Amazing Spider-Man Epic Collection – Venom – recenzja komiksu

Kilkanaście lat temu dałbym się pokroić za polskie wydanie przygód Spider-Mana skompilowane w coś takiego jak Epic Collection. Mój apetyt został mocno rozbudzony po Ostatnich łowach Kravena, a przecież Egmont zapowiedział na początek aż trzy kilkusetstronicowe albumy z przygodami mojego ulubionego Pajęczaka. Drugi z nich – Amazing Spider-Man Epic Collection – Venom niedawno trafił w moje ręce.

Dla wszystkich tych, którzy przygody Petera Parkera chcą czytać chronologicznie, mam dobrą wiadomość – Venom jest tak naprawdę 18 tomem amerykańskiej kolekcji Epiców, ale jeśli chodzi o ciągłość fabularną, zawiera zeszyty wydane dokładnie po tym, co mieliśmy okazję czytać w tomie Ostatnie łowy Kravena. Oznacza to, że zebrano tutaj to, co ukazywało się w latach 1987 – 1988.

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/467/368/467368/1623241562/800.jpg

Strona komiksu Amazing Spider-Man Epic Collection – Venom

Zacznę może od dokładnej zawartości tego liczącego sobie ponad 500 stron pięknego albumu. Amazing Spider-Man Epic Collection – Venom to zeszyty 295-310 serii The Amazing Spider-Man, ale znajdziemy tu także słabiuteńki i kompletnie niepotrzebny Annual z numerkiem 22 oraz Web of Spider-Man #33 i Peter Parker: The Spectacular Spider-Man #133. Pojedyncze numery składają się na ciężką psychologiczną historię napisaną przez Ann Nocenti (X-Men, Daredevil) i narysowaną przez Cynthię Martin z niesamowitymi okładkami genialnego Billa Sienkewicza. Chociaż Peter praktycznie nie występuje tu w kostiumie, jego wizyta na oddziale psychiatrycznym cały czas trzyma w napięciu.

Pierwsze trzy zeszyty do tylko preludium pokazujące jak pisało się komiksy w drugiej połowie lat 80. Miejscami jest mroczniej i poważniej, zarówno jeśli chodzi o tematykę, jak i same rysunki. No ale jak ma być, kiedy za sterami scenariusza siedzi sam David Michelinie (Iron Man, Daredevil), od dawna uważany za jednego z najlepszych scenarzystów przygód sympatycznego ścianołaza. Jest doskonale znany również polskim czytelnikom – wszak część zawartych w Amazing Spider-Man Epic Collection – Venom zeszytów ukazywała się we wczesnych latach 90. nakładem kultowego wydawnictwa TM-Semic, niecały rok po wprowadzeniu do polski pierwszych komiksów z Pająkiem.

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/467/369/467369/1623241563/800.jpg

Strona komiksu Amazing Spider-Man Epic Collection – Venom

Nie zdziwię się, jeśli macie do tych przygód ogromny sentyment, podobnie zresztą jak ja. Peter nosił jeszcze czarny kostium (chociaż pozbył się już symbiota z własnego ciała), dopiero co ożenił się z miłością swojego życia Mary Jane i mierzył się zarówno z pierwszoligowymi łotrami pokroju Doktora Octopusa czy Kameleona, jak i z całą masą mniej znanych antybohaterów, jak chociażby Chance, Black Fox, Humbug, Killer Shrike czy debiutujący właśnie Styx i Stone. Okazjonalnie sprzymierzał się nawet z Silver Sable, a nawet Sandmanem, by zapolować na Nazistów!

Być może te opowieści, stanowiące najczęściej historie zamknięte na łamach jednego czy dwóch zeszytów, połączone snutymi w tle wątkami głównymi niczym w dobrym serialu typu procedural, nie byłyby niczym wybitnym gdyby nie wynoszące je absolutnie ponad przeciętność rysunki samego Todd McFarlane’a! Zanim sam zaczął pisać scenariusze, nadał Pajęczakowi swojego unikalnego stylu, z powykręcanymi powietrznymi akrobacjami, wielgachnymi oczyskami i grubo utkaną siecią. Gwarantuję, że jeden rzut oka wystarczy, byście wiedzieli kto rysował wtedy przygody Spider-Mana.

https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/467/370/467370/1623241563/800.jpg

Strona komiksu Amazing Spider-Man Epic Collection – Venom

No dobrze, a co z tytułowym Venomem? Niestety jest go tutaj bardzo mało. W Amazing Spider-Man Epic Collection – Venom występuje tak naprawdę tylko w jubileuszowym, 300-tnym numerze serii (a także na przerażającym ostatnim kadrze zeszytu #299 – myślę, że doskonale go znacie), gdzie to połączył się ze zniesławionym dziennikarzem Eddym Brockiem i mocno zaskoczył Petera swoją szybkością, siłą i faktem, że jakimś cudem nie budzi jego Pajęczego zmysłu. Nie martwcie się jednak – najlepsze historie z jego udziałem dopiero nadejdą.

Amazing Spider-Man Epic Collection – Venom składa się z numerów lepszych i gorszych i być może brak tu czegoś tak wybitnego jak znane z poprzedniego tomu Ostatnie łowy Kravena, ale to nic. Najważniejsze jest to, że tom ten zadziała jak wehikuł czasu dla wszystkich dzieciaków lat 90., którzy wychowywali się na komiksach TM-Semic. Nie sposób nie docenić także początków pracy McFarlane’a z tą postacią, która ostatecznie doprowadziła do publikacji jego autorskiej serii. Porównując te historie, w których to spłukany Peter ma ciągłe problemy w pracy, życiu osobistym (nawet pomimo pięknej i ponętnej żony-modelki) i karierze superbohatera do współczesnych zeszytów, chociażby tych, które proponuje nam Nick Spencer, zdecydowanie stawiam na klasykę.


https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/461/793/461793/1617983493/800.jpg

Okładka komiksu Amazing Spider-Man Epic Collection – Venom

Tytuł oryginalny: The Amazing Spider-Man Epic Collection: Venom
Scenariusz: Ann Nocenti, David Michelinie, Tom DeFalco, Steve Ditko, Roger Stern, Mark Gruenwald
Rysunki: Cynthia Martin, Alex Saviuk, Todd McFarlane, Terry Firzgerald, Mark Bagley, Steve Ditko, Ron Lim
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 504
Ocena: 80/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?