Abe Sapien: W odmętach i inne opowieści – recenzja komiksu

Bohaterowie uniwersum Mike’a Mignoli są często obciążeni konkretnym przeznaczeniem. Na początku reguła ta dotyczyła wyłącznie Hellboya, ale z czasem okazało się, że załapują się na nią też inni członkowie B.B.P.O.. Poznaliśmy już częściowo początki Abe’a jako Langtona Everetta Caula, tak jak i schyłkową część jego żywota. Teraz przyszedł czas na początki losów tego bohatera w Biurze, pamiętające czasy, gdy największymi problemami owej jednostki były lokalne zjawiska paranormalne, a nie nadchodząca zagłada. Abe Sapien: W odmętach i inne opowieści to zbiór generycznych dla świata Hellboya historii, nie tak spójnych jak dwa tomy Mroczne i straszliwe, ale trzymających się niepisanych tradycji uniwersum.

Strona komiksu Abe Sapien: W odmętach i inne opowieści

Album składa się z krótszych opowieści, gdzie Sapien z nowicjusza powoli przeradza się w pełnoprawnego agenta terenowego. Abe cofa się też do epoki, gdy był jeszcze człowiekiem, spotyka pewnego nieświeżego Rosjanina i mierzy się z duchami o różnym stopniu wrogości. Wszystko ma charakter uzupełniający wydane już wcześniej albumy ze świata Mignoli, ale absolutnie nie nazwałbym ich zapychaczami. Dostarczają sporo informacji nie tylko na temat ichtyo sapiena ale i wielu aspektów działania B.B.P.O.. I miło jest wrócić do dobrze poznanych realiów, zanim ostatecznie nastąpił ich koniec. Sądzę jednak, że nic nie stało na przeszkodzie, by to ten album był wydany jako pierwszy z cyklu, choćby ze względu na postaci jak czarnoksiężnik Gustav Strobi, ale to moje fanowskie czepialstwo.

Już przy okazji debiutu Abe pokazał się jako zupełnie inny typ bohatera niż jego diabelski kumpel. Naukowe, analityczne podejście zamiast walenia wszystkich w łeb Prawą Ręką Przeznaczenia. Osobowość wręcz introwertyczna zamiast ekstrawertycznej, czerwonej gęby. Ale charakter i fatalizm opowieści pozostają niezmienne. To nie hollywoodzkie historyjki, z których heros wychodzi z uśmiechem na ustach, pokonując wielkie zło. Bo u Mignoli mrok jest niejednoznaczny. Może i wielkim złolem jest Ogdru Jahad, ale niżej w hierarchii znajdziemy wiele mniejszych, udręczonych duszyczek, które swoje nabroiły i mimo że należy im się za to łomot, to gdzieś tli się współczucie. Sam Abe jest wszakże osobnikiem, który zapatrzył się w magiczne księgi za mocno. Czarna predestynacja wciąż jest niezmiennym elementem tego świata, tu nawet bardziej przygnębiającym, zwłaszcza po wydarzeniach ze Znanego diabła.

Strona komiksu Abe Sapien: W odmętach i inne opowieści

Pewien rozdział w świecie Mignoli został u nas domknięty, ale cała konstrukcja tego uniwersum jest tak złożona, że co nieco da się jeszcze opowiedzieć. Mignola i wspólnicy, mający do dyspozycji postaci będące de facto herosami i sporą dawkę mitologicznego mroku, przetarli zupełnie nową ścieżkę. Każdy bohater ma swoją rozbudowaną, niebanalną historię. Nie ma tu tajnych genez, nowych początków i tego typu bzdur. Tylko los, który najczęściej jest niewesoły i wyskakujące spod ziemi nowe zagrożenia, konsekwentnie do jego spełnienia przybliżające. Do tego jest mały pierwiastek wyalienowania wśród ludzi, nie tak wysunięty na czoło jak w X-Men, ale kryjący się w zakamarkach i dotykający nawet tak zasłużonych bohaterów Biura jak Abe. Mądrze i po prostu przyzwoicie jest to wszystko skonstruowane. I czasem chciałbym, aby do podobnych schematów sięgnęli ludzie z Marvela i DC, przynajmniej w kilku punktach.

Mike Mignola jest jednym z moich ulubionych rysowników, ale jeszcze bardziej niż jego prace cieszy mnie jego kooperacja z innymi artystami. W tym tomie pojawiają się takie nazwiska jak Peter Snejbjerg czy Michael Avon Oeming, ale najlepszą robotę dla mnie robi Santiago Caruso w opowieści Czarnoksięstwo i demonologia. Wpisuje się ona w nastrój okultystycznych śledztw, a przy tym zaprezentowana jest w technice przywołującej ryciny z zakazanych magicznych grymuarów. Cała reszta trzyma fason bliższy B.B.P.O. niż solowej serii z Czerwonym, gdzie znajdziemy sporo mrocznej magii, ale i militarnych motywów. Bez inspiracji dziedzictwem Lovecrafta Mignolaverse byłoby pewnie sporo uboższe, acz rysownicy na swój sposób je interpretują i chyba ich spojrzenie podoba mi się bardziej niż fantazje co bardziej uzdolnionych fanów Samotnika z Providence, które zaczynają być powoli powtarzalne jak stożkowate rakiety i żądni kobiet kosmici w retro SF…

Strona komiksu Abe Sapien: W odmętach i inne opowieści

Czy to koniec uniwersum Mignoli na naszym rynku? Skądże znowu. Nadal powstają historie z Hellboyem z okresu służby w B.B.P.O.. Niedawno nawet wydany został pierwszy zeszyt poświęcony postaci Kościeja Nieśmiertelnego. Do tego Egmont zapowiedział serię Baltimore, co fanów Mignoli powinno nastroić optymistycznie. Abe Sapien: W odmętach i inne opowieści to album nie tak kultowy jak cykl Hellboya czy nawet tomy z późniejszymi losami Sapiena, ale nadal dumnie utrzymuje on jakość niezwykłego uniwersum, gdzie rozrywka powierzchownie może kojarzyć się z popkulturowymi franczyzami, ale pod tą pozłotką kryje znacznie bogatsze wnętrze. Był pewien czas, gdy rodzimy wydawca bombardował nas tytułami Mignoli i mam nadzieję, że na kolejną pozycję nie będziemy musieli czekać zbyt długo.


Okładka komiksu Abe Sapien: W odmętach i inne opowieści

Tytuł oryginalny: Abe Sapien: The Drowning and Other Stories
Scenariusz: Mike Mignola, Scott Allie, John Arcudi
Rysunki: Peter Snejbjerg, Michael Avon Oeming, James Harren, Santiago Caruso i inni
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 448
Ocena: 80/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?