Balsamista tom 1
Balsamista tom 1

Balsamista tom 1 – recenzja mangi

Wydawnictwo Hanami ma wiele ciekawych propozycji mangowych w swoim katalogu, dlatego czasem warto wrócić też do tytułów wypuszczonych na rynek jakiś czas temu. Bez wątpienia jedną z takich mang jest Balsamista, czyli historia o mężczyźnie wykonującym ten nietypowy, tytułowy zawód.

Głównym bohaterem mangi Balsamista autorstwa Mitsukazu Mihara jest Mamiya Shinjuro. Młody mężczyzna od niedawna zajmuje się balsamowaniem zwłok. Zawód jest dość egzotyczny w Japonii, gdzie zdecydowanie bardziej popularne jest kremowanie zmarłych. Dodatkowo praca Mamiyi i to, że ma kontakt ze zwłokami, jest źle odbierany przez ludzi – uważają go za nieczystego, gdyż może na przykład przenosić choroby. Wielokrotnie w mandze jest podkreślane, że to nieprawda. Niestety wiele osób nie rozumie, że balsamista pełni niezwykle ważną rolę dla żałobników w momencie śmierci kogoś dla nich bliskiego. Jego niezwykły fach pozwala doprowadzić ciała zmarłych do stanu sprzed śmierci – nawet po poważnych wypadkach. Dzięki temu rodzina może ostatni raz pożegnać się z bliską osobą przy otwartej trumnie.

Zobacz również: Starszy Pan i kot tom 1 – recenzja mangi

Fot. strona z mangi Balsamista tom 1

Temat poruszany w Balsamiście jest naprawdę mroczny i trudny. Nikt nie chce się bowiem mierzyć z nieuniknioną śmiercią. Podczas pierwszego tomu mangi poznajemy aż pięć historii związanych ze śmiercią jakieś osoby, kiedy to Mamiya mógł przysłużyć się swoim fachem. Fabuła jest więc mocno fragmentaryczna, a do każdy rozdział jest dość krótki. Ciężko więc intensywnie wsiąknąć w opowieść o balsamiście. Nie znaczy to jednak, że historie nie potrafią chwycić za serce. Jest kilka dość prostych motywów, które mimo wszystko nie pozostawiają obojętnym. Śmierć niedoszłej panny młodej krótko przed ślubem czy też choroba zakaźna uniemożliwiająca kontakt ojca z synem, a koniec końców ich ostatnie pożegnanie przy trumnie. Ciężko nie poczuć ukłucia smutku.

Ważna rolę w tym wszystkim pełni oczywiście główny bohater. Mamiya Shinjuro nie jest bowiem zwyczajnym bohaterem – ciężko żeby był, pracując w tym zawodzie. Na początku chłopak jawi się jednak jako mało rozgarnięty, ciągłe bujający w chmurach podrywacz. Wszystko przez to, że dość łatwo, dzięki swojej urodzie, przychodzi mu zdobywanie kolejnych dziewczyn. Nie wchodzi jednak z nimi w głębsze relacje, częściej są to jednorazowe spotkania. Coś jednak w tym nie pasuje, bo sam Mamiya zdaje się mieć zupełnie inny charakter. Z czasem okazuje się, że to „następstwa” pracy z zimnymi zwłokami. Po godzinach spędzonych w pracowni Mamiyę często opętuje niezwykle silna potrzeba dotyku ciała kogoś żywego.

Zobacz również: Great Teacher Onizuka tom 1 – recenzja mangi

Fot. strona z mangi Balsamista tom 1

Oprócz głównego bohatera gdzieś pomiędzy epizodycznymi historiami przemykają się też inne postacie. Wyróżnić można przede wszystkim urokliwą i zadziorna panią doktor Koyuki oraz młodszą koleżankę balsamisty, Azaki, która nieustannie kręci się koło chłopaka. Po części dlatego, że szanuje jego pracę, ale przede wszystkim jest w nim zauroczona, choć nie chce tego przyznać. Niestety obie postacie mają zbyt mało czasu, aby nas czym zaciekawić.

Technicznie Balsamista zaskakuje oryginalna kreską. Rysunki są mało szczegółowe, brakuje tu też cieniowania, przez co obrazki są bardzo sterylne. Dostajemy też ciekawie rysowane postacie, które od razu skojarzymy mi się z bohaterami mangi/anime Nana. Styl trzeba zwyczajnie przetrawić, bo powoduje pewien dyskomfort przy pierwszych stronach. Nie do końca satysfakcjonował mnie niestety polski przekład. Cześć dialogów wydawała się zwyczajnie sztuczna i wytrącała z imersji. Prawdopodobnie jest to wynik przełożenia zdań jeden do jednego z oryginału albo angielskiego wydania.

Zobacz również: Poranek ściętych głów tom 1 – recenzja komiksu

Fot. strona z mangi Balsamista tom 1

Balsamista przyciąga przede wszystkim intrygującym i ponurym tematem. Ciekawie wypada też główny bohater, który nie jest tak oczywisty, jak może zdawać się na początku. Pojedyncze historie potrafią złapać za serce, mimo że zastosowano w nich mało subtelne metody. Zdecydowanie czekam na więcej.


Tytuł oryginalny: Shigeshoushi
Scenariusz i Rysunki: Mitsukazu Mihara
Tłumaczenie: Magdalena Tomaszewska-Bolałek
Wydawca: Hanami
Liczba stron: 176
Ocena: 70/100

Redaktor prowadzący działu Gry

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni.
|
[email protected]

Więcej informacji o
, , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?