Poprzedni album stanowił zapowiedź spektakularnych wydarzeń. Norman Osborn, jeden z największych arcywrogów Petera Parkera, człowiek odpowiedzialny za jedną z największych tragedii w jego życiu, zaczyna znów stawać się sobą. Nie chodzi tylko zdjęcie nanitowych ograniczeń nałożonych na jego szaleństwo i wciągnięcie na siebie stroju Green Goblina. Psychopata postanawia przyjąć symbionta Carnage’a, w wyniki czego powstaje Red Goblin – postać brutalna, silna i praktycznie pozbawiona słabych punktów.
Nowy-stary przeciwnik Spider-Mana należy zarazem do najgroźniejszych i najbardziej zabójczych. A ponieważ Parker nie jest już milionerem-filantropem i nie dysponuje arsenałem nowoczesnych gadżetów i śmiercionośnych zabawek, będzie musiał poradzić sobie w staromodny sposób. Na szczęście ma przyjaciół, więc gościnnie w Amazing Spider-Man – Globalna sieć tom 10 – Odejść z hukiem pojawi się między innymi Silk, Miles Morales i Flash Thompson jako Antyvenom. Niestety, nie wszyscy dożyją do końca opowieści, będzie więc i smutno i wzruszająco.
Slott przez te wszystkie lata niejeden raz puszczał oko w kierunku dokonań innych autorów, którzy tworzyli postać Pajęczaka przed nim. Nie inaczej jest w Amazing Spider-Man – Globalna sieć tom 10 – Odejść z hukiem, gdzie Spider będzie zmuszony zrobić coś, czego z pewnością nigdy już nie chciałby robić. Coś, co w przeszłości doprowadziło go niemal na skraj szaleństwa. Jeśli czytaliście komiksy, oglądaliście serial animowany z 1994 roku czy Spider-Mana 3 Sama Raimiego, to pewnie od razu zgadniecie, o czym piszę. Jako człowiek, który przygody Pająka kocha od zawsze, bardzo doceniłem kolejne mrugnięcia okiem w kierunku wiernych fanów.
Jak określiłbym finałowe starcie pomiędzy Spideyem i Red Goblinem? Jako epickie! Serio, końcowa batalia idealnie nadawałaby się na przeniesienie do kolejnego kinowego filmu Marvela, tak bardzo spełnia obietnicę zawartą w tytule tego tomu. Lektura przebiega szybko i płynnie, akcja jest dynamiczna, ale nie pędzi na złamanie karku, trzyma dobre tempo. Mimo bardzo okazjonalnych tłumaczeniowych (lub redakcyjnych – nie jestem do końca pewien) kiksów nie sposób odłożyć komiksu przed przerzuceniem ostatniej strony.
Amazing Spider-Man – Globalna sieć tom 10 – Odejść z hukiem równie dobrze wygląda – mamy na pokładzie stałych rysowników z długim pajęczym stażem: Stuarta Immonena, Nicka Bradhsawa, Humberto Ramosa czy Giuseppe Camuncoliego, jeśli więc seria do tej pory podobała się Wam wizualnie, to w finale nic się nie zmieni – to nadal świetnie rozrysowana dynamiczna opowieść ze świetną choreografią starć, szczegółowymi tłami i znakomicie oddaną ekspresją.
Jubileuszowy zeszyt nr 800 to oczywiście finał sagi, ale mamy tu też kolejny numer z numerkiem 801, który można uznać za coś na kształt wydania specjalnego, próbującego oddać esencję działalności Spider-Mana w charakterze lokalnego bohatera. Są w nim nawiązania do śmierci wujka Bena, do zwykłych codziennych interwencji w obronie obywateli czy wreszcie to, w jaki sposób Pajęczak jest odbierany przez kolejne pokolenia. To ciepła i wzruszająca opowieść, idealna jako kropka nad „i” runu Dana Slotta.
Kończy się pewna długa i ważna epoka, a zaczyna się coś zupełnie nowego. Egmont zapowiedział już run Nicka Spencera (Ant-Man, Kapitan Ameryka: Steve Rogers, Tajne imperium), który startuje od tomu o niezwykle wymownym tytule Powrót do korzeni. Scenarzysta przejął serię w 2018 roku, a jego opowieść trwa do dzisiaj. Jaki będzie jego patent na postać Spider-Mana? Przekonamy się już wkrótce. Ja nie mogę się doczekać.
Tytuł oryginalny: The Amazing Spider-Man: Worldwide vol. 9
Scenariusz: Dan Slott
Rysunki: Stuart Immonen, Nick Bradshaw, Humberto Ramos, Giuseppe Camuncoli, Marcos Martin
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 192
Ocena: 85/100