Album rozpoczyna się historią Joshuy Williamsona, będącą zresztą częścią serii Liga Sprawiedliwości. Jej bohaterami nie są jednak sztandarowi herosi DC, a byli Nastoletni Tytani. Byli, bo Nightwing po utracie pamięci czy Cyborg po kosmicznych ekscesach nie zaliczają się już do najmłodszego pokolenia przebierańców DC, a przez to są postaciami dużo ciekawszymi niż dawniej. Ich zadaniem jest zniszczenie tronu Perpetui, a w drodze ku temu mogą liczyć na pomoc niegdysiejszego wroga. Williamson daje nam ciekawe widowisko w stylu podkręconego superhero i chciałbym, żeby poziom nie opadł w dalszych historiach w ramach cyklu, który w ostatnich tomach szorował po dnie.
Mnogość mrocznych i złych Batmanów z czasem trochę męczy, ale nie potrafię skrytykować Batmana Kurdebele, będącego miksem Nietoperza z Lobo. To szalona postać, wyjęta jakby z fanowskiego zeszytu małoletniego miłośnika Mrocznego Rycerza, ale w tym tkwi jej urok. Bo i sam Ważniak jest nie do końca na serio. Lobo otrzymuje tu zresztą swoje pięć minut i wykorzystuje je dobrze, choć można zauważyć, jak zmienił się on od czasu klasyków lat 90. To nadal przerysowany brutal o niespotykanej żywotności, ale pewne normy się zmieniły i najwyraźniej nawet Czarnianie muszą się ich trzymać. Antybohater odgrywa sporą rolę jak na mainstreamowy event i cieszę się, że autorom udało się skleić jego charakterek z superbohaterskim klimatem.
Batman Death Metal tom 3 to składak, w którym z głównej historii otrzymujemy jeden zeszyt. Wydanie to jest więc kompleksowe i wskazane, jeśli pragnie się zrozumieć szeroki kontekst opowieści. Niektóre zeszyty są absolutnie niezbędne i przekraczają granice standardowych tie-inów, a inne to ciekawe smaczki, jak choćby ponure opowiastki Króla Robina. Nie czuję w tym przepakowania treścią, a wręcz taka forma pozwala lepiej ujrzeć złożoność wizji Snydera. Byłoby dobrze, gdyby podobna tendencja przejawiała się w innych crossoverach, oczywiście tych prezentujących przynajmniej poziom tej historii i publikowanych w odpowiednim wydaniu.
Przez Batman Death Metal przewinęło się dotychczas wystarczająco wielu artystów, by obdzielić nimi kilka samodzielnych tytułów. I jak zwykle bywa przy takiej liczbie, poziom ich pracy bywał różny. Xermanico świetnie poradził sobie z przedstawieniem nieco postapokaliptyczych przygód z Nightwingiem w roli głównej. Interesujące są też prace rysowników z zeszytu Multiwersum, które się śmieje, składającego się z shortów o kolejnych światach z Mrocznego Multiwersum. Żaden z twórców nie wznosi się znacznie ponad przeciętność, za wyjątkiem może Grega Capullo, którego jest niewiele z oczywistych powodów.
Batman Death Metal tom 3 to kolejny etap dobrze skrojonej rozrywki ze świata DC, gdzie autorom udało się uniknąć patosu kryzysowej trylogii i to pomimo większej ogólnej skali wydarzeń. Album jest dynamiczny, nie zatrzymuje się na bełkotliwych mieliznach fabularnych, a co najważniejsze – jest krystalicznie czystą zabawą i twórcy nie próbują udawać, że tworzą coś innego. Trzeba też w końcu wspomnieć, że Scott Snyder jest tu jedynie dyrygentem całej orkiestry scenarzystów i pochwały należą się nie tylko jemu. Nie jest to ambitna rozrywka, ale mimo to jako historia z głównego nurtu utrzymuje pewien poziom i mam cichą nadzieję, że po wszystkim dostaniemy bonus w postaci Tales from the Dark Multiverse, czyli alternatywnych wersji najgłośniejszych historii DC w mroczniejszym wydaniu.
Tytuł oryginalny: Batman Death Metal. Tome 3
Scenariusz: Scott Snyder, Joshua Williamson i inni
Rysunki: Greg Capullo, Xermanico i inni
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 240
Ocena: 75/100