywdę osobom postronnym. To niezły prolog. W gotowości są służby Gotham, sam Batman również bierze udział w eskorcie. Ale kroi się coś grubszego, bo na konwój z różnych powodów polują sprzysiężone gangi z całego miasta.
I właściwie cały komiks jest potyczką z rzeczonymi gangami i próbą przetransportowania EMP-a z punktu do punktu, co mogłoby stanowić udany koncept, ale w tym przypadku tak się nie stało. Gdzieś w tle mamy też udział jednego z klasycznym łotrów z panteonu wrogów Batmana oraz niezbyt dobrze zarysowaną intrygę dotyczącą pewnej kobiety, ale oba te wątki wydają się odklejone i niezbyt pasujące do reszty. Fabularne paliwo Batman: Wyjątkowo mroczna noc wystarczyłoby na jeden klasyczny zeszyt regularnej serii, a i tak nie byłaby to opowieść godna jakiegoś specjalnego roztrząsania i rozpamiętywania.
Wyjątkowo mroczna noc ma jednak drugą stronę, która potrafi zachwycić. Kto kiedykolwiek widział rysunki Jocka w Batmanie, który się śmieje albo Mrocznym odbiciu ten wie, że jego brudna, rozedrgana kreska pasuje do opowieści o Mrocznym Rycerzu, szczególnie tych mrocznych, unurzanych w szaleństwie i brutalnych. Szkot jednak nie radzi sobie ze scenariuszem tak dobrze jak z ołówkiem i to niestety widać w tym komiksie na każdym kroku. I chociaż akcji jest tu sporo, a zmagania z upływającym czasem i coraz bardziej słabnącym organizmem mają swoje lepsze momenty, to ostatecznie mamy do czynienia z komiksem co najwyżej przeciętnym.
A szkoda, bo czuć tu wyraźnie zmarnowany potencjał na duszną, gwałtowną i trzymającą w napięciu opowieść. Fabuła jest prosta, za krótka, brak jej nie tylko głębi, ale i lepszego zarysu, kontekstu. Zamiast tego dostajemy atrakcyjnie wyglądającą historyjkę, o której zapomina się w kwadrans po zakończeniu lektury i odłożeniu komiksu na półkę, chociaż niektóre plansze, szczególnie te dwustronicowe, potrafią robić wrażenie i warto się na dłużej przy nich zatrzymać. To jednak nie jest najlepszy komiks Jocka, a już na pewno nie jest to jego najlepszy komiks o Mrocznym Rycerzu.
Batman: Wyjątkowo mroczna noc to komiks do bardzo szybkiego przeczytania i zapomnienia, a szkoda, bo jakość wydania, powiększone plansze, intrygujące rysunki i stosunkowo szybka premiera względem debiutu w USA mogły składać się na ważne komiksowe wydarzenie. Gacek może i jest gwarancją popularności i dobrej sprzedaży, ale niestety twórcom tworzącym jego przygody zdarzają się i wpadki i słabsze dzieła. Nawet artystom takiego kalibru jak Jock.
Tytuł oryginalny: Batman: One Dark Knight
Scenariusz: Jock
Rysunki: Jock
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2023
Liczba stron: 168
Ocena: 60/100