Batman: Ego to jeden z pierwszych „poważnych” komiksów z Batmanem, jakie poznałem. W tym wydaniu sentyment połączył się więc z podziwem wobec kunsztu autora. Oto Batman, czy może raczej Bruce Wayne, po traumatycznych wydarzeniach związanych ze śmiercią jednego z pomagierów Jokera zaczyna zadawać sobie pytania o sens swej misji. Nie są to przemyślenia niewnoszące nic, bo oczom miliardera ukazuje się jego nietoperzowe alter ego, bardziej przypominające demona niż człowieka w stroju latającego szczura. Cooke wciąga czytelnika w dialog, w którym oba wcielenia na zmianę spychają się do narożnika, a sam finał to nie tyle co kompromis, a ofiara ponoszona codziennie przez dwie tożsamości Bruce’a.
Historia ta, jak i pozostałe, przedstawiają sposób, w jaki Cooke interpretował Batmana. To nie post-Millerowski twór ani szalona autorska wersja. Cooke sięga do czasów, gdy Mroczny Rycerz krążył po mieście z pierwszym Robinem, a ich przeciwnikami byli w sporej mierze ludzie pokroju Jokera, Co wcale nie oznacza niewinnej, staroszkolnej przygody. Ego to oczywiście najmocniejsza historia, ale we wszystkich opowieściach znajdziecie płomień, który w wielu aktualniejszych historiach z Batmanem jest ledwie iskrą.
Wielki skok Seliny pojawił się już u nas na rynku i to nawet w ramach DC Deluxe. Ale w albumie poświęconym twórczości Cooke’a nie mogło go zabraknąć. Selina powraca do akcji po sfingowaniu własnej śmierci i niemal od razu rzuca się na głęboką wodę, upatrując spory łup należący do familii Falcone. To komiks będący pełnym akcji kryminałem z prawdziwą femme fatale w roli głównej, z nutką przygody rodem z kinowych superprodukcji.
Pomniejsze historie są czymś więcej niż przerywnikami i widać to zarówno w czarno-białych opowieściach jak Pomnik, ale i Mroczny rycerz na randce czy Deja vu. W pierwszej z nich za rysunki odpowiada Tim Sale, ale jeśli ktoś miałby zastąpić na chwilę Cooke’a to tylko artysta tego formatu. Jej treść przedstawia specyfikę miłosnej relacji Catwoman i Batmana lepiej niż Tom King na łamach całego swego runu. W każdej z tych krótkich form unosi się duch klasycznego Gotham, Batmana i czasu swoistej niewinności, jeśli można nazwać tak cokolwiek z udziałem Zamaskowanego Krzyżowca.
Cooke zaczynał swą przygodę z Batmanem od animacji, co jest silnie widoczne w jego pracach. Kadry są płynne, pełne ekspresji i wyróżniają się właśnie nieco kreskówkowym stylem. Określenie „kreskówkowe” jest niepełne, bo iluż to już artystów tworzy w stylu przypominającym animację, a przecież daleko im do Cooke’a. Nie wspominając o tym, że dla części z nich to chyba pójście na łatwiznę… Wielu powie, że w jego rysunkach dominuje noir i będzie to prawda, ale dodałbym jeszcze sporo inspiracji art deco i umiejętnego korzystania z dziedzictwa klasyki komiksu. To pierwsze widać w przestrzeni miejskiej Gotham, klasycznych amerykańskich wozach i innych detalach otoczenia. Ale żeby nie było, że tworzy on jednolicie, to w komediowej opowieści z Harley Quinn Zabić czas całość jest dużo lżejsza i odpowiednia do stylu popularnej antybohaterki.
Batman: Ego i inne opowieści to jedna z najlepszych pozycji DC Deluxe. Nie tylko lektura obowiązkowa dla fanów Batmana, ale piękny pokaz twórczości wspaniałego artysty. Darwyn Cooke zmarł w 2016 roku w wieku zaledwie 53 lat, pozostawiając wyrwę w sercach fanów i świata komiksu. W swej twórczości łączył wrażliwość i zrozumienie medium, pozostając indywidualnym w każdej ze swoich historii. Gdy większość autorów szuka sposobu na odciśnięcie swego śladu w opowieściach z Batmanem, Cooke tworzył niemal archetypowe komiksy z jego udziałem. Niemal, bo artysta tego formatu kreował wszystko na nowo, niepowtarzalnie i nawet utarte schematy w jego rękach transformowały w nieśmiertelne arcydzieła.
Tytuł oryginalny: Batman: Ego and other stories. The Deluxe edition
Scenariusz: Darwyn Cooke, Amanda Conner, Jimmy Palmiotti, Peter Grist
Rysunki: Darwyn Cooke, Tim Sale
T³umaczenie: Marek Starosta, Paulina Braiter, Jarosław Grzêdowicz, Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 272
Ocena: 90/100